8/24/2014

Rozdział XXV

*Violetta*
-Jesteś okropny! Jak mozesz jej w tym pomagać! Nie wierzę, po prostu nie wierze...
-Aale ona mi obiecała, że po wszystkim będziemy razem... A zresztą przez Leona cierpialem tak samo!
-Cierpiales wtedy prawda?
-Nawet nie wiesz jak bardzo...
-No właśnie! Czyli wiesz jak to boli, wiec czemu chcesz by ktoś inny cierpiał tak samo?
-Jja ją kocham... Nie chce tego robić, ale...
-Nie ma zadnego ale! To twoje życie, wiec nie pozwól by ktoś inny nim kierował!
-Wiesz co? Masz rację. Jaki ja byłem głupi, wierzac jej we wszytko... Przepraszam.
-Nie przepraszaj mnie, nic się nie stalo, ale po drugiej stronie pomieszczenia jest mój niedoszły mąż. Bardzo go kocham. Tak samo jak ty kochasz Clio, wiec prosze cie, pomóż nam sie wydostać stąd.
-Dobrze. Pomogę wam.-Mówiąc to rozwiązuje mnie.-Posłuchaj mnie Violetto, stąd jest tylko jedno wyjście. Kiedy wyjdziesz z tego pomieszczenia, musisz skręcić w prawo, a potem w lewo. Nastepnie zauważysz 2 drabiny, jedna z nich prowadzi do wyjścia, a druga do niszczarki. Tutaj musisz sie skupić Violu. Wybierz. Tę. Drugą. Drabinę. Pamiętaj, dobrze?
-Okej, wszystko pamiętam. Najpierw w prawo, potem w lewo, a na koniec 2 drabina.
-Bardzo dobrze, a teraz biegnij. Ja postaram sie wydostać Leona.
-Jaką mam pewność, że to zrobisz?
-Musisz mi zaufać. Nie masz innego wyboru.
-No dobrze. Ufam ci... - Przytulilam chlopaka i wybieglam z pokoju, jeżeli mozna to tak nazwać. Następnie zaczęłam sie kierowac tak jak nakazal mi Paul.
*Leon*
Nie mogę uwierzyć, że to zawsze trafia sie mi i Violce. Zawsze tak samo. To co najgorsze, idzie na nas.
-No, wiec Leonku teraz rozprawie...
-Clio, chodź na chwile! Musze ci to pokazać!
-Teraz jestem zajeta! A tak w ogóle, to gdzie masz dziewczynę?
-Już z nią skończyłem. -Mówiąc to uśmiechnął sie zlowieszczo. Co ten drań zrobił Violi?! Zabiję go!-A teraz prosze cie, chodz na chwile...
-Nno dobra! Na 5 minut. A ty- wskazała na mnie-masz sie nie ruszac z miejsca!
*Paul*
Zaciagnalem Clio do pokoju i stanalem z nią twarzą w twarz.
-No to co było tak ważne, że musiałeś mi popsuć zabawę?
-To.- Chwycilem dłońmi jej twarz i ją namietnie pocalowalem, a ona każdy pocałunek mi zaczęła oddawać. Już mieliśmy przejść dalej, lecz w pewnej chwili odepchnalem ją lekko.-Słyszysz to? Chyba chce sie wydostać. Sprawdze szybko czy wszystko jest w porządku i do ciebie zaraz wracam, kocie...
-Już tesknie, misiaczku.-Odwróciłem sie do niej tylem i wyszedłem. Zamknalem cicho drzwi na klucz i ruszyłem do Leona.
-Zabiję cie! Już nie żyjesz gnido!
-Cicho siedź. Próbuję cie stąd wydostać. Violetta jest juz raczej na zewnątrz. Posłuchaj mnie Leon, idź prosto, a później skręc w lewo, potem w prawo i na koncu korytarza będziesz miał 2 drabiny...
-Paul idziesz?
-Już kochanie! - Krzyknąłem, następnie skierowałem swój wzrok z powrotem na Leona-To na czym to ja... a tak! Drabina. masz sie po niej wspiąć i już jesteś na zewnątrz. A teraz biegnij! -Powiedzialem i poszedłem do mojej dziewczyny.
*Leon*
Wybieglem jak najszybciej i zacząłem sie kierować tak jak nakazał mi Paul. Nie jestem pewien czy mogę mu ufać, ale nie mam innego wyjścia. Minalem juz zakręt w lewo... No to teraz w prawo i drabina do góry... Zaraz, zaraz...
-Przecież tu są  dwie drabiny...-Świetnie i którą teraz mam wybrać?
Dobra, wybiorę losowo. Raz kozi śmierć.
*Violetta*
Kiedy byłam już na samej górze drabiny, nie mogłam wyjść, ponieważ wyjście było zamknięte jakąś przykrywą. Zaczęłam w nią pukac mając nadzieje, ze ktos mnie usłyszy. Nagle zauważyłam, ze pokrywa zaczyna sie ruszac, aż w końcu zniknęła cała. Zamiast niej widziałam moich przyjaciół.
-Violu! Znaleźliśmy cie!
-Fede? To ty?
-Tak. Poczekaj, pomozemy ci.-Wzięli mnie za ręce i podnieśli.
-Jeju, tak sie o was martwilismy! -Krzyknęła Lu.
-A no właśnie. Gdzie jest Leon? -Zapytała Naty.
-Miejmy nadzieje, ze sie również wydostanie...
-Violu, musimy iść z tym na policje. To było porwanie.-Powiedziała spokojnie Fran.
-Tak wiem. Dobrze, chodźmy.-Powiedziałam. -Do zobaczenia Leon.-Szepnęłam do siebie i poszłam razem z przyjaciółmi na komisariat.
-Skąd wy widzieliście gdzie nas szukać?-Zapytałam po drodze.
-Sami nie wiemy. Szliśmy tam, gdzie nam serce podpowiadalo...
-A tak na serio.-Zasmialam sie.
-Eee... jakiś chłopak nam powiedział, że podobno cos tam jest, wiec poszliśmy sprawdzic.-Powiedział Marco.
-hahaha wiecie, ze was kocham?
-Wiemy! -krzykneli wszyscy. Po chwili, bylismy juz na miejscu. Na początku trochę sie bałam, ale postanowiłam, że nie ma sie czego bać. Weszłam do środka i opowiedzialam całą historie.
-Dobrze, postaramy sie och znalezc jak najszybciej. Denis! Zbierz ekipę, jedziemy!-Z jednej strony cieszyłam sie, że juz po wszystkim, a z drugiej byłam zdenerwowana, bo nie wiem gdzie jest Leon.
★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★
Zawiodlam sie na was... w poprzednim rozdziale mialo byc 15 komentarzy a bylo z 10... Ale postanowilam dac wam jeszcze jedna szanse. Tym razem jesli sie nie pojawi 20 komów,to nastepny rozdzial sie NIE pojawi.
Czy Leon wybierze właściwą drabinę?
Czy policja zaaresztuje porywaczy?
To wszystko w nastepnym rozdziale...
20 KOMENTARZY=XXVI ROZDZIAL

8/06/2014

Rozdział XXIV

*Violetta*
Odwracam sie i widze na oko mlodego mezczyzne. Nie kojarze go lecz patrząc na Leona od razu widzę, że cos jest nie tak. Leon zaczyna sie trzasc. Boję sie o niego.
-Leon, wszystko w porzadku?
-Ttak...-Po chwili znowu patrze na chłopaka, a on do nas podchodzi.
-Witam wszystkich zgromadzonych, Leonie-odwraca sie do mnie-a ty zapewne jesteś Violetta. Bardzo mi miło.
-Mi jednak nie. Możesz powiedziec dlaczego przerwales nasz ślub?  I kim ty do cholery jestes?!
- Jestem dobrym kolega Leona.
-Co?! Leon mi nigdy o tobie nie wspominal!
-I nie musiał. Zapewne zapomnial juz o mnie. Kumplowalismy sie, dawno temu. A teraz przepraszam, ale przyszedłem tutaj w jednym celu, a mianowicie wykonaniu swojego zadania.-Wyjmuje z kieszeni pistolet i strzela, a ja widze przed oczami ciemność.
Budzę się, lecz nie w swoim łóżku. 'Gdzie ja jestem i jak sie tu znalazłam'~myślę. Powoli wstaję i widzę obok siebie nieprzytomnego Leona. Podbiegam do niego szybko i widze, że ma postrzelone ramie. Zaczynam płakać.
-Lleon... prosze... obbudz ssie... -Przytulam sie do niego i dopiero teraz zauważam, że jestem w sukni ślubnej, a Leon w garniturze. Wszystko sobie przypominam. Ślub, "kolege" Leona, pistolet i wtedy jest pustka. Musialam zemdlec.
-Vviolu..? To tty?
-Boże Leon ty żyjesz! Kochanie, tak sie o ciebie martwilam...ttak bardzo...-Mówię szlochajac.
-Już dobrze, żyję. Tylko trochę mnie boli prawa ręka. Ałć! Emmm... a wiesz może gdzie sie znajdujemy..?
-Problem w tym, że nie wiem. Pamietam tylko nasz slub.
-Taa ja też...
-Leon, co to był za mężczyzna? Podawał sie za twojego kolege.
-On... mówił prawde. Przed pójściem do studia trzymałem sie z nim, mogłem mu ufać, a on mnie... tylko, że wtedy byłem jeszcze tym "złym Leonem" a on mial dziewczynę Clio, a ze ja "kolekcjonowalem" dziewczyny to postanowiłem ją zdobyć. No po paru dniach zaprzyjaznilismy sie i jednego wieczoru zaprosilem ja do siebie, a tam sie przespalismy. Był to jej pierwszy raz... nastepnego dnia zerwala z Paulem i zaczęła chodzic ze mna. On chciał jej wyjaśnić ze ja to planowalem, ale wyjechalem z nia do innego miasta. Obiecywalem jej rozne rzeczy,a gdy nocowalismy w hotelu, to po prostu wyjechalem i ja tam zostawiłem...-Gdy mi to opowiadał po moich policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy. Jak on mógł tak ich potraktować?
-Ddlaczego mi o tym nie oppowiedziales..?
-Balem sie, ze sie do mnie zrazisz i mnie zostawisz... -Mówi powoli płacząc.
-Kochanie, zakochałam sie w tym prawdziwym Leonie. Tym kochanym, miłym, pomocnym,słodkim, uroczym i nic na świecie tego nie zmieni. Kazdy miał cos na sumieniu zwiazanego z przeszłościa, ale wiesz czym ty sie roznisz od innych? Ty sie kochanie zmieniłeś. Stałeś się kimś zupelnie innym dla mnie i za to ci dziękuję,  kocham cie ♥
-Ja ciebie tez Violu ♥-Mowiac to zblizamy sie do siebie i stykamy swoimi ustami, a potem zasypiamy.
Czuję jak ktoś mną szturcha i automatycznie sie budzę. Otwieram oczy i widzę dziewczyne. Czuję, ze jestem związana. Rozglądam sie dookoła w poszukiwaniu Leona. Po pewnym czasie zauważam go. Jest również związany, tuż obok mnie.
-Viola? Co my teraz tutaj robimy?!
-Ja wam moge wytłumaczyć. -Mówi dziewczyna.-Milo mi cie znów zobaczyć Leon. Kope lat, nieprawdaż?
-Kim ty jesteś? Nie znam cie... -Krzyczy Leon.
-Nie pamiętasz mnie? Az tak sie zmieniłam? To ja Clio.
-eeee...yyy...-Widzę, że Leon jest zaklopotany, wiec postanawiam sie odezwac za niego.
-Posłuchaj, Leon mi o tobie opowiadał, ale to było już dawno. On sie zmienil. Stara sie zapomniec o tej sytuacji, a tobie radzilabym to samo.
-A więc sądzisz,  że zmarnowanie mojego życia było czymś nie ważnym?  Ty chyba nie wiesz jak ja sie czułam! Zerwalam z moim chlopakiem dla niego, a on mnie gdzies wywiozl i zostawil samą! Nie wiedziałam gdzie jestem! Wiec dzisiaj nadchodzi chwila rewanżu...
-Clio... pposluchaj ja naprawdę zzaluje tego... bardzo cie za to przepraszam...aale Violetta niczemu nie zawinila...
-Ty myslisz ze jedno glupie przepraszam wystarczy?! To sie grubo mylisz...
-Co chcesz zrobić?-Krzyczę.
-Chcę zrujnowac zycie twojemu kochasiowi. Ale jak? Hmmm... juz wiem! Paul, chodz tu na chwile!-Nagle zza rogu wylonil sie ten sam chlopak, ktory przerwal nasz slub...
-Juz jestem kochanie.
-Dobrze, wiec zajmij się dziewczyną.
-Aale, że jak..?
-No jak chcesz matole! Zabaw sie z nia czy cos!-Widzę jak ten Paul podchodzi do mnie i mnie rozwiązuje.
-Wybacz slicznotko...-Mówi i bierze mnie na rece. Widze jak prowadzi mnie do jakiegoś pomieszczenia.
-Leon!
-Violu! Zostawcie ją! Prosze, nie robcie jej krzywdy! Violetta!-Widzę jak Leon zaczyna płakać. Wierce sie z całej siły, ale to nic nie daje...
*Federico*
-Myslicie, ze policja ich znajdzie?-Mówię zasmucony. Czuję jak Lu mnie obejmuje.
-Napewno ich znajdą Fede. Nie ma innej opcji.-Szepcze mi na ucho Lu.
-Może no nie wiem, popytamy sie innych. Może ktos cos wie i sprobujemy ich poszukac... -Odzywam sie po chwili.
-W sumie co szkodzi spróbować?-Mowi Maxi.
-Ja sie zgadzam!-Krzyczy Fran.
-I ja. -Mówi Marco
-Ja też. -Popiera Naty.
-Jak wszyscy to ja tez misiu. -Szepcze Lu i delikatnie całuje mnie w usta.
-To do dzieła...
▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪
MOJE GG: 51315829 ZAPRASZJCIE :)
Czy Paul zrobi coś Violettcie?
Czy Leon i Violetta wyjda z tego cało?
Czy ich przyjaciele im pomogą?
Jezeli chcesz odpowiedzi na te pytania to skomentuj ten rozdzial.
15 KOMENTARZY=NASTEPNY ROZDZIAL
UWAGA TE DODAWANE CO MINUTE OD ANONIMKOW SIE NIE LICZA!

8/05/2014

wracam

Wiec jak sam tytuł mówi postanowilam wrocic do pisania :)
Chce podziekowac wszytkim, ktorzy mnie wspierali <3
Mam juz napisany prolog do nowego opowiadania, ale najpierw chcialabym dokonczyc tą historię...
Nie wiem ilejmi to zajmie rozdziałów,  czas pokaze :)
A teraz cieszmy sie narazie tym ze postanowilam kontynuować prowadzenie bloga :D
dziekuje wszystkim :*
P.S widzieliście POCALUNEK LEONETTY w violetta 3? Aaaa <333333333
(Jezeli chcecie go zobaczyc kliknijcie w "pocalunek leonetty" powyżej)