Na poczatku chcialam was przeprosic za brak rozdziałów :( Nie miałam internetu i tak jakos wyszło...
Wybacie mi? Licze na to bardzo. Wiem ze jestem beznadziejna i za to was jeszcze raz szczrze przepraszam ;//
Kolejny denny, krotki rozdzial mojego autorstwa...
□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■
L E O N :
Wstalem sobie jakoś o 8:00 i do 10:00 podziwialem Viole. Tak, 2 godziny gapilem sie na kobiete mojego zycia <3 Musze jeszcze ja poprosic o pozwolenie na wieczor kawalerski, bo to juz niedługo, a wiem ze Viola jest baaardzo zazdrosna i moze mnie nie puscic. I wlasnie dlatego Diego tu wczoraj przyszedł. O, Viola budzi sie! Aniołek mój ♥♥♥
-Mmm... Leos, która jest godzina?
-Po 10 kochanie. Chyba czas wstawać nie sądzisz? <3
-Masz rację... Jak zawsze ♥♥
-No dobrze skabie, ja wiem ze jestem cudowny, przystojny, wysportowany, utalentowany, słodki, kochany, miły,boski, wspaniały, grzeczny (haha xd)...
-I mega skromny :**
-Tak kochanie, wlasnie to chciałam powiedzieć ♥ Misiu....
-Tak kochanie?
-Bo wiesz o tym, że zawsze przed ślubem wyprawia sie wieczór panienski i kawalerski... I ja.... Chciałem sie ciebie zapytać czy mógłbym taki wieczór kawalerski wyprawic...
-Kotus... No dobrze. Ale pod warunkiem, że nie będzie żadnych dziewczyn!
-Yes!!! Dobrze skarbie, dziękuję, dziękuję, dziękuję! -Wziąłem Viole na ręce i obkrecilem ją wokół siebie. To szczęście mieć taki skarb... ♥
2 TYGODNIE POZNIEJ:
Już jutro zostanę oficjalnie panią Verdas. Tak bardzo sie cieszę! Zaraz z Leonem wychodzimy na swoje wieczory. Umówiliśmy się, że u Leona nie będzie żadnych dziewczyn, a u mnie żadnych chłopaków. Zapewne każda dziewczyna pomyślałaby, że do bani jest taki wieczór panienski, ale ja sie cieszę. Kocham tylko i wyłącznie Leona i nie potrzebuje żadnych innych mężczyzn...
Ogólnie to już jestem gotowa. Nie ubralam sie jakoś wzywająco. Mam na sobie czarne leginsy ze skóry i biały top na ramiaczkach z czarnymi napisami, a na noi zalozylam czarne szpilki. Zrobiłam lekki make-up i zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie Leoś <33
Po chwili rozległ sie dzwonek do drzwi, gdy otworzyłam , ujrzałam w nich Maxiego, Marco, Diega i Federico.
-Hej Violu, widziałas gdzies Leona?-Na początku zaczęłam sie śmiać, bo wszyscy chłopacy byli w garniturach, ale po pewnej chwilo sie opanowałam.
-Leon! Biznesmani do ciebie!-Chwilę pozniej ujrzalam przed sobą Leona. Był strasznie przystojny. Miał na sobie jeansy i białą koszulkę, a na niej czarną marynarkę. Wlosy tradycyjnie postawione na żel i wypsikany tymi swoimi pięknymi perfumami...
-Leoś, tylko ostrożnie mi na tej imprezie!
-Dobrze Violu.-Mówiąc to pocałował mnie namietnie.
-No to lec już! Pa kocham cie
-Ja ciebie tez-Jeszcze raz pocałował mnie, tym razem delikatnie i wyszedł z chłopakami, a ja usiadlam i wlczylam telewizor. Po chwili uslyszalam znow puie do drzwi, a wnich zauwazylam dziewczyny, ktore wyciagnely mnje na wieczor panienski. Nie wiedziałam gdzie jedziemy. Same zorganizowały wszystko. Gdy dotarlyśmy na miejsce, ujrzalam wielki napis na frontowych drzwiach STRIP CLUB.
-Eeee dziewczyny... Leon mi zabronił mężczyzn na imprezie...
-Ale Violka, ty ich nie zaprosilas, po prostu przyszli tutaj, bo mogą.
-No w sumie...Macie racje.
-Pewnie, że mamy! A teraz idziemy sie zabawić!-Krzyknęła Lu. Po wejściu do klubu, zaczelysmy pic. Po niespełna 30 minutach byłyśmy nachlane. Rozdzielilysmy sie z dziewczynami i zaczelysmy tanczyc. Ja natrafiłam akurat na bardzo fajnego chłopaka. Oczywiście było ciemno, więc nic nie widziałam, ale wydawał sie na dobrze zbudowanego i przystojnego mężczyzne. Zaczęliśmy wykonywać podczas tańca różne ruchy, az w pewnym momencie zaczął zbliżać swoje usta do moich. Po chwili zamknęłam odległość. Zaczęliśmy pogłębiać pocałunek, ale po paru minutach go przerwalam.
-Emmm... przepraszam, ja mam narzeczonego! -Krzyknelam.
-To ja przepraszam... Ja też mam narzeczoną!
-A może by tak wymienić sie numerami?!
-Ddobra!-Wypisalismy swoje numery na rekach i poszliśmy sie dalej bawic...
*Ranek*
Obudzilam sie z ogromnym bolem głowy. Przekrecilam sie na bok i ujrzalam jakiegoś mężczyznę, który był nago. Nie widziałam jego twarzy, poniewaz był odwrócony plecami do mnie. O boże... Ja chyba nie zdradzilam Leona. Nie, nie, nie! Tylko nie to! Ja dzisiaj mam ślub! Dobra Violka, nie panikuj.
-Eee... przepraszam! Halo!-Zaczęłam szturchac mężczyznę, a on po chwili sie obudził.
-Ymmm... Gdzie ja jestem?
-No własnie ja też nie wiem.- Gwałtownie sie obrócił słysząc mój głos.
-Viola?!
-Leon?! Co ty tutaj robisz?!
-Nie! Co ty tutaj robisz?
-Ja...ja sie chyba z tobą przespalam po pijanemu...
-Jja też... - Nie mogłam w to uwierzyć, że zdradziłam Leona z nim samym. Spojrzałam na ukochanego i zauważyłam, że zaczął sie śmiać.
-I z czego ty sie smiejesz? Zdradzilam ciebie, a ty mnie!
-hahahah... Ja wwiem... ale posluchajj jak to brzmi... hahahah... Zdradzilem ciebie z tobą... hahaha...-Rzeczywiście to brzmialo smiesznie. Po chwili również zaczęłam sie smiac. Po opanowaniu głupawki, wstalismy z łóżka i zauważyliśmy, ze jestesmy w motelu. Po powrocie do domu, nasze drogi sie rozeszły. Ja poszłam z dziewczynami przygotować sie, a Leon z chłopakami. Kiedy weszlysy do centrum handlowego, zaczelysmy lazic po wszytkich sklepach. Gdy weszłysmy do ostatniego, zauważyłam przesliczna suknie slubną
Od razu do niej podbieglam i ruszylam do przymierzalni. Dziewczyny az zaniemowily. Kupiłam ją w trybie natychmiastowym. Potem pochodziłysmy jeszcze po sklepach w poszukiwaniu makijazu i takich tam.
*4 godziny później*
Własnie ide z moim tatą do ołtarza. Jest wspaniale. Czuję sie wspaniale. Jest wszystko tak jak zaplanowalam. Są goście, jest tort, gra piękna muzyka. I co najważniejsze, jest Leon. Gdy moj tata odprowadzil mne do ołtarza, ja tylko czekałam na mój ulubiony fragment:"Czy ty Violetto Castillo..." Po godzinie wkońcu do tego doszliśmy.
-Czy ty Leonie Verdasie bierzesz Violette Castillo za swą żonę i slubujesz jej miłość, wierność i że jej nie opuścisz aż do śmierci?
-Tak biorę.
-A czy ty Violettao Castillo bierzesz Leona Verdasa za swego męża i slubujesz mu milosc, wierność i ze go nie opuścisz aż do śmierci?
-Tak.
-Tak, więc pytam tutaj oto gromadzonych, czy jest ktoś kto nie zgadza sie na ten związek małżeński, niech powie teraz lub zamilknie na wieki. -Chwila ciszy. Jestem taka szczęśliwa. Za chwilę zostane już oficjalnie panią Verdas.
-Ja! Nie zgadzam się! -Odwracam sie i szukam osoby, do której ten glos należy...
Wybacie mi? Licze na to bardzo. Wiem ze jestem beznadziejna i za to was jeszcze raz szczrze przepraszam ;//
Kolejny denny, krotki rozdzial mojego autorstwa...
□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■
L E O N :
Wstalem sobie jakoś o 8:00 i do 10:00 podziwialem Viole. Tak, 2 godziny gapilem sie na kobiete mojego zycia <3 Musze jeszcze ja poprosic o pozwolenie na wieczor kawalerski, bo to juz niedługo, a wiem ze Viola jest baaardzo zazdrosna i moze mnie nie puscic. I wlasnie dlatego Diego tu wczoraj przyszedł. O, Viola budzi sie! Aniołek mój ♥♥♥
-Mmm... Leos, która jest godzina?
-Po 10 kochanie. Chyba czas wstawać nie sądzisz? <3
-Masz rację... Jak zawsze ♥♥
-No dobrze skabie, ja wiem ze jestem cudowny, przystojny, wysportowany, utalentowany, słodki, kochany, miły,boski, wspaniały, grzeczny (haha xd)...
-I mega skromny :**
-Tak kochanie, wlasnie to chciałam powiedzieć ♥ Misiu....
-Tak kochanie?
-Bo wiesz o tym, że zawsze przed ślubem wyprawia sie wieczór panienski i kawalerski... I ja.... Chciałem sie ciebie zapytać czy mógłbym taki wieczór kawalerski wyprawic...
-Kotus... No dobrze. Ale pod warunkiem, że nie będzie żadnych dziewczyn!
-Yes!!! Dobrze skarbie, dziękuję, dziękuję, dziękuję! -Wziąłem Viole na ręce i obkrecilem ją wokół siebie. To szczęście mieć taki skarb... ♥
2 TYGODNIE POZNIEJ:
Już jutro zostanę oficjalnie panią Verdas. Tak bardzo sie cieszę! Zaraz z Leonem wychodzimy na swoje wieczory. Umówiliśmy się, że u Leona nie będzie żadnych dziewczyn, a u mnie żadnych chłopaków. Zapewne każda dziewczyna pomyślałaby, że do bani jest taki wieczór panienski, ale ja sie cieszę. Kocham tylko i wyłącznie Leona i nie potrzebuje żadnych innych mężczyzn...
Ogólnie to już jestem gotowa. Nie ubralam sie jakoś wzywająco. Mam na sobie czarne leginsy ze skóry i biały top na ramiaczkach z czarnymi napisami, a na noi zalozylam czarne szpilki. Zrobiłam lekki make-up i zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie Leoś <33
Po chwili rozległ sie dzwonek do drzwi, gdy otworzyłam , ujrzałam w nich Maxiego, Marco, Diega i Federico.
-Hej Violu, widziałas gdzies Leona?-Na początku zaczęłam sie śmiać, bo wszyscy chłopacy byli w garniturach, ale po pewnej chwilo sie opanowałam.
-Leon! Biznesmani do ciebie!-Chwilę pozniej ujrzalam przed sobą Leona. Był strasznie przystojny. Miał na sobie jeansy i białą koszulkę, a na niej czarną marynarkę. Wlosy tradycyjnie postawione na żel i wypsikany tymi swoimi pięknymi perfumami...
-Leoś, tylko ostrożnie mi na tej imprezie!
-Dobrze Violu.-Mówiąc to pocałował mnie namietnie.
-No to lec już! Pa kocham cie
-Ja ciebie tez-Jeszcze raz pocałował mnie, tym razem delikatnie i wyszedł z chłopakami, a ja usiadlam i wlczylam telewizor. Po chwili uslyszalam znow puie do drzwi, a wnich zauwazylam dziewczyny, ktore wyciagnely mnje na wieczor panienski. Nie wiedziałam gdzie jedziemy. Same zorganizowały wszystko. Gdy dotarlyśmy na miejsce, ujrzalam wielki napis na frontowych drzwiach STRIP CLUB.
-Eeee dziewczyny... Leon mi zabronił mężczyzn na imprezie...
-Ale Violka, ty ich nie zaprosilas, po prostu przyszli tutaj, bo mogą.
-No w sumie...Macie racje.
-Pewnie, że mamy! A teraz idziemy sie zabawić!-Krzyknęła Lu. Po wejściu do klubu, zaczelysmy pic. Po niespełna 30 minutach byłyśmy nachlane. Rozdzielilysmy sie z dziewczynami i zaczelysmy tanczyc. Ja natrafiłam akurat na bardzo fajnego chłopaka. Oczywiście było ciemno, więc nic nie widziałam, ale wydawał sie na dobrze zbudowanego i przystojnego mężczyzne. Zaczęliśmy wykonywać podczas tańca różne ruchy, az w pewnym momencie zaczął zbliżać swoje usta do moich. Po chwili zamknęłam odległość. Zaczęliśmy pogłębiać pocałunek, ale po paru minutach go przerwalam.
-Emmm... przepraszam, ja mam narzeczonego! -Krzyknelam.
-To ja przepraszam... Ja też mam narzeczoną!
-A może by tak wymienić sie numerami?!
-Ddobra!-Wypisalismy swoje numery na rekach i poszliśmy sie dalej bawic...
*Ranek*
Obudzilam sie z ogromnym bolem głowy. Przekrecilam sie na bok i ujrzalam jakiegoś mężczyznę, który był nago. Nie widziałam jego twarzy, poniewaz był odwrócony plecami do mnie. O boże... Ja chyba nie zdradzilam Leona. Nie, nie, nie! Tylko nie to! Ja dzisiaj mam ślub! Dobra Violka, nie panikuj.
-Eee... przepraszam! Halo!-Zaczęłam szturchac mężczyznę, a on po chwili sie obudził.
-Ymmm... Gdzie ja jestem?
-No własnie ja też nie wiem.- Gwałtownie sie obrócił słysząc mój głos.
-Viola?!
-Leon?! Co ty tutaj robisz?!
-Nie! Co ty tutaj robisz?
-Ja...ja sie chyba z tobą przespalam po pijanemu...
-Jja też... - Nie mogłam w to uwierzyć, że zdradziłam Leona z nim samym. Spojrzałam na ukochanego i zauważyłam, że zaczął sie śmiać.
-I z czego ty sie smiejesz? Zdradzilam ciebie, a ty mnie!
-hahahah... Ja wwiem... ale posluchajj jak to brzmi... hahahah... Zdradzilem ciebie z tobą... hahaha...-Rzeczywiście to brzmialo smiesznie. Po chwili również zaczęłam sie smiac. Po opanowaniu głupawki, wstalismy z łóżka i zauważyliśmy, ze jestesmy w motelu. Po powrocie do domu, nasze drogi sie rozeszły. Ja poszłam z dziewczynami przygotować sie, a Leon z chłopakami. Kiedy weszlysy do centrum handlowego, zaczelysmy lazic po wszytkich sklepach. Gdy weszłysmy do ostatniego, zauważyłam przesliczna suknie slubną
Od razu do niej podbieglam i ruszylam do przymierzalni. Dziewczyny az zaniemowily. Kupiłam ją w trybie natychmiastowym. Potem pochodziłysmy jeszcze po sklepach w poszukiwaniu makijazu i takich tam.
*4 godziny później*
Własnie ide z moim tatą do ołtarza. Jest wspaniale. Czuję sie wspaniale. Jest wszystko tak jak zaplanowalam. Są goście, jest tort, gra piękna muzyka. I co najważniejsze, jest Leon. Gdy moj tata odprowadzil mne do ołtarza, ja tylko czekałam na mój ulubiony fragment:"Czy ty Violetto Castillo..." Po godzinie wkońcu do tego doszliśmy.
-Czy ty Leonie Verdasie bierzesz Violette Castillo za swą żonę i slubujesz jej miłość, wierność i że jej nie opuścisz aż do śmierci?
-Tak biorę.
-A czy ty Violettao Castillo bierzesz Leona Verdasa za swego męża i slubujesz mu milosc, wierność i ze go nie opuścisz aż do śmierci?
-Tak.
-Tak, więc pytam tutaj oto gromadzonych, czy jest ktoś kto nie zgadza sie na ten związek małżeński, niech powie teraz lub zamilknie na wieki. -Chwila ciszy. Jestem taka szczęśliwa. Za chwilę zostane już oficjalnie panią Verdas.
-Ja! Nie zgadzam się! -Odwracam sie i szukam osoby, do której ten glos należy...