9/06/2014

epilog

*Leon*
Zacząłem wspinać sie po drabinie, a po chwili byłem już na samej górze. Otworzyłem kopułę i wszedłem do środka. Nie przypominało to jak wyjście, wiec postanowiłem sje cofnąć, ale w pewnej chwili kopuła sama sie zamknęła. Zacząłem ciągnąć ją z całej siły, lecz nic to nie dało. Nie mogłem jej otworzyć. 'To koniec.'~pomyślałem. Nagle ściany zaczęły sie kurczyc. Albo mam halucynacje, albo jestem w pułapce...
Jeszcze raz zacząłem próbować otworzyć kopułe, ale tak jak przedtem nic to nie dało. Podbiegłem do jednej ze ścian i zacząłem pchać ja w przeciwną stronę. Myślałem, że jakoś ją zatrzymam czy cos. W pewnej chwili, usłyszałem strzały pistoletów, a ściany stanęły. Nie wiedziałem co sie dzieje. Podszedłem do kopuły i zacząłem w nią walić.
-Pomocy! Halo, pomóżcie mi! Pomocy!-Zaczęło mi powoli brakować powietrza. Usłyszałem huk i poczułem ból na całym ciele, a moje powieki sie zamknęły.
*Violetta*
Siedziałam w  salonie z przyjaciółmi i czekaliśmy na jakies wiesci na temat Leona. Nagle zadzwonił mi telefon. Odeszłam kawalek i odebrałam.
-Halo?
-Pani Castillo?
-Ttak...
-Dzwonimy w sprawie pana Verdasa...
Po skończonej rozmowie pobieglem do przyjaciół.
-Lleon... on jest w szpitalu... znaleźli go w niszczarce ppo wybuchu...-Nie mogłam wymusić z siebie słowa. Wybuchlam płaczem.
Kiedy dotarliśmy do szpitalu, pobiegłam jak najszybciej do sali Leona. Był tam. Leżał nieruchomo. Wygladal zupełnie tak jakby spał.
-Hej kochanie. Dzwonil do mnie tata i powiedział mi, ze Lenka za tobą płacze. Ja tak samo. Wiesz, ze mi napedziles starchu? Naprawdę... Ale już jesteś bezpieczny. Nikt cie nie skrzywdzi tutaj. Obiecuję.-Pocalowalam mojego narzeczonego i wyszlam z sali...
*rok później*
Przychodzę do Leona codziennie, razem z Lenką. Jest już taka duża. Szkoda, że jej tatus nie może tego zobaczyć. Tak bardzo za nim tesknie...
Czasami po prostu trace nadzieję na to, ze kiedykolwiek sie jeszcze obudzi. Przyjaciele mnie pocieszaja,ze niedlugo bedzie dobrze, ale ja z dnia na dzień coraz bardziej w to wątpię.
Kiedy wchodzę do pomieszczenia, w którym leży Leon, mam ochotę zaczac płakać. Brakuje mi go. Wiele bym dała za to, by sie tylko wybudził. Sadze Lenke na krzesełko i sama sie siadam obok Leona.
-Cześć kochanie. Lezysz juz tutaj rok. Szmat czasu. Może czas sie obudzić, nie sądzisz? Lenka cie potrzebuje, ja cie potrzebuję, twoi przyjaciele cie potrzebują. Proszę wroc do nas.-Mówiąc to zblizam sie do ukochanego i czule całuje go w usta. Nagle wszytkie maszyny zaczynają pikac, a do sali wbiegaja lekarze.
-Prosze stad natychmiast wyjść! -Biore Lenke na rece i wybiegam z sali. "Co sie stało?"~myślę. Siadam sje z Lenka na korytarzu i czekamy na jakieś wieści.
-Pani Castillo? Pan Verdas się wybudzil, mlzna do niego wejść. -Podrywam sie z miejsca razem z córką i wbiegam do Leona niczym poparzona. Widzę go. Siedzi. Ma otwarte oczy. On żyje.
-Leon! -Krzyczę i rzucam mu sie w ramiona. On po chwili obejmuje mnie czule,a po moim ciele rozchodzi sie przyjemny dreszcz. Tak dawno mnie nie dotykał...
*2 lata później*
Jestem z Leonem po ślubie. Lenka ma juz 3 latka i niedlugo bedzie miala rodzeństwo. Prawdopodobnie bedzke to chłopiec. Mój mąż cieszył sie jak oszalały. Teraz mamy grilla z przyjaciółmi i swietnie sie bawimy. Dobrze też, ze nasza córka ma sie z kim bawić. Lu i Fede tez maja coreczke, z tym ze 2-letnią. Dziecko Fran i Marco jeg w drodze,  a reszta dziecka narazie nie planuje.
-Już jestem- Mówię, podając wszystkim napoje. Odkladam swoją szklankę i siadam Leonowi na kolanach.
-Kocham cie -Szepcze mi do ucha.
-Ja ciebie tez-Odpowiadam.
                        <________>

I tak oto prezentuje sie epilog. Tak, to koniec tego opowiadania. Wybaczcie mi, ale po prostu nie miałam już pomysłów na tą historię. Mam zamiar napisać inna. Nawet ja juz zaczęłam. Ale nie wiem czy dodam ją tutaj na tym blogu czy założę nowy i wymysle cos innego. Czas pokaże. Narazie to koniec. Dziękuję wszystkim za 

8/24/2014

Rozdział XXV

*Violetta*
-Jesteś okropny! Jak mozesz jej w tym pomagać! Nie wierzę, po prostu nie wierze...
-Aale ona mi obiecała, że po wszystkim będziemy razem... A zresztą przez Leona cierpialem tak samo!
-Cierpiales wtedy prawda?
-Nawet nie wiesz jak bardzo...
-No właśnie! Czyli wiesz jak to boli, wiec czemu chcesz by ktoś inny cierpiał tak samo?
-Jja ją kocham... Nie chce tego robić, ale...
-Nie ma zadnego ale! To twoje życie, wiec nie pozwól by ktoś inny nim kierował!
-Wiesz co? Masz rację. Jaki ja byłem głupi, wierzac jej we wszytko... Przepraszam.
-Nie przepraszaj mnie, nic się nie stalo, ale po drugiej stronie pomieszczenia jest mój niedoszły mąż. Bardzo go kocham. Tak samo jak ty kochasz Clio, wiec prosze cie, pomóż nam sie wydostać stąd.
-Dobrze. Pomogę wam.-Mówiąc to rozwiązuje mnie.-Posłuchaj mnie Violetto, stąd jest tylko jedno wyjście. Kiedy wyjdziesz z tego pomieszczenia, musisz skręcić w prawo, a potem w lewo. Nastepnie zauważysz 2 drabiny, jedna z nich prowadzi do wyjścia, a druga do niszczarki. Tutaj musisz sie skupić Violu. Wybierz. Tę. Drugą. Drabinę. Pamiętaj, dobrze?
-Okej, wszystko pamiętam. Najpierw w prawo, potem w lewo, a na koniec 2 drabina.
-Bardzo dobrze, a teraz biegnij. Ja postaram sie wydostać Leona.
-Jaką mam pewność, że to zrobisz?
-Musisz mi zaufać. Nie masz innego wyboru.
-No dobrze. Ufam ci... - Przytulilam chlopaka i wybieglam z pokoju, jeżeli mozna to tak nazwać. Następnie zaczęłam sie kierowac tak jak nakazal mi Paul.
*Leon*
Nie mogę uwierzyć, że to zawsze trafia sie mi i Violce. Zawsze tak samo. To co najgorsze, idzie na nas.
-No, wiec Leonku teraz rozprawie...
-Clio, chodź na chwile! Musze ci to pokazać!
-Teraz jestem zajeta! A tak w ogóle, to gdzie masz dziewczynę?
-Już z nią skończyłem. -Mówiąc to uśmiechnął sie zlowieszczo. Co ten drań zrobił Violi?! Zabiję go!-A teraz prosze cie, chodz na chwile...
-Nno dobra! Na 5 minut. A ty- wskazała na mnie-masz sie nie ruszac z miejsca!
*Paul*
Zaciagnalem Clio do pokoju i stanalem z nią twarzą w twarz.
-No to co było tak ważne, że musiałeś mi popsuć zabawę?
-To.- Chwycilem dłońmi jej twarz i ją namietnie pocalowalem, a ona każdy pocałunek mi zaczęła oddawać. Już mieliśmy przejść dalej, lecz w pewnej chwili odepchnalem ją lekko.-Słyszysz to? Chyba chce sie wydostać. Sprawdze szybko czy wszystko jest w porządku i do ciebie zaraz wracam, kocie...
-Już tesknie, misiaczku.-Odwróciłem sie do niej tylem i wyszedłem. Zamknalem cicho drzwi na klucz i ruszyłem do Leona.
-Zabiję cie! Już nie żyjesz gnido!
-Cicho siedź. Próbuję cie stąd wydostać. Violetta jest juz raczej na zewnątrz. Posłuchaj mnie Leon, idź prosto, a później skręc w lewo, potem w prawo i na koncu korytarza będziesz miał 2 drabiny...
-Paul idziesz?
-Już kochanie! - Krzyknąłem, następnie skierowałem swój wzrok z powrotem na Leona-To na czym to ja... a tak! Drabina. masz sie po niej wspiąć i już jesteś na zewnątrz. A teraz biegnij! -Powiedzialem i poszedłem do mojej dziewczyny.
*Leon*
Wybieglem jak najszybciej i zacząłem sie kierować tak jak nakazał mi Paul. Nie jestem pewien czy mogę mu ufać, ale nie mam innego wyjścia. Minalem juz zakręt w lewo... No to teraz w prawo i drabina do góry... Zaraz, zaraz...
-Przecież tu są  dwie drabiny...-Świetnie i którą teraz mam wybrać?
Dobra, wybiorę losowo. Raz kozi śmierć.
*Violetta*
Kiedy byłam już na samej górze drabiny, nie mogłam wyjść, ponieważ wyjście było zamknięte jakąś przykrywą. Zaczęłam w nią pukac mając nadzieje, ze ktos mnie usłyszy. Nagle zauważyłam, ze pokrywa zaczyna sie ruszac, aż w końcu zniknęła cała. Zamiast niej widziałam moich przyjaciół.
-Violu! Znaleźliśmy cie!
-Fede? To ty?
-Tak. Poczekaj, pomozemy ci.-Wzięli mnie za ręce i podnieśli.
-Jeju, tak sie o was martwilismy! -Krzyknęła Lu.
-A no właśnie. Gdzie jest Leon? -Zapytała Naty.
-Miejmy nadzieje, ze sie również wydostanie...
-Violu, musimy iść z tym na policje. To było porwanie.-Powiedziała spokojnie Fran.
-Tak wiem. Dobrze, chodźmy.-Powiedziałam. -Do zobaczenia Leon.-Szepnęłam do siebie i poszłam razem z przyjaciółmi na komisariat.
-Skąd wy widzieliście gdzie nas szukać?-Zapytałam po drodze.
-Sami nie wiemy. Szliśmy tam, gdzie nam serce podpowiadalo...
-A tak na serio.-Zasmialam sie.
-Eee... jakiś chłopak nam powiedział, że podobno cos tam jest, wiec poszliśmy sprawdzic.-Powiedział Marco.
-hahaha wiecie, ze was kocham?
-Wiemy! -krzykneli wszyscy. Po chwili, bylismy juz na miejscu. Na początku trochę sie bałam, ale postanowiłam, że nie ma sie czego bać. Weszłam do środka i opowiedzialam całą historie.
-Dobrze, postaramy sie och znalezc jak najszybciej. Denis! Zbierz ekipę, jedziemy!-Z jednej strony cieszyłam sie, że juz po wszystkim, a z drugiej byłam zdenerwowana, bo nie wiem gdzie jest Leon.
★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★
Zawiodlam sie na was... w poprzednim rozdziale mialo byc 15 komentarzy a bylo z 10... Ale postanowilam dac wam jeszcze jedna szanse. Tym razem jesli sie nie pojawi 20 komów,to nastepny rozdzial sie NIE pojawi.
Czy Leon wybierze właściwą drabinę?
Czy policja zaaresztuje porywaczy?
To wszystko w nastepnym rozdziale...
20 KOMENTARZY=XXVI ROZDZIAL

8/06/2014

Rozdział XXIV

*Violetta*
Odwracam sie i widze na oko mlodego mezczyzne. Nie kojarze go lecz patrząc na Leona od razu widzę, że cos jest nie tak. Leon zaczyna sie trzasc. Boję sie o niego.
-Leon, wszystko w porzadku?
-Ttak...-Po chwili znowu patrze na chłopaka, a on do nas podchodzi.
-Witam wszystkich zgromadzonych, Leonie-odwraca sie do mnie-a ty zapewne jesteś Violetta. Bardzo mi miło.
-Mi jednak nie. Możesz powiedziec dlaczego przerwales nasz ślub?  I kim ty do cholery jestes?!
- Jestem dobrym kolega Leona.
-Co?! Leon mi nigdy o tobie nie wspominal!
-I nie musiał. Zapewne zapomnial juz o mnie. Kumplowalismy sie, dawno temu. A teraz przepraszam, ale przyszedłem tutaj w jednym celu, a mianowicie wykonaniu swojego zadania.-Wyjmuje z kieszeni pistolet i strzela, a ja widze przed oczami ciemność.
Budzę się, lecz nie w swoim łóżku. 'Gdzie ja jestem i jak sie tu znalazłam'~myślę. Powoli wstaję i widzę obok siebie nieprzytomnego Leona. Podbiegam do niego szybko i widze, że ma postrzelone ramie. Zaczynam płakać.
-Lleon... prosze... obbudz ssie... -Przytulam sie do niego i dopiero teraz zauważam, że jestem w sukni ślubnej, a Leon w garniturze. Wszystko sobie przypominam. Ślub, "kolege" Leona, pistolet i wtedy jest pustka. Musialam zemdlec.
-Vviolu..? To tty?
-Boże Leon ty żyjesz! Kochanie, tak sie o ciebie martwilam...ttak bardzo...-Mówię szlochajac.
-Już dobrze, żyję. Tylko trochę mnie boli prawa ręka. Ałć! Emmm... a wiesz może gdzie sie znajdujemy..?
-Problem w tym, że nie wiem. Pamietam tylko nasz slub.
-Taa ja też...
-Leon, co to był za mężczyzna? Podawał sie za twojego kolege.
-On... mówił prawde. Przed pójściem do studia trzymałem sie z nim, mogłem mu ufać, a on mnie... tylko, że wtedy byłem jeszcze tym "złym Leonem" a on mial dziewczynę Clio, a ze ja "kolekcjonowalem" dziewczyny to postanowiłem ją zdobyć. No po paru dniach zaprzyjaznilismy sie i jednego wieczoru zaprosilem ja do siebie, a tam sie przespalismy. Był to jej pierwszy raz... nastepnego dnia zerwala z Paulem i zaczęła chodzic ze mna. On chciał jej wyjaśnić ze ja to planowalem, ale wyjechalem z nia do innego miasta. Obiecywalem jej rozne rzeczy,a gdy nocowalismy w hotelu, to po prostu wyjechalem i ja tam zostawiłem...-Gdy mi to opowiadał po moich policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy. Jak on mógł tak ich potraktować?
-Ddlaczego mi o tym nie oppowiedziales..?
-Balem sie, ze sie do mnie zrazisz i mnie zostawisz... -Mówi powoli płacząc.
-Kochanie, zakochałam sie w tym prawdziwym Leonie. Tym kochanym, miłym, pomocnym,słodkim, uroczym i nic na świecie tego nie zmieni. Kazdy miał cos na sumieniu zwiazanego z przeszłościa, ale wiesz czym ty sie roznisz od innych? Ty sie kochanie zmieniłeś. Stałeś się kimś zupelnie innym dla mnie i za to ci dziękuję,  kocham cie ♥
-Ja ciebie tez Violu ♥-Mowiac to zblizamy sie do siebie i stykamy swoimi ustami, a potem zasypiamy.
Czuję jak ktoś mną szturcha i automatycznie sie budzę. Otwieram oczy i widzę dziewczyne. Czuję, ze jestem związana. Rozglądam sie dookoła w poszukiwaniu Leona. Po pewnym czasie zauważam go. Jest również związany, tuż obok mnie.
-Viola? Co my teraz tutaj robimy?!
-Ja wam moge wytłumaczyć. -Mówi dziewczyna.-Milo mi cie znów zobaczyć Leon. Kope lat, nieprawdaż?
-Kim ty jesteś? Nie znam cie... -Krzyczy Leon.
-Nie pamiętasz mnie? Az tak sie zmieniłam? To ja Clio.
-eeee...yyy...-Widzę, że Leon jest zaklopotany, wiec postanawiam sie odezwac za niego.
-Posłuchaj, Leon mi o tobie opowiadał, ale to było już dawno. On sie zmienil. Stara sie zapomniec o tej sytuacji, a tobie radzilabym to samo.
-A więc sądzisz,  że zmarnowanie mojego życia było czymś nie ważnym?  Ty chyba nie wiesz jak ja sie czułam! Zerwalam z moim chlopakiem dla niego, a on mnie gdzies wywiozl i zostawil samą! Nie wiedziałam gdzie jestem! Wiec dzisiaj nadchodzi chwila rewanżu...
-Clio... pposluchaj ja naprawdę zzaluje tego... bardzo cie za to przepraszam...aale Violetta niczemu nie zawinila...
-Ty myslisz ze jedno glupie przepraszam wystarczy?! To sie grubo mylisz...
-Co chcesz zrobić?-Krzyczę.
-Chcę zrujnowac zycie twojemu kochasiowi. Ale jak? Hmmm... juz wiem! Paul, chodz tu na chwile!-Nagle zza rogu wylonil sie ten sam chlopak, ktory przerwal nasz slub...
-Juz jestem kochanie.
-Dobrze, wiec zajmij się dziewczyną.
-Aale, że jak..?
-No jak chcesz matole! Zabaw sie z nia czy cos!-Widzę jak ten Paul podchodzi do mnie i mnie rozwiązuje.
-Wybacz slicznotko...-Mówi i bierze mnie na rece. Widze jak prowadzi mnie do jakiegoś pomieszczenia.
-Leon!
-Violu! Zostawcie ją! Prosze, nie robcie jej krzywdy! Violetta!-Widzę jak Leon zaczyna płakać. Wierce sie z całej siły, ale to nic nie daje...
*Federico*
-Myslicie, ze policja ich znajdzie?-Mówię zasmucony. Czuję jak Lu mnie obejmuje.
-Napewno ich znajdą Fede. Nie ma innej opcji.-Szepcze mi na ucho Lu.
-Może no nie wiem, popytamy sie innych. Może ktos cos wie i sprobujemy ich poszukac... -Odzywam sie po chwili.
-W sumie co szkodzi spróbować?-Mowi Maxi.
-Ja sie zgadzam!-Krzyczy Fran.
-I ja. -Mówi Marco
-Ja też. -Popiera Naty.
-Jak wszyscy to ja tez misiu. -Szepcze Lu i delikatnie całuje mnie w usta.
-To do dzieła...
▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪
MOJE GG: 51315829 ZAPRASZJCIE :)
Czy Paul zrobi coś Violettcie?
Czy Leon i Violetta wyjda z tego cało?
Czy ich przyjaciele im pomogą?
Jezeli chcesz odpowiedzi na te pytania to skomentuj ten rozdzial.
15 KOMENTARZY=NASTEPNY ROZDZIAL
UWAGA TE DODAWANE CO MINUTE OD ANONIMKOW SIE NIE LICZA!

8/05/2014

wracam

Wiec jak sam tytuł mówi postanowilam wrocic do pisania :)
Chce podziekowac wszytkim, ktorzy mnie wspierali <3
Mam juz napisany prolog do nowego opowiadania, ale najpierw chcialabym dokonczyc tą historię...
Nie wiem ilejmi to zajmie rozdziałów,  czas pokaze :)
A teraz cieszmy sie narazie tym ze postanowilam kontynuować prowadzenie bloga :D
dziekuje wszystkim :*
P.S widzieliście POCALUNEK LEONETTY w violetta 3? Aaaa <333333333
(Jezeli chcecie go zobaczyc kliknijcie w "pocalunek leonetty" powyżej)

6/29/2014

PRZECZYTAJ...

Moi drodzy czytelnicy,
Wiem ze jest was coraz mniej.... rozumiem to. Pisze ten post ze wzgledu na brak weny... chodzi o to ze "Violetta" mnie juz nie kreci tak jak kiedys... bylo minelo :/
Tak wiec chcialam sie was zapytac czy mam usunac bloga czy tez pisac jeszcze, lecz z pomoca kogos... sama napewno nie dam juz sobie rady... dlatego jezeli chcecie bym pisala dalej to zostawcie po sobie slad w komentarzu... jezeli bedzie tych komentarzy duzo to zostaje. Dla tych ktorzy by byli zainteresowani prowadzeniem bloga ze mna to prosze pisac do mnie na ten adres: juliaverdas99@tlen.pl
To tyle papa...

5/28/2014

Rozdzial XXIII

Na poczatku chcialam was przeprosic za brak rozdziałów :( Nie miałam internetu i tak jakos wyszło...
Wybacie mi? Licze na to bardzo. Wiem ze jestem beznadziejna i za to was jeszcze raz szczrze przepraszam  ;//
Kolejny denny, krotki rozdzial mojego autorstwa...
□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■
L E O N :
Wstalem sobie jakoś o 8:00 i do 10:00 podziwialem Viole. Tak, 2 godziny gapilem sie na kobiete mojego zycia <3 Musze jeszcze ja poprosic o pozwolenie na wieczor kawalerski, bo to juz niedługo, a wiem ze Viola jest baaardzo zazdrosna i moze mnie nie puscic. I wlasnie dlatego Diego tu wczoraj przyszedł. O, Viola budzi sie! Aniołek mój ♥♥♥
-Mmm... Leos, która jest godzina?
-Po 10 kochanie. Chyba czas wstawać nie sądzisz? <3
-Masz rację... Jak zawsze ♥♥
-No dobrze skabie, ja wiem ze jestem cudowny, przystojny, wysportowany, utalentowany, słodki, kochany, miły,boski, wspaniały, grzeczny (haha xd)...
-I mega skromny :**
-Tak kochanie, wlasnie to chciałam powiedzieć ♥ Misiu....
-Tak kochanie?
-Bo wiesz o tym, że zawsze przed ślubem wyprawia sie wieczór panienski i kawalerski... I ja.... Chciałem sie ciebie zapytać czy mógłbym taki wieczór kawalerski wyprawic...
-Kotus... No dobrze. Ale pod warunkiem, że nie będzie żadnych dziewczyn!
-Yes!!! Dobrze skarbie, dziękuję, dziękuję, dziękuję! -Wziąłem Viole na ręce i obkrecilem ją wokół siebie. To szczęście mieć taki skarb... ♥
2 TYGODNIE POZNIEJ:
Już jutro zostanę oficjalnie panią Verdas. Tak bardzo sie cieszę! Zaraz z Leonem wychodzimy na swoje wieczory. Umówiliśmy się, że u Leona nie będzie żadnych dziewczyn, a u mnie żadnych chłopaków. Zapewne każda dziewczyna pomyślałaby, że do bani jest taki wieczór panienski, ale ja sie cieszę.  Kocham tylko i wyłącznie Leona i nie potrzebuje żadnych innych mężczyzn...
Ogólnie to już jestem gotowa. Nie ubralam sie jakoś wzywająco. Mam na sobie czarne leginsy ze skóry i biały top na ramiaczkach z czarnymi napisami, a na noi zalozylam czarne szpilki. Zrobiłam lekki make-up i zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie Leoś <33
Po chwili rozległ sie dzwonek do drzwi, gdy otworzyłam , ujrzałam w nich Maxiego, Marco, Diega i  Federico.
-Hej Violu, widziałas gdzies Leona?-Na początku zaczęłam sie śmiać, bo wszyscy chłopacy byli w garniturach, ale po pewnej chwilo sie opanowałam.
-Leon! Biznesmani do ciebie!-Chwilę pozniej ujrzalam przed sobą Leona. Był strasznie przystojny. Miał na sobie jeansy i białą koszulkę, a na niej czarną marynarkę. Wlosy tradycyjnie postawione na żel i wypsikany tymi swoimi pięknymi perfumami...
-Leoś, tylko ostrożnie mi na tej imprezie!
-Dobrze Violu.-Mówiąc to pocałował mnie namietnie.
-No to lec już!  Pa kocham cie
-Ja ciebie tez-Jeszcze raz pocałował mnie, tym razem delikatnie i wyszedł z chłopakami, a ja usiadlam i wlczylam telewizor. Po chwili uslyszalam znow puie do drzwi, a wnich zauwazylam dziewczyny, ktore wyciagnely mnje na wieczor panienski. Nie wiedziałam gdzie jedziemy. Same zorganizowały wszystko. Gdy dotarlyśmy na miejsce, ujrzalam wielki napis na frontowych drzwiach STRIP CLUB.
-Eeee dziewczyny... Leon mi zabronił  mężczyzn na imprezie...
-Ale Violka, ty ich nie zaprosilas, po prostu przyszli tutaj, bo mogą.
-No w sumie...Macie racje.
-Pewnie, że mamy! A teraz idziemy sie zabawić!-Krzyknęła Lu. Po wejściu do klubu, zaczelysmy pic. Po niespełna 30 minutach byłyśmy nachlane. Rozdzielilysmy sie z dziewczynami i zaczelysmy tanczyc. Ja natrafiłam akurat na bardzo fajnego chłopaka.  Oczywiście było ciemno, więc nic nie widziałam, ale wydawał sie na dobrze zbudowanego i przystojnego mężczyzne. Zaczęliśmy wykonywać podczas tańca różne ruchy, az w pewnym momencie zaczął zbliżać swoje usta do moich. Po chwili zamknęłam odległość. Zaczęliśmy pogłębiać pocałunek, ale po paru minutach go przerwalam.
-Emmm... przepraszam, ja mam narzeczonego! -Krzyknelam.
-To ja przepraszam... Ja też mam narzeczoną!
-A może by tak wymienić sie numerami?!
-Ddobra!-Wypisalismy swoje numery na rekach i poszliśmy sie dalej bawic...
*Ranek*
Obudzilam sie z ogromnym bolem głowy. Przekrecilam sie na bok i ujrzalam jakiegoś mężczyznę, który był nago. Nie widziałam jego twarzy, poniewaz był odwrócony plecami do mnie. O boże... Ja chyba nie zdradzilam Leona. Nie, nie, nie! Tylko nie to! Ja dzisiaj mam ślub! Dobra Violka, nie panikuj.
-Eee... przepraszam! Halo!-Zaczęłam szturchac mężczyznę, a on po chwili sie obudził.
-Ymmm... Gdzie ja jestem?
-No własnie ja też nie wiem.- Gwałtownie sie obrócił słysząc mój głos.
-Viola?!
-Leon?! Co ty tutaj robisz?!
-Nie! Co ty tutaj robisz?
-Ja...ja sie chyba z tobą przespalam po pijanemu...
-Jja też... - Nie mogłam w to uwierzyć, że zdradziłam Leona z nim samym. Spojrzałam na ukochanego i zauważyłam, że zaczął sie śmiać.
-I z czego ty sie smiejesz? Zdradzilam ciebie, a ty mnie!
-hahahah... Ja wwiem... ale posluchajj jak to brzmi... hahahah... Zdradzilem ciebie z tobą... hahaha...-Rzeczywiście to brzmialo smiesznie. Po chwili również zaczęłam sie smiac. Po opanowaniu głupawki, wstalismy z łóżka i zauważyliśmy, ze jestesmy w motelu. Po powrocie do domu, nasze drogi sie rozeszły. Ja poszłam z dziewczynami przygotować sie, a Leon z chłopakami. Kiedy weszlysy do centrum handlowego, zaczelysmy lazic po wszytkich sklepach. Gdy weszłysmy do ostatniego, zauważyłam przesliczna suknie slubną
Od razu do niej podbieglam i ruszylam do przymierzalni. Dziewczyny az zaniemowily. Kupiłam ją w trybie natychmiastowym. Potem pochodziłysmy jeszcze po sklepach w poszukiwaniu makijazu i takich tam.
*4 godziny później*
Własnie ide z moim tatą do ołtarza. Jest wspaniale. Czuję sie wspaniale. Jest wszystko tak jak zaplanowalam. Są goście, jest tort, gra piękna muzyka. I co najważniejsze, jest Leon. Gdy moj tata odprowadzil mne do ołtarza, ja tylko czekałam na mój ulubiony fragment:"Czy ty Violetto Castillo..." Po godzinie wkońcu do tego doszliśmy.
-Czy ty Leonie Verdasie bierzesz Violette Castillo za swą żonę i slubujesz jej miłość, wierność i że jej nie opuścisz aż do śmierci?
-Tak biorę.
-A czy ty Violettao Castillo bierzesz Leona Verdasa za swego męża i slubujesz mu milosc, wierność i ze go nie opuścisz aż do śmierci?
-Tak.
-Tak, więc pytam tutaj oto gromadzonych, czy jest ktoś kto nie zgadza sie na ten związek małżeński, niech powie teraz lub zamilknie na wieki. -Chwila ciszy. Jestem taka szczęśliwa. Za chwilę zostane już oficjalnie panią Verdas.
-Ja! Nie zgadzam się! -Odwracam sie i szukam osoby, do której ten glos należy...

5/12/2014

Rozdzial+LBA 2



A wiec tak. Po raz kolejny zostałam nominowana do Liebster Blog Awards za co bardzo dziękuję ;**
JESLI CHODZI O NAZWE "ROZDZIAL" TO CHCIALAM WAS NABRAC, ZEBYSCIE PRZECZYTALI TA OTO NOTKE, KTORA JEST DLA MNIE WAZNA. Pod rozdzialem, ktory ostatnio dodalam jest 1 komentarz, a miało być 10! Nie lubie tak caly czas pisac tych bezsensownych notek o tym, ale jak nie komentujecie to sama nie wiem xd Tym razem bede nieublagalna i dopóki pod ostatnim rozdzialem nie pojawi sie 10 komentarzy to z nastepnego rozdzialu nici.
Nominowała mnie Iza lena Lasak z tego oto bloga: http://djakdieletta.blogspot.com/ <333
1.Ulubiona książka, która odzwierciedlałaby twoje opowiadanie.
Hmm... Jeśli chodzi o ulubioną książkę to jest ich kilka, ale żadne z nich nie są podobne do mojego opowiadania :D
2.Moment, który sprawił, że zmienił Twoje życie, to...
Ojeju jakie ty masz trudne te pytania :o :D Hmmmm... chyba moja przeprowadzka
3.Co Cie nakłoniło do pisania bloga?
Odkąd zaczęłam oglądać Violette, coraz bardziej sie tym interesowałam i czytałam różne blogi, aż pewnego dnia postanowiłam również zacząć pisać
4.Ulubiony smak lodów.
Wszytkie lubie, ale taki mój naj to smietankowy *.*
5.Ulubiony bohater z twojego opowiadania
Oczywiście, że Leos <3333
6.Masz najlepszą przyjaciółkę
Tak ^^
7.Czy mozesz nazwać siebie tolerancyjnym.?
Myślę, że tak. Nie mam nic do osób różniących sie od nas...
8.Lody vs Shake
Lody!
9.Diego vs León
No hello! Leosiek mój górą!!! <33333
10.Cami vs Fran
Nie wiem... Obydwie są spoko ale nie szczegolnie je wielbie.
11.Czytasz mojego bloga.?
Tego o Diegoletcie nie. Ale o Leonetcie oczywiście! Jest świetny i tylko czekam na to, aż dodasz nastepny rozdział.
Nomm, więc to wszystko...
A teraz pytania ode mnie:
1.Ulubiony piosenkarz/piosenkarka
2.Wieś vs miasto :D
3.Kochasz Leosia?
4.Ile masz lat?
5.Twoje hobby..?
6.Ulubiony miesiąc
7.KFC vs Mcdonald
8.Ulubiona płeć męska z Violetty
9.Ulubiona płeć żeńska z Violetty
10. Caxi vs Naxi
I nadeszła pora na blogi, które nominuje!!!
1. http://odnienawiscidomilosci-leonetta.blogspot.com/
2. http://leonettaleonyviolettta.blogspot.com/
3. http://leonetta-fanfiction.blogspot.com/
4. http://leoniettav.blogspot.com/
5. http://leonietta.blogspot.com/
6. http://leonetta-love-forever.blogspot.com/
7. http://te-qiuero-leonetta.blogspot.com/
8. http://leonetta-para-siempre.blogspot.com/
9. http://leonetta-amor-leonyvilu.blogspot.com/
10. http://opowiadanialeonivilu.blogspot.com

Łapajcie hahha xd 

5/08/2014

Rozdział XXII

V I O L E T T A :
Budze sie przed Leonem. Leze chwilę w łóżku, całuje mojego NARZECZONEGO w czółko i ide sie ubrać. Boże... Narzeczony-jak to pieknie brzmi! Nie moge sie już doczekac naszego ślubu. Najpierw dom, potem dziecko, a teraz będzie ślub. Nigdy bym nie pomyślała o tym, że będę kiedyś taka szczęśliwa jak teraz. Zrobię mojemu Leosiowi sniadanko, w końcu teraz moja kolej...
Jeszcze raz spogladam na ukochanego i kieruję sie do kuchni. Przygotowuję dla mojego żarłoka pyszne tosty z nutellą oraz owoce z bitą śmietaną. Mmmmm... chyba sobie sama takie zrobię. Kładę talerz dla Leosia na stole, a obok kładę swój talerz. Siadam do stołu i nagle czuję jak ktoś mnie obejmuje od tylu.
-Dzień dobry, kochanie <333
-Witaj misiek :** Proszę,  sniadanko dla mojego księcia.
-Och misiu nie musiałas... Dziękuję <3 Ale to ja powinienem zrobić Tobie śniadanie.
-Ostatnio to Ty mi robiłes, wiec sie odwdzięczylam.
-Kocham Cie ♥
-Ja Ciebie też ♥♥♥
Zaraz po śniadaniu Leoś poszedł sie ubrać, a ja poszłam do Lenki ją nakarmić.
L E O N :
Ubralem sie i zszedlem na dół. Viola już kazała mi jechac kupić zaproszenia na nasz ślub. Pobieramy sie za 2 tygodnie. Trochę za szybko, wiem. Co ta miłość robi z człowiekiem?
-Violu, zaraz przyjdę!!! Jadę do rodziców i przy okazji kupię zaproszenia na ślub!!!
-Dobrze kochanie! - Wsiadlem na motor i pojechałem.
D I E G O :
Obudzilem sie rano i postanowiłem odwiedzić Verdasa. Gdy zapukalem do jego drzwi, otworzyła mi Violetta.
-Leona nie ma. Wyszedł przed chwilą.
-Dobra, to ja tu poczekam. -Wszedłem do środka i usiadlem sie na kanapie.
-To może chcesz coś do picia?
-Nie dzieki. -Cały czas patrzyłem się na nią. Taka seksowna... Jestem ciekawy czy jest dobra w łóżku. Zapewne tak. Wiem, ze przeprosiłem ich, ale nie moge sie opanować. Polubiłem nawet Verdasa, lecz gdy widzę Vilu, wzroku nie moge od niej oderwać. Tak barzo chciałbym ją przelecieć.
V I O L E T T A :
Nie wiem czemu, ale nie moge sie przyzwyczaic do Diega. To co mi zrobił było tak realistyczne...
To takie dziwne. Był moim przyjacielem. Teraz nie jest. Próbuję zrobić wszystko by zapomnieć o tym śnie, ale jak narazie nie moge. Potrzebuje czasu.
W pewnej chwili uslyszalam z góry płacz Lenki."Pora karmienia"~pomyslalam. Przeprosiłam Diega i poszłam na górę. Gdy skończyłam karmić małą, zadzwonil mi telefon. Byl to Leon.
-Halo?
-O Vilu przepraszam cie. Rodzice kazali mi zostac na obiedzie i przyjade dopiero o 19:00...
-Misiu, ale ja tak tesknie... A po za tym, Diego do ciebie przyszedl.
-Przykro mi Violu. Wynagrodze ci wieczorkiem <33 A co do Diega to niech poczeka u nas, albo niech jedzie do domu i do mnie zadzwoni.
-Dobrze ptysiu <3 To ja ci tam nie przeszkadzam. Buziaczki :*
-Pa pa <3333
Odlozylam Lenke do kojca i zeszlam na dol.Diego cały czas siedział na kanapie i patrzył sie w sufit.
-Too co chciałeś od Leona? Może mu coś przekazać? -Zapytałam.
-Ymmm... Chyba jednak poczekam na Leona. No wiesz, męskie sprawy.
-Dobrze, rozumiem.
-A o której wraca Leon?
-O 19:00, a jest 16:40. Trochę długo sobie poczekasz. Chce ci sie?
-Wytrzymam.-Uśmiechnął sie do mnie i tak zakonczyla sie nasza rozmowa. Dopiero po chwili sie znów odezwal.
-Chcialabys ze mna zaspiewac?
-Jjasne. Czemu nie...
-Mogę? -Zapytał wskazując na fortepian.
-Jasne, oczywiście. -Podszedł do instrumentu i zaczął grac "Yo Soy Asi". Zaczął śpiewać pierwszą zwrotke, a gdy zaczął sie refren, dołączyłam do niego. Zaczęliśmy razem śpiewać. Bardzo mi sie podobało. Cudownie jest tak od czasu do czasu pospiewac. Po chwili Diego wstał i spiewaliśmy bez muzyki. Przyciągnął mnie do siebie i zaczęliśmy tańczyć. Ten czas naprawdę nam jakoś szybko zlecial.
L E O N :
Ugh... Jestem już naprawdę zmęczony.lol :-[ Najpierw rodzice, potem zaproszenia... Tak bardzo tesknie za Vilu. Tak, nie widziałem sie z nia caaly dzien! Ale nareszcie już wracam do domu. Do mojej cudownej rodzinki <3
V I O L E T T A :
Diego przez cały czas ze mną tańczył. Tak mnie nogi bolą, że to poezja...
Już powoli zaczynam sie przyzwyczajać do Diega. To wspaniały przyjaciel. Naszą rozmowe przerwał dźwięk otwierających sie drzwi."Leon!"~pomyślałam i rzucilam sie w strone wyjscia.Przytulilam go z calej siły. W końcu nie widziałam go cały dzień... Po przywitaniu sie, poszłam na górę, sprawdzić co u Lenki, ponieważ Diego i Leon chcieli o czyms porozmawiac na osobności. Gdy poszłam na górę, zobaczyłam moją córeczkę, która slodziutko sobie spała *.* Moja kruszynka ♥ Jest taka kochana. Po paru minutach postanawiam iść do sypialni. Przebieram sie w seksowna pizame, klade sie na łóżko, biore książkę i zaczynam czytac. Nagle do pokoju wchodzi Leon. Od razu gdy mnie widzi, w jego oczach pojawiają sie iskierki.
-Kochanie, czemu mi to robisz??? Dlaczego mnie prowokujesz? <3333
-Bo cie kocham ♥ -Leon podszedł do mnie i mnie baardzo namietnie pocałował. Ja oczywiście oddalam pocałunek. Zaczelismy oboje pogłębiać pocałunki. W pewnej chwili Leon przeszedł na szyję. Było mi dobrze...
Zdjęłam z mojego ukochanego bluzke i zaczęłam całować jego umiesniony tors. Po chwili Leon był już w samych bokserkach, a gdy chciałam je zdjąć, Leoś obrócił mnie i przejął inicjatywe. Zdjął mój stanik i rzucił gdzieś daleko za siebie i zaczął całować mój biust. Całował mój brzuch i schodził coraz niżej, niżej i niżej... Aż w końcu doszedł do celu. Rozerwał moje majteczki i zaczął piescic moją kobiecość. Zaczęłam cicho jeczec z podniecenia. Po chwili to ja znajdowałam sie na górze. Zdjęłam jednym ruchem bokserki mojego ptysia. Bawiłam sie jego męskością, lecz po krótkiej chwili znów znajdowałam sie na dole. Leon całował moją kobiecość, a potem wkładał palce. Cicho pojekiwalam z podniecenia.
-Lleon...Szybbciej... -On tylko pokiwal głową i wszedł we mnie. Poruszał sie coraz szybciej i szybciej. Zaczęliśmy wolac swoje imiona.
-Leon!
-Violu!
I tak kochalismy sie przez jakies 9 godzin. Chyba nasz rekord... Po gorącym wybryku, polozylismy sie i wtulilsmy w siebie
-Kocham cie Leos najbardziej na swiecie ♥♥♥
-Ja ciebie tez kochanie, ja ciebie tez ♥
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I co o tym myślicie?  Hahah słodko nie? Nie bójcie sie, nie na długo...
Jezeli macie jakieś pytania do bohaterow lub do mnie to pytajcie śmiało! Po to jest zakładka zapytaj bohatera!!!
I nie zapomnijcie o komentowaniu!!!
10 KOMENTARZY=NASTEPNY ROZDZIAŁ

4/18/2014

Wyczekiwany Rozdzial XXI

V I O L E T T A :
Budze sie i krzycze. Krzycze bardzo głośno. Jest to krzyk pomieszany z płaczem. Nagle słyszę czyjś szept.
-Ciiii... Już dobrze. Nie bój się.  -Nie potrafię otworzyć oczu. Boję się spojrzeć,  do kogo należy ten głos. Lecz w pewnej chwili zbieram sie na odwage i otwieram oczy. Mam przed sobą idealną twarz. Piękną twarz, która należy do mojego chłopaka. Nie mogę uwierzyć w to, że to wszystko było snem. Wydawało sie tak realistyczne, tak prawdziwe... Z moich oczu nie przestają spływać łzy. Leon obejmuje mnie i uspokaja. Musze dojść do siebie, a gdy to robię,  biegne do pokoju Lenki i szukam jej wzrokiem. Znajduję ją. Śpi tak spokojnie, tak słodko, że mam ochotę ją obudzić. Ale tego nie robię. Chcę by sie wyspała. Stoję nad jej lozeczkiem i sie jej przyglądam. Po chwili czuję czyjeś dłonie na talii. Odruchowo odskakuję. Boję sie, ze to Diego. Odwracam sie i widze Leona. Patrzy sie na mnie ze zmartwieniem.
-Kochanie, co sie dzieje? -Przez chwile zastanawiam sie czy opowiedzieć Leonowi mój sen.
-Leon ja... Miałam okropny sen... -Zaczęłam opowiadać Leonowi wszystko i nie wytrzymalam. Rozplakalam sie.
L E O N :
Biedna Violka. Nie wiem skad ona ma takie sny. Przeciez zadnego horroru nie ogladala...Nie lubię patrzeć, gdy jest smutna, bo wtedy mi robi sie smutno, tak jak w tej chwili.
-Violus, poczekaj tutaj chwilke.- Szepczę jej do ucha i po chwili znikam. Postanawiam zrobic jej niespodzianke
V I O L E T T A :
Stoje i patrzę na Lenke. Jestem szczęśliwa. Bardzo szczęśliwa. Nareszcie mam przy sobie najważniejsze osoby w moim życiu, całe i zdrowe. Leona nie ma. Przed chwilą wyszedł z pokoju, zapewne na dół. Jestem ciekawa po co? Caluję Lenke w główkę i ide do pokoju sie ubrac.
L E O N :
Robię dla Violi sniadanko. Jej ulubione. Naleśniki z bita smietana i owocami, a do tego sok pomarańczowy. Mam nadzieję, że sie jej spodoba. Kiedy wszystko gotowe leży na stole, widzę jak Viola schodzi. Piękna, jak zawsze. Nie umykaja mi również jej rumience, które sie pojawiaja.
-Oooo Leoś! To dla mnie? Skarbie, nawet nie wiesz jak ja Cie kocham. -Podchodzi do mnie powolutku i całuje mnie delikatnie w usta. Mam ochotę na wiecej, jednak ona szybko sie odrywa i z uśmiechem siada do stolu. Po chwili talerz jest pusty.
-Kochanie, to było pyszne.
-Wszystko co najlepsze dla mojej księżniczki.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też,  ptysiu. A ! Bym zapomniał. Zapraszam Cie kochanie dziś na koalcje do Twojej ulubionej restauracji...
-Naprawde? Jesteś wspaniały, ale co z Lenką?
-Nie martw się, Diego sie nia zaopiekuje.
-Co?! -Widzę jak jej kolana zaczynają się trzasc. Widzę,  że jet coś nie tak. Opowiedziala mi swój sen, ale żeby aż tak sie bała?
-Kochanie, chodź usiadz. -Zrobiła to co jej powiedzialem.
-Dobrze, a teraz mnie posluchaj uważnie. Diego jest naszym przyjacielem. Tak samo jak Lu, Fede, Marco, Fran itp. Nie martw sie jestes bezpieczna. Nie pamietasz jak konczylismy Studio On Beat i on nas przeprosił za knucie z Lu. To wszytko o porywaczach i zloczyncach, to był tylko Twój wytwór wyobraźni. Ja nigdzie nie wyjechałem w trasę koncertową i Cie nie zgwalcilem. To było tylko sen. W zeszlym roku skonczylismy nauke w Studio i mieszkamy razem. Jedyne co bylo prawdą w Twoim śnie to to, że Angie i twój tata wyjechali. Tomas żyje, ale wyjechał 2 lata temu do Hiszpani. To było wtedy, kiedy nie wiedzialas którego z nas wybrać. Naprawde nie pamiętasz?
-Zaczyna mi się przypominać wszystko...
Ale ten sen był taki realistyczny. Myślałam, że to wszystko prawda. -Nic nie mówiąc,  przytulilem ją. To naprawde dziwne, że myślała, że ten sen to rzeczywistość. Moja bidulka. Dobrze, że sie jej wszystko przypomina.
Dzień mija dość szybko. Jest już godzina 17:00, a na 17:30 mamy rezerwację. Ja już jestem gotowy, a Viola sie jeszcze przygotowuje. Czekam na Diega i czekam... Powinien już tu być! Zaraz nam rezerwacja przepadnie, a tego nie chcielibyśmy. Nagle słyszę pukanie do drzwi. "Nareszcie!" ~myślę. Podchodzę do drzwi i je otwieram.
-No nareszcie,  stary! Już myślałem, że nie przyjdziesz.
-Nie zrobiłbym tego kumplowi. -Smiejemy się. Diego wchodzi do środka i siada na kanapie. Czekam już tylko na Viole. Patrzę na zegarek 17:20.
-Viola!!! Pośpiesz sie, bo zaraz sie spóźnimy!
-Już schodze! -Po chwili widzę moją dziewczyne. Nie  moge oderwać od niej wzroku. Jest taka piękna...
-Leon zamknij buzię. To co idziemy?
-Idziemy. Pa Diego. -Zamknalem drzwi i ruszyliśmy w stronę samochodu. Jechaliśmy jakieś 10 minut. Byliśmy punktualnie. Zajęliśmy stolik i zamowilismy jedzenie.
-Och kochanie. Pięknie tu. Dziękuję <33
-Skarbie, nie musisz mi dziękować, w końcu dzisiaj jest dzień, w ktorym sie poznaliśmy...
-Naprawde?  Boże misiu zapomnialam. Wybaczysz mi..?
-Oczywiście, że Ci wybacze. Wystarczy mi, że jesteś tu ze mną.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. -Kelner przynosi nam jedzenie, a my sie nim delektujemy. Gdy kończymy jeść, wyciagam z kieszeni pierścionek i klekam przed moją ukochaną.
-Violu, znamy sie już 3 lata, a parą jesteśmy od 2 lat. Kocham Cie i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Lenka jest owocem naszej miłości, dlatego też pytam sie Ciebie dziś w ten szczególny dzień: Violetto Castillo czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? -Widzę jaka jest zaskoczona. Nie wie co powiedzieć, dlatego nic nie mówi tylko całuje mnie namiętnie.
-Tak Leon. Wyjdę za Ciebie. Tak, tak, tak! -Jestem taki szczęśliwy,  że nie potrafię tego opisać. Po kolacji pełnej wrażeń, wracamy do domu. Żegnamy sie z Diego.
-Wiesz Leos, Lenka już śpi, a my musimy uczcić ten szczególny dzień... -Nie daje mi szansy, by odpowiedzieć, tylko podchodzi do mnie, siada okrakiem i całuje bardzo namiętnie. Biorę ją na ręce i razem kierujemy sie do sypialni i przeżywamy długą i upojną noc.Następnie zasypiamy wtuleni w siebie. 

Dziekuje Wam

Chcialam wam podziekowac za tyle komentarzy :* To dZieki wam mam ochote pisac dalej <3333
Pod ostatnim postem pojawilo sie 20 komentarzy i chciałam podziekowac w szczegolnosci:
-Margaret ^^
-Manka007 ;**
-Anonimkom ;3
Dziekuje wam ! Przynajmiej wiem, ze nie pisze tego sama dla siebie. A oraz dziekuje za liczbe wyswietlen! Kocham was ludzie!!! <bez skojarzen :D>
A jesli chodzi o rozdział XX to daruje wam te 10 komentarzy hihihi :D cieszcie sie póki mozecie...
Rozdzial XXI juz prawie skonczylam, wiec sie niedługo pojawi.
Wyczekujecie *_*
Verdaska ;*

4/16/2014

Zła wiadomosc. PRZECZYTAJ!

Bardzo mi przykro ; c Pod ostatnim rozdzialem pojawily sie tylko 2 komentarze, a miało być 10...
Rozumiem, że czesc z was nie ma czasu itp. ale moglibyscie, chociaz nie wiem, no z anonima. Przeciez mozna. W ankiecie zaglosowaly 4 osoby. To jak to mozliwe, ze pod rozdzialem sa tylko 2 komentarze? Eh... no nie wazne. Mam nadzieje ze w ciagu tygodnia pojawi sie hociaz z 7 komentarzy, bo inaczej rozdzial sie nie pojawi. A blog bez rozdzialu, to blog zawieszonny ;/ Naprawde nie cce go zawieszac, ale mam wrazenie ze prawie nikt nie czyta mojego bloga. Z liczba wyswietlen tak samo. Stanela w miejscu i bardzo mi jest przykro z tego powodu.

4/06/2014

Rozdzial XX

V I O L E T T A:
Jestem taka bezdradna. Myślę i myślę. Nie wiem co powinnam zrobić. Z jednej strony muszę oklamac Leona,  bo inaczej Diego go zabije, a tego nie chcę. Ale z drugiej strony, jeśli mu to powiem, to to go zabije. Nie chcę go tak ranić. Zostały mi jeszcze 2 godziny. Nie spalam całą noc. Nie jadłam nic. Nie ruszalam sie z miejsca. Siedzę w kącie i myślę. Myślę, co powiedzieć Leonowi. I nic nie mogę wymyślec. Obojętnie co wybiore, to i tak go zranie. Myśl Violu, myśl...
Byłam tak wyczerpana, że nawet nie wiem kiedy zasnelam.
L E O N :
Wstalem jakąś godzinę temu. Jestem zdenerwowany i podekscytowany. Niedługo idę sie spotkać z Diego. Mam nadzieje, że pomoże mi w odnalezieniu mojej rodziny. Zjadłem śniadanie, ubralem sie i wyszedłem z domu. Cały sie trzęse. Tak bardzo za nimi tęsknię...
Idę w miejsce spotkania i widzę już z daleka Diega, który na mnie czeka. Podbieglem do niego i sie przywitalem. Usiadlem na miejsce i zamowilem sok pomaranczowy. Byłem strasznie zestresowany. Po 2 minutach zacząłem rozmowę.
-Więc chcesz mi napewno pomóc? -Pytam sie jego.
-Oczywiście, że ci pomoge. Jestesmy przecież kumplami. Prawda?
-Dziękuję ci Diego. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. No dobra. Masz może jakiś pomysł na rozpoczęcie tego? -Zauważam, że Diego rozgląda sie za czymś.
-Czekasz na kogos?
-Nie... nie. A dzwonił do ciebie ktoś może?
-Nie. Telefon mam cały czas przy sobie, więc uslyszalbym.
-A. No tak. Zapomniałem. Wiesz co? Chyba jednak mam pomysł. Słyszałem kiedyś coś o starym magazynie. Myślę, że mogliby je tam schować.
-O świetnie!  Masz rację. Możemy od tego miejsca zacząć.
-No to co, idziemy?
-Idziemy. -Zapłaciłem za picie i ruszyłem w strone magazynu.Jechaliśmy niecałe 2 godziny. Diego miał racje. Jest to idealne miejsce dla złoczyńców. Weszliśmy do środka razem, ale w pewnym momencie Diego zniknął. Trochę się wystraszylem, ale postanowiłem, że zaczne go potem szukac, bo przyszedłem tu po Violette. Poszedłem w głąb magazynu, lecz nagle poczułem mocny ból z tyłu głowy i potem miałem już tylko przed sobą ciemność...
V I O L E T T A :
Usłyszałam jak dzwoni mi telefon. Sięgnęłam po niego i odebrałam.
-Violetta?! Miałas zadzwonić do Leona! Okej, czyli wybralas jednak tą drugą opcję. Więc, dobrze. Pozegnaj swojego kochasia, bo nigdy go juz nie zobaczysz.
-Nie Diego! Prosze! Nie rób Leonowi nic, prosze cie. Ja zasnelam i nie zdążyłam... -Chciałam sie wytłumaczyć, ale Diego sie rozlaczyl. Zaczęłam myśleć. Co zrobic..? I wymyśliłam. Pobieglam szybko znaleźć jakieś wyjście i po chwili byłam już na zewnątrz. Nie wiedziałam zbytnio gdzie sie znajduje,  więc podbieglam do najbliższej ulicy i złapałam autostopa. Po chwili byłam już przed komisariatem policyjnym. Wbieglam do środka i podeszlam do jednego z policjantów.
-Przepraszam! Prosze mi pomóc. Mój chłopak... On... On jest w niebezpieczeństwie. Ktoś go porwał i chce go zabić! Prosze pomóżcie mi... Ja byłam... Przetrzymywana i proszę...
-Dobrze. Prosze sie uspokoić. Czy wie może pani gdzie przetrzymuja pani chłopaka? -Przez chwilę sie zastanawialam, az przypomnialam sobie o rozmowie z Diego.
-Ja... Tak. Dzwonił do mnie ten porywacz... I powiedział mi, że zabije mojego chłopaka. Proszę... Pomóżcie.
-Wszystko będzie w porządku. Prosze sie nie martwić. Znajdziemy pani chłopaka. Prosze dac mi pani telefon, to namierzymy tego porywacza.-Zaczęłam grzebać w swojej torebce, aż wkońcu znalazłam. Szybko wreczylam telefon policjantowi, a on gdzieś pobiegł. Po chwili wybiegł z paroma innymi policjantami i pobiegł w strone wyjścia. Szybko pobieglam za nimi i wsiadłam do radiowozu. Nie wiem ile dokładnie jechaliśmy, ponieważ mój umysł zajmował tylko Leon. Kiedy dojechalismy na miejsce,  policjanci wysiedli i pobiegli do jakiegoś starego, magazynu, a mi kazali zostać w aucie. Po chwili zauważyłam jak 3 policjantów zabiera Diega. Kiedy mijał sie ze mną, uśmiechnął sie i szepnął.
-Zaproszisz mnie na pogrzeb? -A ja nie rrozumiejąc o co mu chodzi, wbiegłam do magazynu i zaczelam  sie rozgladac.  Nagle zauwazylam jednego z policjantow, ktory zaczal isc w moją stronę.
-Naprawde nam przykro. Chlopak nie żyje. - Nie chcę dalej słuchać. Uciekam jak najdalej. Szukam wzrokiem Leona. I po chwili go znajduje. Jego ciało. Leżące na ziemi. Pobite. Blade. Martwe...
____________________________________________________________
DAM, DAM, DAM! Dramacik... Nic wam nie zdradze :D czekam na wasze komentarze i mam nadzieje, ze troche ich sie pojawi. Rozdzialy beda pojawialy sie troche rzadziej. No wiecie. NAUKA.
10 KOMENTARZY=NASTEPNY ROZDZIAL

3/27/2014

Rozdział XIX

V I O L E T T A :
Dlaczego życie musi być takie ciężkie?  Dlaczego nie może być tylko radości i szczęścia? Widocznie nie może. MOJE życie od niedawna jest koszmarem, z którego nie mogę sie wybudzic. Chcę, lecz nie mogę. Na całym ciele mam rany, które sama sobie zadalam. Nie powinnam, lecz chcialam. Miałam chłopaka, którego kochałam, córkę, przyjaciół, dom...
Niestety, wszystko co dobre, musi sie kiedyś skończyć. Tylko dlaczego w moim przypadku to skonczylo sie tak szybko.Muszę zapomnieć o Leonie, o miłości mojego życia. Muszę zapomnieć o moich ukochanych przyjaciołach, którzy zawsze mnie pocieszali i byli przy mnie w tych złych i w tych dobrych chwilach. Muszę zapomnieć wkońcu o mojej cudownej oraz pięknej coreczce Lence, która była owocem miłości mojej i Leona. Teraz mam nowe zycie. Nie podoba mi sie ono oczywiście,  lecz nie mam na to żadnego wpływu. Moim "chłopakiem" od niedawna jest Diego. Tak... Nienawidzę go, choć muszę go kochać. Ucieklabym od niego, choć muszę z nim zostać. Najchetniej to bym go zabila, ale nie mam jak. Jestem bezsilna. Najgorsze uczucie-bezsilnosc, kiedy nie jestes w stanie nic zrobic...
-Violetta! Głodny jestem! - Tak wygląda każdy mój poranek. Wstaję. Robię śniadanie dla Diega. Kocham sie z nim. Sprzatam. Idę spac. Oto mój grafik. Nie widziałam Leona od 3 tygodni. Jest to stanowczo za długo. No nie mogę! Nie mogę o Nim tak po prostu zapomnieć. Kocham Go. Kocham. Widocznie los chciał byśmy nie byli razem. Muszę zostać z Diegiem. Straciłam już Lenke, więc nie moge stracić Leona. Kolejna osoba, która będzie cierpieć,  tylko i wyłącznie przez moją głupotę.  Tyle łez wylanych. Tyle ran. Tyle przesiedzonych dni w kącie. Tyle przemyśleń. Tyle prób samobójczych. Tyle zapomnień. I to wszystko na nic!
L E O N :
Już od 2 dni nic nie jem. Nie mogę. Nie mam na to ochoty. Nie mam na to czasu. W mojej głowie  rozbrzmiewa głos Violi. Nie mogę o niej zapomnieć. Przez cały czas nie tracę nadziei na odnalezienie Lenki oraz Violetty. Policja szuka już ich od 3 tygodni i nadal nic. Kompletne zero. Rozplynely sie w powietrzu. Tylko dzięki moim przyjaciołom jeszcze nie oszalałem. Najczesciej jest to Lu i Fede, ponieważ inni nie mają za bardzo czasu. Nie dziwię sie im. Przecież świat nie kręci się wokół mnie. Rozumiem ich. Mają swoje życie. Mają swoje drugie polowki. Swoje rodziny. A ja? Ja teraz nic już nie mam. "Muszę wkońcu zacząć działać sam" - te zdanie powtarzam sobie od momentu zniknięcia Violi i Leny, ale teraz naprawdę muszę zacząć działać,  bo inaczej moje życie nie będzie miało sensu. Postanowiłem, że zadzwonię po Diega, bo on jest najsprytniejszy i najsilniejszy (oprócz mnie, rzecz jasna) z naszej paczki.
-Halo?
-Cześć Diego. Słuchaj mam do ciebie sprawę. Mógłbyś przyjść do mnie jak najszybciej.
-Hmm... Spoko. (pomocy... )Będę za jakieś pół godziny. (ratunku...)Nara.
-Hhej. - Nie wiem, ale zdawało mi sie , że słyszałem Violette. Boże ja to już naprawdę zacząłem wariowac. Zapewne znów sie przeslyszalem...
D I E G O :
-Przez ciebie mógł coś zacząć podejrzewać! JESZCZE RAZ TAKI WYBRYK, A NIE RĘCZE ZA SIEBIE!!!
-Ddobrze... Pprzeppraszam... A z kim rozmawiałeś?
-Hehe. Nie zgadniesz. Z Leonkiem. Chce sie spotkac, podbno jest to pilne. A i pamiętaj,  że jeśli sprobujesz wywinac jakis numer, to po twoim Leonku zostaną tylko zwłoki! Jasne?!
-Ttak. -Boże jaka ona jest głupia. Oczywiście,  dobra w łóżku jest. No i ją "kocham", ale coś mi nie gra w jej zachowaniu. Że ona się nie boi mnie? Przecież straciła swoje dziecko, więc co? Chce stracic jeszcze Leona? Boże...
Po drodze spotkałem Lare. Zatrzymała mnie.
-Ej słuchaj. Ty masz swoją Viole, a ja? Miałam miec przecież Leona i co? Nic!
-Posłuchaj mnie dziewczyno. Mialas okazje, by sie zbliżyć do Leona, a że jej nie wykorzystałas to już nie moja wina.
-Co?! Mieliśmy umowę! Ty debilu!
-Dobra nieważne. Louis! Zabierz ją stąd w jakieś ciche i spokojne miejsce, a potem zastrzel. Nie jest nam już dłużej potrzebna...
-Nie! Nie! Jesteś chyba jakiś nienormalny. Zostaw mnie..! -Dalej już jej nie słuchałem,  bo odszedłem. Spieszylem sie na spotkanie z Leonem. Jestem strasznie ciekawy co ma mi do powiedzenia.
V I O L E T T A :
Nje mogłam uwierzyć. Leon. On...on pojechał sie spotkać z Diegiem. Nie mogę w to uwierzyć,  że przez chwilę znów mogłam sie poczuć,  tak jakbym była z nim. Razem. W związku. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie krzyk Lary. Po chwili usłyszałam strzał i upadek na ziemię. Strasznie się przeraziłam. Jak Diego mógł zabić Lare? Przecież ze sobą współpracowali. On jest chorym człowiekiem i dlatego boję sie o Leona. Poszłam do swojego "pokoju"-jeżeli można to nazwać pokojem, usiadłam sobie w kącie  i poraz kolejny zaczęłam płakać oraz uzalac sie nad sobą. Zanim sie zorientowałam, zasnelam. Obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi. Otworzyłam oczy i ujrzałam Diega. Wyglądał na niezadowolonego, choć chwilami uśmiechał się pod nosem.
-Zgadnij, komu zachciało się ciebie szukac na własną reke.
-Nie...
-O tak. Twój ukochany Leonek chciał sie ze mną spotkać dlatego, poniewaz chciał bym mu pomógł. Śmieszna sprawa nie sądzisz? - Stalam tam tak i patrzalam sie w jeden punkt, a Diego sie zaczął śmiać. Nie wiem co było w tym śmiesznego...
-Aha. Oczywiście powiedziałem Leonowi, że pomogę mu, bo co miałem powiedzieć. Ale nie bój sie. Wszystko już sobie objasnilem. Musosz zadzwonić do niego i powiedzieć,  że nic ci nie jest. Po prostu wyjechalas, bo przestalas go kochać, a jeśli chodzi o dziecko to powiesz mu, że zabrałas je ze sobą, albo oddalas do adopcji. Wybór nalezy do ciebie.  -Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Nie mogę przecież powiedzieć tego Leonowi, a szczegolnie z tym o dziecku.
-Chyba jesteś nienormalny! NIE BĘDĘ OKLAMYWAC LEONA!!! A TY WOGÓLE MASZ CZELNOSC WSPOMINAC MI O MOIM DZIECKU, KTÓRE KOCHALAM! PRZECIEŻ TO TY MI JE ODEBALES! NIGDY W ŻYCIU! !!
-O... No trudno. Będę musiał niestety zabić Leona, w sumie to będzie idealny moment. Nie miałem zamiaru go zabijać,  no ale cóż. Twój wybór. Lecz jestem na tyle dla ciebie dobry, że wstrzymam sie z decyzją do jutra rana, bo Leon kazał mi sie z nim spotkać o 14:00. Pamiętaj do jutra rana. Od teraz. Masz 10 godzin. Czas start...
_____________________________________________________________
Elo :D Dobra macie tu kolejny rozdzial, ale nastepny pojawi sie dopiero wtedy kiedy zobacze pod tym rozdzialem 6 komentarzy
6 KOMENTARZY=NASTEPNY ROZDZIAL

3/16/2014

Rozdział XVIII

V I O L E T T A :
Obudzilam sie z ogromnym bólem głowy. Dotknęłam lekko opuszkami palców tyłu głowy  i zobaczyłam na moich palcach krew. W głowie miałam pustkę. Nie wiedziałam gdzie jestem. Dopiero po kilku minutach uswiadomilam sobie, że ktoś mnie porwał. Przypomniał mi się Leon. Przypomniała mi sie Lenka. Nasz dom. Przyjaciele. Gdy sobie wszystko układałam w głowie,  ktoś nagle wszedł do pomieszczenia. Był to człowiek w wieku około 30 lat. Pchnął mnie w stronę wyjścia, pokazując mi w ten sposób, że mam iść z nim.  Nie orientowalam sie zbytnio gdzie sie znajduję. Chciałam sie tylko dowiedzieć co ja tu robię. Dlaczego ja? Zauważyłam jakieś drzwiach,  do których sie kierowalismy. Mężczyzna otworzył drzwi i razem weszliśmy do środka. W "pokoju" znajdowało sie tylko biurko oraz krzesło znajdujące sie na samym środku. Krzesło było przez kogoś zajęte,  niestety nie widziałam przez kogo. Uslyszalam trzask zamykanych drzwi. Rozejrzalam sie dookoła i zauważyłam, że mężczyzna, który mnie tu przyniósł wyszedł. Po chwili krzesło sie obróciło i ujrzałam na nim Diega...
L E O N :
Szukałem już chyba wszędzie! Obdzwonilem już wszystkich moich przyjaciół i powiadomilem ich o tym zajściu. Pomogli mi szukać, jednak to było na nic. Kompletnie nie mam już pomysłów na szukanie. Na policji byłem,  to powiedzieli mi że musi minąć 24h od zaginięcia. LOL MI ICH XD Strasznie sie martwię o moje skarby. Zwolalem zebranie, na którym pojawili sie:
-Maxi oraz Naty
-Marco oraz Fran
-Fede oraz Lu
No i oczywiście ja. Postanowiłem z nimi porozmawiać na temat Violi i Lenki.
-Hej. Przepraszam, że tutaj was sprowadzilem,  ale to dla mnie naprawdę ważne. Jak wiecie Viola i Lenka gdzieś zniknęły, a raczej zostały porwane. Viola i ja dostawaliśmy różne groźby poprzez SMSy. Typu "zabije cie" czy coś w tym stylu. Doszedłem do wniosku, że może być to Lara.
-Skąd masz pewność że to Lara?-Zapytał Fede.
-Jest wiele powodów, dla których tak sądzę. Po prostu znam ją od dziecka i wiem, że to ona. Tylko nie wiem czy działa ona sama czy z kims.
-Więc co teraz zrobimy?  -Zapytała Lu.
-Nie wiem. Musimy jeszcze raz zacząć szukać.
-Ale gdzie?
-Myslisz,  że ich od razu odnajdziesz?
-Poczekajmy na policję -Wszyscy zaczęliśmy się kłócić oprócz Lu, która tylko siedziała i patrzyła na jeden punkt.
-Cisza! -Krzyknąłem- A ty Lu? Jak myślisz?
-Ja... ja myślę, że... Jestem za tym samym co Nata i Maxi. Musimy poczekać na policję. Może oni je znajdą.
-Czyli jestem zdany na siebie?
-Leon. Wszyscy tesknimi za Violką i Lenką, ale nic już więcej dla nich noe zrobisz.-Powiedziała spokojnie Ludmiła.
-Dobrze. Dziękuję Wam. Może macie rację. Przepraszam, ale chciałbym zostać sam.-Po chwili już nikogo nie było. Zacząłem myśleć. Nie wiedziałem gdzie szukać. Może oni jednak mają rację? Może jedynym wyjściem jest czekać... W międzyczasie dostałem SMSa.
Och Leonardo, Leonardo. Nie rozumiesz, że one Cie już nie chcą?  Nigdy do ciebie nie wrócą! Ułoż swoje życie z kimś innym.
Wiecie co to bezradność? Jest to najgorsze uczucie na całym świecie. Właśnie teraz tak się czuje.
L A R A :
Te ich dziecko jest nieznośne! Już wiem po kim ono odziedziczyło te cechy.
-Weź je jakos ucisz!
-Nie moge. Cały czas tylko wyje i wyje.Dlaczego On akurat mi przydzielił te dziecko?!
- Bo jestes tutaj jedyną kobietą.Nie nadawałbyś sie na matkę...
-A ty na ojca.
-Dobra, nie ważne. Weź daj jej smoczka i poloz do łóżka. Sama zaśnie.
-Okej.
V I O L E T T A :
-Ddie..go? -Tylko to udało mi się wydukac, po zaskoczeniu którego zaznalam.
-Witaj Violetto. Wiem, że możesz być troche zszokowana, ale przyzwyczaisz się. Sprowadzilem Cie tu, ponieważ wiem, że możemy zbudować jeszcze rodzine. Nie przeszkadza mi to, że to jest dziecko Leona. Nie martw się.
-Kamień z serca... -Powiedziałam sarkastycznie.
-Mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia. Bądźmy razem i stworzmy szczęśliwą rodzinę,  a nikomu nic złego sie nie stanie. -Przez chwilę się zastanawiałam,  aż wkońcu postanowilam.
-Diego... Podejdz tu na chwilę.- Szepnelam uwodzicielskim głosem,  wskazując palcem do Diega,  by podszedł bliżej. On nachylil sie, a ja go oplułam.
-To wlasnie o tobie myślę! Ty naprawde sądzisz,  że zostawię mężczyzne , którego koham dla ciebie?! Jesteś śmieszny!
-Jeszcze zmienisz zdanie. -Powiedział i przyprowadził jakiegoś zmutowanego faceta, który zaczął mnie bić. Po chwili straciłam przytomność.
L E O N :
Dlaczego to tak długo trwa?! Policja zaczęła je szukać jakieś 2 godziny temu i nic. Żadnej informacji. Na policji nie można wogóle polegać. Ciekawy jestem czy jakby ktoś porwał ich żonę i dziecko,  też by tak szukali...
No nic. I tak nic nie zrobię. Poczekam jeszcze do jutra. Jak nic nie znajdą, to wezmę sprawy w swoje ręce.  Ah... Tak tutaj pusto bez nich. Spojrzałem na zegarek 19:47. Poszedłem sie wykąpać i ulozylem sie do snu. Jednak nie mogłem zasnąć, ponieważ cały czas myślałem o Violettcie i Lence. Bez nich moje życie nie ma sensu. Dopiero teraz to zauważyłem. To takie dziwne, że człowiek docenia to dopiero wtedy, gdy to straci.

3/01/2014

LBA ! + WAŻNA NOTKA

Zostałam nominowana do LBA przez Nataliaa Comello z http://te-qiuero-leonetta.blogspot.com/  :***
Oto odpowiedzi na pytania :
1. Co sądzisz o moim blogu?
Jest ekstra!!! Zawsze wyczekuję na rozdziały *.*
2. Ile masz lat?
tajna informacja -----
4. Jak masz na imię?
Julia
5.Ulubiona postać z Violetty?
Leoś Verdas <33
6. Co byś zmieniła w moich opowiadaniach?
Absolutnie nic. Twoje opowiadanie jest idealne ;)
7.  Masz zwierzątko?
Tak
8. Gdzie mieszkasz?
Bydgoszcz
9. Co lubisz robić?
Violetta, sport, książki itp.
10. Masz rodzeństwo?
Tak xd
Blogi, które nominuję :
http://leonettamoimzyciem.blogspot.com/
http://leonetta-na-wieki.blogspot.com/
http://leonetta-znapisami-opowiadania.blogspot.com/
http://leonetta-kocham.blogspot.com/
http://violetta-y-leon.blogspot.com/
http://leonetta-para-siempre.blogspot.com/
No i to chyba wszystko :)
Pytania:
1.Czytasz mojego bloga?
2.Twój ulubiony aktor/aktorka?
3.Jaka jest Twoja ulubiona piosenka?
4.Kogo nie lubisz z serialu "Violetta" ?
5.Violetta vs Ludmiła
6.Ile masz lat?
7.Ulubiony kolor?
8.Jakiego rodzaju muzyki słuchasz? 
9.Jakie imię Ci się najbardziej podoba?
10.Jakie książki do przeczytania polecisz?
Nie mam dalej pomysłów :D
A teraz notka ode mnie. Wybaczcie, że rozdziały się nie pojawiają, ale nie miąłam internetu, a teraz jeszcze nauka ;( Mam nadzieję, że niedługo dodam rozdział, więc wyczekujcie...

2/16/2014

Rozdział XVII

V I O L E T T A :
Rano obudzilam sie i  zobaczylam mojego Leonka, ktory slodziutko spi.Postanowiłam,  że nic nie powiem mu o tych SMSach. Mam nadzieje, że w końcu ten ktoś mnie zostawi. Zastanawiałam sie przez cały czas kto to może byc, ale nikt mi nie przyszedł do głowy. Pocalowalam Leona w policzek, ubralam sie i zeszlam na dół. Pomyślałam,  że mogłabym zrobić Leosiowi niespodziankę i zrobic mu śniadanie do łóżka. Tak, więc zrobiłam. Gdy nalesniczki z nutellą i soczek pomarańczowy były gotowe, to zanioslam je na tacy do naszej sypialni. Kiedy tam weszlam, to Leon nie spał. Robił coś na telefonie,  lecz gdy ujrzał mnie, to uśmiechnął się tym swoim pięknym usmiechem...
- Witaj mój Królewiczu. Twoja Królowa przyniosła Ci sniadanko do łóżka. -Mówiąc to podałam mu tacę z jedzeniem.
-Kochanie, wiesz że nie musialas. To ja powinienem zrobic Tobie śniadanie do łóżka,  a nie Ty mi.
-Oj już nie marudz. Rolę się odwróciły, a teraz zajadaj.
-Dobrze. Kocham Cie.
-Ja Ciebie też.
Gdy Leos zajadal swoje sniadanko, to ja poszłam sie ubrać do łazienki. Kiedy byłam już gotowa, uslyszalam dźwięk dostajacego SMSa. Odblokowalam swojego iPhona i przeczytałam go.
Myślisz, że dam ci spokój? Prosze cie!  To dopiero początek...
-Kto to może być?  -Zaczęłam myśleć na głos,  aż nagle znów dostałam SMSa.
Moge ci podpowiedzieć.
Klucz.
Klucz? Serio? I w czym to mi ma niby pomóc. To już naprawdę sie robi straszne. Chciałabym o tym wszystkim opowiedzieć Leonowi. On by mi pomógł. Zawsze mi pomaga w takich sytuacjach. Ten "klucz" nie wiem jak, ale widzi mnie. Musi gdzies tu być i to mnie najbardziej przeraża. Gotowa wyszłam z łazienki i poszłam do Lenki. Nakrarmilam ją i ubralam.
-Kochanie co sie dzieje? Od kilku dni chodzisz smutna. Mi możesz wszystko powiedzieć. -No wlasnie że nie moge~pomyślałam.
-Nic sie nie stało naprawde. Tylko mi troche niedobrze. Chyba będę chora.
-Napewno?
-Napewno. Idę na spacer z Lenką. Idziesz z nami?
-Teraz nie mogę,  ale dojde do was jak najszybciej.
-No dobrze. To pa.
-Pa słońce.  -Pocałował mnie w policzek i poszedł do pokoju. Wzięłam wózek i Lenke, a potem wyszłam. Szlam sobie spokojnie parkiem, podziwiając piękną pogodę. Nagle ktoś ubrany na czerwono pchnął mnie lekko idąc.
-Może tak przepraszam?! -Krzyknelam w jego kierunku, ale on nie reagował. Już nie miałam siły go doganiac i wrzeszczec na niego, dlatego dałam sobie z nim spokój. Przechodzilam przez pasy, gdy nagle zza zakrętu wyjechał czerwony samochód,  który jechał w moją stronę i nie zwalniał. Ja tylko stalam na środku ulicy i patrzalam na samochód,  który cały czas przyspieszał. Już miał we mnie wjechać,  gdy nagle poczułam że ktoś bierze mnie oraz wózek i odbiega na chodnik. Widziałam tylko przejeżdżający samochód,  w którym siedziała ta sama osoba co mnie popchnęła. Po chwili sie ocknelam i zobaczyłam, że moim wybawcą jest Leon. Przytulilam go z calej siły i tak przez kilkanaście minut stalismy.
-O Boże, Leon dziekuje. Dziekuje Ci. Uratowales nas.
-Skarbie,  od tego mnie masz.
L E O N :
Zabilbym tego gnoja, który prawie przejechał Violke i Lenke. Dobrze,  że moje przeczucie dało sie we znaki. Gdy siedziałem w pokoju, to przyszedł mi znów SMS
Nigdy sie ode mnie nie uwolnisz. Będę cie nekal całe życie.
-Boże odczep się! - krzyknalem na głos,  a w międzyczasie znów dostałem SMSa.
Nie odczepie sie nigdy. Twoja szczęśliwa rodzinka, niedługo nie będzie taka szczęśliwa...
-Kim ty do cholery jesteś?!
I znów SMS.
Ja jestem twoim cieniem, twoim strachem. Działam na ciebie jak truskawki. Alergicznie... Najpierw nie odczuwasz różnicy,  potem sie dusisz.  Nie możesz oddychać. Starasz sie jakoś przejąć kontrolę, ale z tym nie możesz wygrać i w końcu umierasz...
Kto to może być. Boże,  to już nie jest śmieszne. A jeśli chodzi o uczulenie na truskawki, to wiedzieli o nim tylko Viola i moi najbliżsi przyjaciele. I wtedy coś poczułem. Jakby takie zagrożenie, że moge stracić coś ważnego. Dlatego pobieglem do parku, do Violi. Ja to po prostu przeczulem.
-Chodźmy Vilu. Wracajmy do domu.
-Dobrze.
Gdy doszliśmy do domu,  wzięliśmy Lenke i zanieslismy ją do łóżkeczka. Zaparzylam kawę i usiadlem obok Violi na kanapie.
-Słońce wszystko okej?
-Ttak...
-Ty mówisz coś innego, a Twoje oczy co innego. Powiedz mi.
-Niic nie jest. Ja...-Nie zdążyła dokończyć, poniewaz przerwał jej przychodzący SMS. Wyrwalem jej szybko telefon i przeczytałem treść SMSa.
Jeszcze żyjesz? Co za pech, ale nie bój sie już niedługo nie bedziesz miała tyle szczęścia. Ten twoj Leon też.
Nie mogłem po prostu uwierzyć! Ktoś Violce też przysyła SMSy z pogróżkami. Tylko dlaczego ona mi nie powiedziała o tym.
-Violetto, dlaczego nie powiedziałas mi o tym?
-Leon! Czemu mi wyrwales ten telefon? Teraz on Cie zabije! Nas wszystkich. Czemu? -Rozplakala sie. Moje biedactwo. To dlatego nic mi nie powiedziała. Chciała mnie chronić. Kochana...
-Musze Violu przeczytac wszytkie SMSy od niego. Nie skasowalas ich?
-Nie. -Zacząłem przeszukiwać SMSy. Niewiele sie dowiedziałem, ale lepsze to niż nic. Klucz, klucz... gdzies to już słyszałem. Tylko gdzie? Nie wiem, później sobie przypomnę.
-Violi to nie jest normalne. Musimy iść z tym na policje.
-Nie! Ja napewno nie pójdę. Boję sie Leon. Boję się o naszą rodzinę. A zresztą policja nic z tym nie zrobi. Pomyślą,  że ktoś robi sobie ze mnie żarty.
-Jednemu nie uwierzą, ale dwóm tak. Mi też ktoś przysyła SMSy. Zobacz.-Violetta wzięła z ręki mój telefon i zaczęła czytać.
-Czemu mi nic nie powiedziałeś?
-Z tego samego powodu co Ty.
-Leon wyjedźmy gdzieś. Wyjedźmy jak najdalej. Tam gdzie będziemy bezpieczni. Prosze.
-Violu jeśli ta sprawa sie nie wyjaśni,  to wyjedziemy. Obiecuję Ci to, ale narazie nie chcę wyjeżdżać. Może sie dowiemy kto to jest? Albo ten ktoś przestanie do nas pisać. Chcesz zostawić tu naszych przyjaciol?
-No nie...
-No wlasnie. Będę sie Tobą opiekował. Już Cie nigdy nie zostawie. Będę przy Tobie, obiecuję. A teraz idź na górę,  bo Lenka się obudziła.
-Dobrze. -Powiedziała i poszła, a ja zostałem sam myśląc o osobie,  która nas nęka lub osoby, które nas nękają.
Hmmm... Ta osoba, która jechała tym samochodem, to wszystko było czerwone. O Boże. To. Nie. Może. Być. Prawdą. Zacząłem sobie wszystko przypominać.
"-Lara, podaj piłkę!  -Krzyknąłem. Graliśmy w piłkę. Byłem z Larą w drużynie. Po chwili wygraliśmy!
-Kolor czerwony zawsze wygrywa! -Powiedziała Lara.
-Czemu czerwony? -Zapytałem.
-Bo to jest mój ulubiony kolor. W przyszłości będę się ubierała na czerwono, będę miała czerwony dom, czerwony samochód i ... -Nie dałem jej dokończyć.
-I czerwonego męża. Haha :D
-Ten sie śmieje,  kto sie smieje ostatni. A teraz, berek! -Zacząłem biegać za nią dookoła parku..."
"-Ale ekstra motor! Skąd go masz? -Zapytałem Lary.
-To taty.
-A po co ci te wszystkie narzędzia?
-Do naprawiania tego motoru,  durniu!
- Tyle kluczy?! Nie wystarczyłby jeden?
-Nie!!! Każdy klucz jest wyjątkowy. Ten na przykład jest do... -Zaczęła mi nawijac o tych wszystkich kluczach, więc jej szybkk przerwalem.
-Taa. Ty to normalnie jesteś Super Klucz.
-Nie jestem super. Wystarczy Klucz."
Lara?! To ona za wszystkim stoi? Musze to jak najszybciej powiedzieć Violi. Pobieglem do naszej sypialni, lecz zastałem tam pustkę. Nie było ani Violi, ani Lenki. Było tylko otwarte oknk i karteczka, która leżała na ziemi. Podniosłem ją i przeczytałem.
OSTRZEGAŁEM!!!
Najgorsze było to, że było to napisane krwią...
Mój największy koszmar się spełnił. Musze iść je odnaleźć. Musze.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Ej co sie z wami dzieje?  ;c
Pod rozdzialem XIV było 6 komentarz, a potem było coraz gorzej. Tylko po 2 komentarze! To dla mnie wazne, wiec prosze komentujcie.
5 komentarzy=nastepny  rozdział.
http://te-qiuero-leonetta.blogspot.com/
http://leonetta-na-wieku.blogspot.com/

2/14/2014

wyniki konkursu ^^

A wiec tak. Dziekuje wszystkim za udzial oraz za zaangazowanie xd
Wszystkie prace były doskonale, ale wybralam najlepsze!
I miejsce- Tini Verdas! Gratuluje Ci. Jest to przepiekne opowiadanie.
II miejsce-Nataliaa Comello :* Twoje opowiadanie rowniez było cudowne!
III miejsce-Francesca Love ♥ Twoje opowiadanie dostalam jako pierwsze i bylo wspaniałe ;)
Reszcie dziekuje za udział :) Było naprawde ciężko wybierac, ale te najbardziej mi przypadly do gustu. Zwycieskie opowiadania oraz dyplomy postaram sie opublikowac w najblizszym czasie.
Aha i jeszcze cos. Prosze Francesce Love o  podanie w komentarzu ulubioną postacia bądź gwiazda serialu "Violetta"

2/11/2014

Rozdział XVI

V I O L E T T A :
Co sie dzieje?  Te pytanie zadaje sobie od kilkunastu minut. To... to wszystko sie stało za szybko. Ludmiła,  Thomas, śmierć Thomasa, policja, zalamanie Lu, ciężko ranny Leon i poobijani chłopcy,  karetka, szpital. Tu sie to wszystko narazie kończy.  Tak, jestem w szpitalu, zresztą tak jak wszyscy.Jedyna Lu została w samochodzie, ponieważ zasnela. Bidulka, jest załamana tym co sie stało,  zresztą tak jak wszyscy, lecz to ona cierpi najbardziej, bo był to jej chłopak.  Ba! Przed śmiercią sie jej oświadczył. Będzie mi go brakować. Był to mój przyjaciel. Leon też zapewne sie załamie,  gdy sie dowie o tym. Thomas był jego najlepszym przyjacielem. Ach... I jeszcze Leon. Myśląc o nim splynela mi mimowolnie pojedyncza łza. Tylko Leon jest w stanie krytycznym. Reszta jest lekko poobijana. Dlaczego? Te pytanie również krąży mi w kółko po głowie. Jestem rozstrzesiona. Miało być naprawde fajnie. Lu miała o czymś powiedzieć Thomasowi. Niestety on już sie tego nigdy nie dowie... Życie czasem naprawde wydaje sie niesprawiedliwe. Raz jest dobrze i myslisz,  że tak już bedzie zawsze, aż tu nagle wszystko sie chrzani. No nic, takie życie. W pewnym momencie poczułam wibracje w telefonie, wiec odebrałam go.
-Halo?
-Violetta? Czesc tu Federico.
-Fede! Hej, dawno cie nie słyszałam.
-No wiem i w tym celu dzwonie. Uwaga... Wracam do Buenos Aires!!!
-To wspaniale! Kiedy? 
-Em. Powinienem być na miejscu jutro. Nie wiem jeszcze dokladnie o której, ale zadzwonie jeszcze do ciebie. Musze konczyc pa.
-Pa.
Nie moge w to uwierzyć. Federico do nas przyjeżdża. To jest naprawde świetna wiadomość!  Jest moim najlepszym przyjacielem, lecz odkąd wyjechał w trase koncertową to nie widziałam go. Zauważyłam lekarza, który wychodził z sali Leona.
-Co jest z nim doktorze?
- Udalo nam sie go uratowac. Gdyby pezyjechal tu kilka minut pozniej, to nie wiem czy mialby tyle szczescia.Jest w stabilnym stanie. Ma tylko złamaną noge. Jest wycienczony i osłabiony,  dlatego też zostanie u nas tutaj do jutra.
-Dobrze. Można wejść do niego?
-Przykro mi. Nie dzisiaj. Jutro sie pani z nim zobaczy, przecież go wypisujemy.
-Dziękuję doktorze.
Powiedziałam przyjaciołom o stanie Leona. Powiedzieli, że bardzo sie cieszą,  że nie jest to nic poważnego i pojechali do swoich domow. Lu została ze mną w szpitalu. I tak spała.  Siedzialam tam tak z Lu i Diego, aż nagle ktoś zakrył mi oczy.
-Fede! Miałeś zadzwonić!  -Ucieszyłam sie bardzo że go widzę.
-Wiem, ale chciałem zrobić ci niespodziankę. I co z Leonem?
-Lekarz powiedział,  że jest z nim wszystko dobrze, ale przetrzymają go do jutra dla pewności.
-A spoko. Nie wnikam. Lu zasnela?
- Tak. To nawet lepiej. Nie wiesz nawet przez co ona przeszła. Thomas umarł,  a ona sie załamała. Widziala jak umiera...
- Biedna. Zawieść ją do domu?
- Jak byś mógł. Tylko prosze cie. Ostrożnie.
- Spoko. Wiem gdzie mieszka, wiec jest dobrze, ale musisz dac mi jej klucze.
-Okej, masz. To do jutra.
-Pa -Mówiąc to wziął Lu na rece i poszedł z nią do samochodu.  Jak oni ślicznie razem wyglądają. Zostałam sama z Diego.
-Hej, wszytko bedzie dobrze. Może chcialabys bym cie zawiózł do domu. Odpoczniesz tam, a jutro tu przyjdziesz, co?
-Jesli to nie kłopot...
-No co ty! -Wstałam z krzesła i poszłam z Diego do jego samochodu.
D I E G O :
Gdy zatrzymalem sie pod domem Violi, to zauważyłem,  że zasnela. Wziąłem ją na ręce i zanioslem do domu. Polozylem ją na łóżku i już chciałem wyjść,  ale zauważyłem że Viola sie budzi.
-Przepraszam, że zasnelam. Byłam strasznie zmęczona.
-Spoko. Nic sie nie stało.  -Nagle na dworze mocno zagrzmialo, a Viola podskoczyła ze strachu.
-Emm... Diego mógłbyś tu zostać?  No wiesz Leon zawsze tu był, a teraz jestem sama. -Ja sie tylko do niej uśmiechnąłem. Podszedłem do niej i ją przytulilem. Po chwili znów zagrzmialo, a ona sie  we mnie wtuliła.
-Cii. Idź spać.  Musisz byc wypoczeta, bo jutro Leon wraca. Będę tutaj cały czas, nie bój sie. -Ona tylko pokiwala głową i położyła sie. Okryłem ją kołdrą i sam sie obok niej polozylem.
Przytulilem ją i zasnąłem
*Ranek*
V I O L E T T A :
Obudzilam sie rano sama. Ubralam sie i zeszłam na dół zrobic sobie śniadanie. Gdy byłam w kuchni zobaczyłam jajecznice, która leżała na talerzu. Nagle z ukrycia wyskoczył Diego.
-Witam cie Śpiąca Królewno. Sniadanie na Ciebie czeka. -Usmiechnelam sie do niego i zaczęłam konsumowac danie,  które przygotował Diego. Nie było tak dobre jak Leona, ale też nie było złe. Wzięłam telefon i poszliśmy do samochodum. Gdy zatrzymaliśmy sie pod szpitalem, to pożegnałam sie z Diegiem.
-Dziekuje Ci Diego. Za wszytko. -Mówiąc to pocalowalam go w policzek i wyszłam. W środku zauważyłam Leona z nogą w gipsie. Usmiechnelam sie do siebie i zaczęłam biec do niego.
-Leon! Leon jak ja za tobą tesknilam. Nie rób mi tego. Obiecaj, że mnie nie zostawisz.
-Obiecuję. Nie zostawie was nigdy. -Powiedział i dotknął mojego brzuha. Mimowolnie sie usmiechnelam. Ruszyliśmy szczęśliwi do domu, ciesząc sie sobą.
D I E G O :
Ach. Te życie jest ciężkie kiedy sie zakochasz w zajęte dziewczynie. Tak, mówię o Violetcie. Nie chcę rozwalać ich związku,  poniewaz Leon to mój kumpel, a Viola jet z nim szczęśliwa i niech tak zlstanie. Tylko, że problem jest w tym, że to tak cholernie boli. Gdy Viola mnie pocalowala w policzek, poczułem motylki w brzuchu. Szkoda, że ona ma mnie tylko za przyjaciela. No cóż.  Żyje sie dalej.
10 miesiecy później :
L E O N :
-Leoś, pamietaj że dzisiaj przychodzą nasi przyjaciele na grilla.
-Pamietam skarbie,pamiętam. - Ciesze sie, że mamy dziś tego grilla. Spędzimy przynajmiej ten dzień z przyjaciółmi. Wiele sie zmieniło przez ten czas. Był pogrzeb Thomasa. Było nam naprawde ciężko.  Gdy sie dowiedziałem, że nie żyje, to po prostu... Ah. Brak słów. Był to mój najlepszy przyjaciel. Oswiadczylem sie Violi, ale postanowiliśmy,  że wezmiemy ślub,  wtey gdy będziemy gotowi. Co tu jeszcze... A no i Fede i Lu są parą. Od niedawna, ale są. Federico bardzo pomógł jej z Thomasem. Diego zerwał z Larą. I najwazniejsze. Urodziła nam się córeczka. Tak, nazwaliśmy ją Lenka. Jej przeslodka. Kochamy ją starsznie. Ma dopiero 2 miesiące. Jest taka mała. Naty i Maxi są już po ślubie,  tak samo jak Marco i Fran. A dzisiaj switujemy rozpoczecie lata. Stąd ten grill. Trlche sie martwie o Viole, bo od kilku tygodni ktoś ją przesladowal. Pisał do niej pogróżki,  nekal dzwoniąc codziennie i wybijając szyby w domu. Zgłosiliśmy to na policję,  ale oni nic z tym nie zrobili. Na szczescie od kilku dni jest spokój. Dobra, musze iść sie przygotować,  bo zaraz goście przyjdą.
*Grill*
V I O L E T T A :
Jest super!  Wszyscy wyglądają na zadowolonych. Leon wraz z Maxim, Fede i Marco sie nawalili. Co ja z nimi mam. Jedyny Diego jest trzeźwy. Ja nie chciałam być gorsza,  więc wypilam z 4 butelki, ale nie odczuwam różnicy. Po prostu dobrze sie bawie. Troche mi sie kręci w głowie. Ocho! Lenka sie obudziła.  Musze iść ją nakarmić.
-Zaraz przyjdę. Ide nakarmić Lenke.
-Ide z tobą.  Nie dasz sobie rady. -Powiedział Diego. Poszliśmy na górę do Lenki. Nakarmiłam ją i polozylam do kojca.
-Jesteś wspaniałą mamą.  -Zarumienilam sie.
-Dziekuje.
-Cała jesteś wspaniała. Nie moge wytrzymać Violetto. -Zaczął sie do mnie zbliżać, a ja go odepchnęłam.
-Diego nie. Ja kocham Leona. Ile razy mam ci to powtarzac? Mam z nim dziecko i jestem szczęśliwa. Przepraszam. -Powiedziałam i uciekłam. Biegłam tak, aż wpadłam na Leona. Mocno sie do niego przytulilam. Zeszlismy na dol, Diego mnie przeprosił za swoje zachowanie i bawilismy sie dalej. Tak o około 2:00 w nocy pożegnaliśmy sie z przyjaciółmi i poszliśmy spać.  W nocy przyszedł do mnie SMS.
Jesteś zwykłą szmatą. Zabije cie! Nie zaslugujesz na nikogo, a w szczegolnosci na Leona.
Kto to może być? Boję sie go.
-Musze powiedzieć o tym Leonowi. -Powiedziałam i chciałam już go obudzić,  ale znowu przyszedł mi jakiś SMS
Spróbuj tylko, a nie zobaczysz już swojej rodzinki...
Nie zamierzałam ryzykować, więc polozylam sie spac, myśląc kim może być ta osoba.
L E O N :
W nocy dostałem dziwnego SMSa o treści:
Jesteś żalosny. Nie zaslugujesz na nikogo, a w szczegolnosci na Violette. Zabije cie!- Nie przejalem sie nim zbytbio. ~Pewnie ktoś sobie ze mnie żartuje~pomyślałem i poszedłem spać.
___________________________________________________________
No i oto rozdzial 16. Hehe :D kto moze wysylac te smsy?
Komentujemy!
A teraz cos innego...
W ankiecie zaglosowalo osob 5 na to, ze wezmą udzial w konkirsie, a 2 czy tam 3 ze zobaczą. A dostalam tylko 3 prace! Jest 11.02 a konkurs jest do 14.02 prosze spieszcie sie!!!

2/09/2014

O.S- "Do odważnych świat należy"

"Mój Drogi Pamiętniczku,
Nazywam sie Violetta Castillo. Mam 17 lat i chodze do nudnej szkoly.Jestem zwyczajną nastolatką, która sie niczym nie wyróżnia z tłumu. Nie szczyce urodą i jestem strasznie nieśmiała. Dlatego mam Ciebie. Zapisuję w Tobie wszystkie najważniejsze rzeczy i wszystkie te, których nie mam odwagi zrobic w prawdziwym życiu. Mam najlepszego przyjaciela na swiecie. Kocham go, tak jak  brata. Znaczy, podoba mi sie i to bardzo, ale nie mam odwagi mu tego powiedziec...Muszę kończyć.  Jest już 7:45. Spóźnię sie zaraz do szkoły.
Buziaki Viola ♥ "
No to czas wychodzić. Zamknęłam swój dom, ponieważ mieszkałam sama i poszlam do Studio. Po drodze wpadłam na jakiegoś chłopaka.  Miałam cichą nadzieję, że jest to mój przyjaciel.Spojrzałam w górę i ujrzałam wysokiego szatyna, który sie zaczął śmiać.
-No, no, no. Co my tu mamy... Piękna dziewczyna, która wpada na przystojnego chłopaka. -Ten koleś wydawał sie mi podrywaczem, który uważa,  że jest najprzystojniejszy i może mieć każdą. Nie znosze takich. Chciałam już mu wygarnąć, ale moja nieśmiałosc dała sie we znaki.
-Ee.. Jaa... przepraszam. Nie chciałam. -Miałam zamiar już sobie iść,  lecz on złapał mnie za nadgarstek i szepnął
-Zobaczysz jeszcze będziesz moja,  truskawko. Ślicznie sie rumienisz. -I poszedł.Nareszcie.  Dlaczego ja musze być taka nieśmiała?  Nigdy nie umiem czegoś normalnie powiedzieć bez rumienienia sie. W szkole było jak zawsze. Te same lekcje, te same przerwy i koniec zajęć. Umowilam sie z moim przyjacielem, ze gdy skonczy trening to do mnie przyjdzie.Wyszłam ze szkoły i kierowałam sie w stronę mojego domu, lecz w pewnym momencie poczułam czyjś dotyk na ramieniu, odwróciłam sie i zobaczyłam tego samego szatyna co rano.
-Hej śliczna.  To jak? Idziemy do twojego domu. -Taa jasne. Po moim trupie.
-Ja... nie... Musze... iść juz.
-Nie tak szybko. To nie było pytanie.
-Yhym... -Jak zwykle. Mądra Viola musi wszytko spieszyć.  Skończ ze swoją nieśmiałością! Boże... I teraz ten koleś idzie ze mną.  Super! (Wyczuj sarkazm)
Po chwili byliśmy już u mnie. Rozsiadł sie na kanapie i włączył telewizor. Nie wierze! On sie czuje jak u siebie!
-No to co? Siadaj maleńka obok. Pogadamy troszkę.
-O..k..eej... -Usiadłam sie obok niego tak jak mnie poprosił. Nie to złe słowo. Kazał mi. Tak, teraz lepiej. Zaczął się do mnie zbliżać, a ja od niego oddalać.
-I tak mi nie uciekniesz, mała.  Nie bój sie ja nie gryze. No chyba, że chcesz, żebym zaczął...  
-Ni.e.. -Szybko wstałam z kanapy i zaczęłam biec w stronę wyjścia. Niestety, on wstał i do mnie podbiegł.  Pchnął mnie na ścianę i zaczął całować.  Chciałam sie mu wyrwać,  lecz on był zbyt silny.
Zdarł ze mnie bluzkę jednym ruchem ręki. Zaczęłam płakać. Nie wiedziałam co mam zrobić. Byłam już w samej bieliźnie.  Wyrywalam sie mu, a on zaczął mnie bić.
To było straszne.
-Badź grzeczna, a nic ci sie nie stanie.
Nagle uslyszalam otwierające sie drzwi. Miałam nadzieje, że to mój przyajciel i miałam rację. Ujrzałam go stojącego i patrzacego sie na zaistniałą sytuację. Gdy po chwili sie ocknął zaczął krzyczeć.
-Zostaw ją Diego! Nie widzisz,  że ona tego nie chce!
-Taa... Bo co mi zrobisz Verdas?! -Leon nie wytrzymał i rzucił sie na niego z pięściami. Zaczęli sie bić.  Nie wytrzymałam i wybuchłam.
-Dość! Nie wytrzymam już.  Diego wynos sie stąd rozumiesz?! Nie życzę sobie, byś tutaj przychodził.
-Ale kotku...
-Nie mów do mnie kotku! Bo nim nie jestem. Nie podobasz mi sie, okej? Mi podobał, podoba i bedzie podobał sie Leon Verdas. Zakochałam sie w NIM, a nie w TOBIE! -Diego nic nie mówiąc wyszedł z mojego domu, a Leon tylko stał i sie patrzył. Dopiero teraz zorientowałam sie , co przed chwilą powiedziałam.
-Violu, ty... ja... ci sie naprawde podobam?
-No tak. Wiem, że nie powinnam tego mówić ze względu na naszą przyjaźń,  ale ja już nie moge. Musiałam to tobie powiedzieć. Przepraszam.
-Nie przepraszaj. Ja też sie w tobie zakochałem. Tylko sie wstydzilem o tym tobie powiedzieć... - No pattz. Nie tylko ja bylam taka niesmiala hehe :DNic nie powiedziałam tylko sie na niego rzuciłam  i przytulilam go z całej siły.
-Violetto Castillo, zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak-powiedziałam i go pocałowałam.
~Nie wierzylam w przesądy, az do dziś.  Mieli rację.  Świat do odważnych należy~pomyślałam i pocalowalam mojego chlopaka.

2/02/2014

Rozdział XV

V I O L E T T A :
-Thomas, a gdzie oni wogóle są?
-Nie bójcie sie. Pamiętam drogę. Chodźcie za mną.  - Tak jak Thomas powiedział,  tak też zrobiłyśmy. No nie było to zbyt blisko. Wrecz przeciwnie! Musieliśmy jechać pociągiem.  Nienawidzę jeździć pociągiem. Po jakiś 3 godzinach dojechalismy na miejsce. Dziwne, że z Buenos Aires do Los Angeles przyjechalismy w tak krotkim czasie.To chyba przez ten pociąg. No ale nieważne.  W ciągu tych paru godzin pewnie ci kolesie zdążyli chłopaków gdzies zaprowadzić,  wiec trzeba najpierw iść tam gdzie to wszystko sie zaczęło.
-Thomas. Zaprowadz nas tam gdzie Diego kazał ci biec po nas.
- Dobra, ale przed tym chcialbym wam cos opowiedziec.No bo my mieliśmy plan. Jeden z nas miał zwabic ich i zaprowadzić do tamtego tunelu. My tam czekaliśmy i mieliśmy ich złapać,  no ale cóż.  Los chciał chyba inaczej, bo Leon był za wolny i go złapali.  -O Boże. Leon był przynetą. Moj Leos. Mam nadzieje, że nic mu nie jest.
- No i wtedy Leon zaczął nas wołać.  Diego powiedział mi bym pobiegł po pomoc, bo sami nie damy rady. No , a potem jeszcze ich złapali,  a ja pobieglem po was... -Nagle zaczął dzwonić czyjś telefon.
- Ej dziewczyny, dostałem SMS'a od Maxi'ego. Napisał, że sa za jakimś pubem o nazwie "Dzika gąska". Ktoś wie gdzie to jest?
- Ja wiem! Widziałam go w telewizji. Chodźcie,  tędy. - Camila prowadziła nas dosyć długo.  Jak na moje.
- Ile my juz idziemy?! - Krzyknęłam.
-Viola, idziemy 20 minut,  a będziemy za jakieś... JUŻ!  Jesteśmy na miejscu. Widzicie? -Rzeczywiście byliśmy już na miejsce.  Wyglądało na opuszczone.  Nie wiem gdzie Camila widziała ten pub w telewizji.
-Cami, a jaki ty program oglądałaś, wtedy jak widzialas ten pub?
-W "Najbardziej opuszczone miejsca Los Angeles" - No jo. Czego ja sie niby spodziewalam? Że ukryją ich w wesołym miasteczku? Głupia...
- Dobra cicho. Słyszycie to? - Fran miała racje. Było słychać jakieś szmery.
-Ja słyszę!  Chodźmy tam. Może to oni. -Pobieglismy za głosem.  Schowalismy sie za samochodem i obserwowaliśmy. Widziałam jakiś 2 kolesi, którzy stali przed czymś.  Najwyraźniej tego pilnowali. Dopiero po kilku minutach zorientowałam sie, że to chłopcy.
-Ej patrzcie. To oni! -Krzyknęłam.
-Rzeczywiście... To co mamy zamiar zrobić? - Zapytała Fran.
-Mam plan. Wiem, że to trochę dziwne, ale wydaję sie możliwy. Polega na tym, że ktoś podejdzie do nich i go zaczepi, a oni od razu zaczna go gonić...
-Ale Thomi, był już taki plan. Oni są za szybcy.
-Wiem Lu. Nie dałas mi dokończyć.  Oni mają Cie złapać. My w tym czasie zadzwonimy na policje,  a kiedy policja zobaczy ich, to ich złapią,  a waszych chłopaków uwolnimy. -Plan nie był zbyt dokładny, ale w miare skuteczny.
-Okej. To ja pójdę.
-O nie moja koleżanko! Ty jesteś w ciąży. Ja pójdę.
-Napewno nie Ty Ludmiło Ferro. Jeżeli zamierzasz tam iść to sie grubo mylisz. Wiesz jakie to ryzyjowne. Mógłbym Cie stracić i co wtedy by było.  Bym sie załamał... - W czasie tego wspaniałego monologu Thomasa, Lu nie wiedząc kiedy poszła do nich.
-Thomas, nie chce Ci przerywać,  ale ona już poszła.
-Co?!
-No zobacz. Lepiej nie tracmy czasu i dzwonmy na tą policje. -Mówiąc to Fran wynajęła komórkę i do nich zadzwoniła. Czyli nasz plan zaczął działać. Widziałam jak Lu zaczęła uciekać,  ale oni jak dopadli. Dobra wiadomość-taki był plan. Zła wiadomość-nie bylo ani śladu policji. Lu miała kłopoty. Thomasa zauważając to pobiegł do niej pomóc jej.
T H O M A S :
Świetnie.  Po prostu super. Jak zwykle, zawsze można liczyć na policję. Bo po co sie spieszyć?  Przecież TYLKO giną ludzie. Musiałem wkroczyć do akcji i pomóc mojemu cukiereczku.
-Zostaw ją!  - Kzyknalem i zacząłem popychać jakiegoś wysokiego mężczyzne. Po chwili toczyła sie walka między mną,  a nim. Zaczęliśmy sie brutalnie bić.  Ja miałem skreconą kostke, a on zlamany nos. I oczywiscie inne rany. Nigdzie nie widziałem policji. Miałem nadzieje, że sie wkrótce pojawi, bo nie wiem ile wytrzymam. Zaczynam mieć wątpliwości. Kiedy polozylem tego "goryla" podbiegłem do Ludmiły i ją mocno objąłem. Niestety nasza słodka chwila nie trwała długo,  bo po chwili poczułem mocny ból
Przeszywający moją klatkę piersiową.
Zorientowałem sie po chwili, że zostałem postrzelony. Nie wyrabialem z bólu. Ujrzałem policyjne radiowozy. "Nareszcie"-pomyślałem.  Wiedziałem, że jest to juz mój koniec, dlatego postanowiłem zrobic coś co zamierzałem zrobic niedługo.
-Ludmiło Ferro, wiem że noe jestem idealny, ale Cie kocham. Chciałem sie Tobie oświadczyć,  ale za każdym razem nie miałem odwagi. Prosze weź ode mnie ten pierścionek zareczynowy. Chce byś o mnie nigdy nie zapomniała.
-Nie Thomas. Ja nie chce byś odszedł.  Ja Cie potrzebuję tutaj! Nie tam, rozumiesz!
-Wybacz mi Ludmi. Pamiętam kocham Cie. Przekaż też naszym przyjaciołom,  że ich przepraszam. Żegnaj. - Popatrzyłem przez chwile na najpiękniejszą kobietę na świecie.  Na moją Super Nową. Zaraz potem nastała ciemność...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zabiłam Thomasa xd Ja to jestem zła HAHAHAH :D Nie gniewajcie sie. Tak jakoś mnie naszło. Nastepny rozdział pojawi sie niedługo. Wyczekujcie xd Aaa. No i zapraszam do udziału w konkursie. Ankiety macie po prawej stronie, wiec głosujcie. 

2/01/2014

Konkurs :D

NO wiec tak..
Postanowiłam dzięki waszym głosom zrobić konkurs hehehe xd
Tematyka: Leonetta <3
Może  być typu +18 mi to tam nie przeszkadza :D Termin jest od dzisiaj do ... 14.02.2014r. WALENTYNKI :* A co mi tam :P Jeżeli bedziecie chcieli przedłużyć termin to piszcie w komentarzach.
One Shoty przysyłajcie na ten e-mail: juliaverdas99@tlen.pl
Mam nadzieje, że otrzymam ich chociaż troche.
A oto nagrody:
1 miejsce:
* Opublikowanie One Shota
* Dyplomik
*kolaż z dowolną gwiazdą serialu
*polecanie bloga przez tydzień
2 miejsce:
* Dyplomik
*Opublikowanie One Shota
*polecanie bloga przez 2 dni
3 miejsce:
*Opublikowanie One Shota
*Dyplomik
Pozdrawiam wszystkich czytelników :* <3

1/29/2014

Rozdział XIV

V I O L E T T A :
Obudzilam sie i przekrecilam na druga strone mając nadzieje, że ujrze tam mojego ukochanego. Niestety nie bylo go tam. Potem sobie dopiero przypomniałam, że jesteśmy skłóceni.  Zastanawiałam sie nad naszym związkiem.  Czy on wogóle ma sens? Skoro sobie nie ufamy i sie klocimy to znaczy, że coś jest nie tak. Postanowiłam zejść na dół poszukać Leona, lecz go tam nie znalazlam. Ujrzałam małą kartke, ktora leżała na stole w kuchni. Wzięłam ją do reki i zaczelam czytać.
"Droga Violetto,
Postanowiłem Ci napisać tą wiadomość byś sie nie martwila. Pojechałem z chlopakami na weekend do "pracy". Tak, wziąłem sobie urlop, ale to tylko na weekend, a chłopaki mnie potrzebują. A zmieniając temat. Jestem zawiedziony Twoim wczorajszym zachowaniem. Larze było naprawdę przykro. Mam nadzieję,  że sobie to przemyślałaś. Zastanawialem sie nad naszym związkiem.  Rozumiesz? Nigdy bym nie przypuszczał, że coś takiego mi przyjdzie do głowy..." -Nie chciałam dalej czytać tego co było na tej kartce. Bałam sie. Pewnie chciał ze mną zerwać.  Ugh. Głupia Lara. To wszystko przez nią. Ja też zastanawiałam sie nad naszym związkiem,  lecz stwierdziłam, że nie dam tej satysfakcji Larze. Zresztą nie wytrzymalabym bez Leona długo.  Juz za nim tęsknię.  Za jego ciepłem, jego zapachem, jego wyglądem i wogóle za nim całym. Może do niego zadzwonie? Nie to by było głupie... Musze uszanować jego decyzję,  choć bedzie mi bardzo ciężko.  Ale jak to mówią "Jeśli kogoś kochasz, daj mu wolność".
L E O N :
Strasznie tesknie za Violą. Ciekawe czy już wstała i czy przeczytała list. Kocham ją najmocniej na świecie i nic, ani nikt tego nigdy nie zmieni. Nie za fajnie sie zachowała ostatnio, ale cóż.  Takie są uroki ciężarnej :D
-Diego, jak , myslisz o której skończymy?
-Nie wiem, stary. Nie myśl teraz o tym tylko sie skup. Widzisz tych kolesi? Napadają na kobiety i je zabijają. Trzeba ich zwabic do takiego tunelu, ktory znajduje sie za tym zakretem.
-Spoko, ale jak my to zrobimy?  Potrzebna, by nam była jakaś dziewczyna.
-Ej chłopaki,  mam pomysł! -Nie mogłem uwierzyć.  Maxi miał pomysł. WOW.
-No mów Maxi. - Odezwał sie lekko zażenowany Diego.
-Niech któryś z nas podejdzie do nich i coś tam zrobi, na przykład uderzy. Kiedy oni zaczną gonić Go to On zaprowadzi ich do tunelu, a reszta bedzie już tam czekała.  -Po wypowiedzi Maxi'ego wszytkich nas zamurowalo. Staliśmy tylko tam jak jakieś słupy,  lecz po 3 minutach odezwał sie Marco.
-Maxi, ten plan jest... genialny! Nie wiedziałem, że jesteś w stanie wogóle COŚ wymyślić, a tu prosze jaka niespodzianka. -Wszyscy zaczęliśmy gratulowac naszemu pomysłodawcy. Postanowiliśmy, że ja pojde ich zwabic.. Hehe :D W końcu jestem najlepszy no nie? Okej. Ogar. Pełne skupienie.
-Dobra ide. Spotkamy sie na miejscu. - I ruszyłem. Podbiegłem do tych kolesi, było ich 3. Walnałem z całej siły (czytaj: musiało bardzo boleć) tego, który był w środku. Chyba dowodził nimi. Taki jakiś bos, czy coś. Zacząłem uciekać i wabić ich do tunelu. Niestety byli naprawde szybcy i mnie dogonili. Muszę zawołać chłopaków.  Tylko jak?
- Chłopacy,  pomóżcie!  -Zacząłem sie wydzierac na całe osiedle,  a oni włożyli mi jakąś szmate do buzi. Nie mogłem wydusic z siebie ani jednego słowa. Nosz kurde. Gdzie te facjaty sie podziały?
- Leon już biegniemy do ciebie! -No ja mam nadzieje. O! Widze ich. Nie za fajnie. Nas jest 5, a ich z 10. Nie mamy szans. Zaraz, zaraz. Gdzie jest Thomas? Super. Jest nas wtedy 4, a nie licząc mnie, poniewaz siedze zwiazany to 3. No i świetnie ich też związali.  Nie za fajnie sie zapowiada.
V I O L E T T A :
Nadal nie moge w to uwierzyć,  że przez jakąś głupią Lare osoba, ktora kocham najmocniej w swiecie tak po prostu odejdzie ode mnie. Tym bardziej, ze mam z nia dziecko.  Ja sie nie poddam! Napewno nie. Dopiero co do siebie wróciliśmy. A co mi tam szkodzi, zadzwonie do niego.
-PIP, PIP, PIP. PROSZE ZOSTAWIĆ WIADOMOŚĆ GŁOSOWĄ...
Nie odbiera. Super. Są 3 powody dla ktorych nie odbiera. Pierwszy- jest zajęty.  Drugi-nie chce ze mną rozmawiać.  Trzeci-coś mu sie stało.  Mam nadzieje, że nie jest to powód numer 3. Dobra zadzwonię do niego później.  O ktoś puka. Ciekawe kto to?
-Thomas!? Co ty tu robisz?
-Viola, Leona porwali. Chłopacy kazali mi biec po pomoc, bo sami sobie nie dadzą rady.
- A dziewczyny wiedzą?
-Nie. Przybiegłem do ciebie pierwszy.
- Dobra, wchodz do środka,  a ja zadzwonie po nie. -Thomas usiadł na kanapie, a ja zaczęłam szybko dzwonić do każdej po kolei. Po chwili wszystkie zjawiły sie  u mnie.
-Dziewczyny, zaprosiłam was tutaj, by poinformowac was o czyms i o cos zapytac. Nasi ukochani mężczyźni wpadli w tarapaty i trzeba ih uratować. Myślę,  że teraz pora na nas, by skopac komuś tyłki.  I co wy na to?
-Ja wchodze! -Krzyknęła Ludmiła
-Ja też.  -Powiedziala Cami.
-I ja. -Dołączyła sie Fran.
-Okej. No to do dzieła.  Thomas będziesz nam potrzebny, więc idziesz z nami.  - Po tych słowach poszłam jeszcze na górę sie przygotować.  Kiedy skończyłam to usiadłam wyczerpana na łóżko. Zauważyłam wtedy list, ktory dostałam od Leona. Postanowiłam,  ze  przeczytam go do końca.
"Droga Violetto,
Postanowiłem Ci napisać tą wiadomość byś sie nie martwila. Pojechałem z chlopakami na weekend do "pracy".  Wziąłem sobie urlop, ale to tylko na weekend. Chłopacy mnie potrzebują. A zmieniając temat. Jestem zawiedziony Twoim wczorajszym zachowaniem. Larze było naprawdę przykro. Mam nadzieję,  że sobie to przemyślałaś. Zastanawialem sie nad naszym związkiem.  Rozumiesz? Nigdy bym nie przypuszczał, że coś takiego mi przyjdzie do głowy. Byłem głupi,  tak wiem. Ale takie myślenie mi sie przydało,  ponieważ zrozumiałem wtedy jak bardzo Cie kocham. Uświadomiłem sobie również jak bardzo ważną kobietą w moim życiu jesteś.  Oczywiście wraz z naszym skarbem. Mam nadzieje, że mi wybaczysz moje karygodne zachowanie wobec Ciebie, ale postaw sie również na moim miejscu. No to chyba wszystko. Jeszcze raz Cie strasznie przepraszam za to, że Tobie nie ufalem i że Cie nie bronilem.
Twój na zawsze, Leon ♥"
Jaki on słodki.  Ja myślałam,  że on chce sie ze mną rozstać,  a tu prosze taka niespodzianka,  Jak ja go kocham. Teraz sobie uświadomiłam jak bardzo. Dobra Viola, teraz idziesz ratować swojego księcia z bajki oraz jego przyjaciół. Jestem silna i dam sobie rade. Pokarze tym draniom na co mnie stać, że nie jetem jakąś słabą dziewoją. "To jest mój dzień"-pomyślałam.  I wyszłam.