2/02/2014

Rozdział XV

V I O L E T T A :
-Thomas, a gdzie oni wogóle są?
-Nie bójcie sie. Pamiętam drogę. Chodźcie za mną.  - Tak jak Thomas powiedział,  tak też zrobiłyśmy. No nie było to zbyt blisko. Wrecz przeciwnie! Musieliśmy jechać pociągiem.  Nienawidzę jeździć pociągiem. Po jakiś 3 godzinach dojechalismy na miejsce. Dziwne, że z Buenos Aires do Los Angeles przyjechalismy w tak krotkim czasie.To chyba przez ten pociąg. No ale nieważne.  W ciągu tych paru godzin pewnie ci kolesie zdążyli chłopaków gdzies zaprowadzić,  wiec trzeba najpierw iść tam gdzie to wszystko sie zaczęło.
-Thomas. Zaprowadz nas tam gdzie Diego kazał ci biec po nas.
- Dobra, ale przed tym chcialbym wam cos opowiedziec.No bo my mieliśmy plan. Jeden z nas miał zwabic ich i zaprowadzić do tamtego tunelu. My tam czekaliśmy i mieliśmy ich złapać,  no ale cóż.  Los chciał chyba inaczej, bo Leon był za wolny i go złapali.  -O Boże. Leon był przynetą. Moj Leos. Mam nadzieje, że nic mu nie jest.
- No i wtedy Leon zaczął nas wołać.  Diego powiedział mi bym pobiegł po pomoc, bo sami nie damy rady. No , a potem jeszcze ich złapali,  a ja pobieglem po was... -Nagle zaczął dzwonić czyjś telefon.
- Ej dziewczyny, dostałem SMS'a od Maxi'ego. Napisał, że sa za jakimś pubem o nazwie "Dzika gąska". Ktoś wie gdzie to jest?
- Ja wiem! Widziałam go w telewizji. Chodźcie,  tędy. - Camila prowadziła nas dosyć długo.  Jak na moje.
- Ile my juz idziemy?! - Krzyknęłam.
-Viola, idziemy 20 minut,  a będziemy za jakieś... JUŻ!  Jesteśmy na miejscu. Widzicie? -Rzeczywiście byliśmy już na miejsce.  Wyglądało na opuszczone.  Nie wiem gdzie Camila widziała ten pub w telewizji.
-Cami, a jaki ty program oglądałaś, wtedy jak widzialas ten pub?
-W "Najbardziej opuszczone miejsca Los Angeles" - No jo. Czego ja sie niby spodziewalam? Że ukryją ich w wesołym miasteczku? Głupia...
- Dobra cicho. Słyszycie to? - Fran miała racje. Było słychać jakieś szmery.
-Ja słyszę!  Chodźmy tam. Może to oni. -Pobieglismy za głosem.  Schowalismy sie za samochodem i obserwowaliśmy. Widziałam jakiś 2 kolesi, którzy stali przed czymś.  Najwyraźniej tego pilnowali. Dopiero po kilku minutach zorientowałam sie, że to chłopcy.
-Ej patrzcie. To oni! -Krzyknęłam.
-Rzeczywiście... To co mamy zamiar zrobić? - Zapytała Fran.
-Mam plan. Wiem, że to trochę dziwne, ale wydaję sie możliwy. Polega na tym, że ktoś podejdzie do nich i go zaczepi, a oni od razu zaczna go gonić...
-Ale Thomi, był już taki plan. Oni są za szybcy.
-Wiem Lu. Nie dałas mi dokończyć.  Oni mają Cie złapać. My w tym czasie zadzwonimy na policje,  a kiedy policja zobaczy ich, to ich złapią,  a waszych chłopaków uwolnimy. -Plan nie był zbyt dokładny, ale w miare skuteczny.
-Okej. To ja pójdę.
-O nie moja koleżanko! Ty jesteś w ciąży. Ja pójdę.
-Napewno nie Ty Ludmiło Ferro. Jeżeli zamierzasz tam iść to sie grubo mylisz. Wiesz jakie to ryzyjowne. Mógłbym Cie stracić i co wtedy by było.  Bym sie załamał... - W czasie tego wspaniałego monologu Thomasa, Lu nie wiedząc kiedy poszła do nich.
-Thomas, nie chce Ci przerywać,  ale ona już poszła.
-Co?!
-No zobacz. Lepiej nie tracmy czasu i dzwonmy na tą policje. -Mówiąc to Fran wynajęła komórkę i do nich zadzwoniła. Czyli nasz plan zaczął działać. Widziałam jak Lu zaczęła uciekać,  ale oni jak dopadli. Dobra wiadomość-taki był plan. Zła wiadomość-nie bylo ani śladu policji. Lu miała kłopoty. Thomasa zauważając to pobiegł do niej pomóc jej.
T H O M A S :
Świetnie.  Po prostu super. Jak zwykle, zawsze można liczyć na policję. Bo po co sie spieszyć?  Przecież TYLKO giną ludzie. Musiałem wkroczyć do akcji i pomóc mojemu cukiereczku.
-Zostaw ją!  - Kzyknalem i zacząłem popychać jakiegoś wysokiego mężczyzne. Po chwili toczyła sie walka między mną,  a nim. Zaczęliśmy sie brutalnie bić.  Ja miałem skreconą kostke, a on zlamany nos. I oczywiscie inne rany. Nigdzie nie widziałem policji. Miałem nadzieje, że sie wkrótce pojawi, bo nie wiem ile wytrzymam. Zaczynam mieć wątpliwości. Kiedy polozylem tego "goryla" podbiegłem do Ludmiły i ją mocno objąłem. Niestety nasza słodka chwila nie trwała długo,  bo po chwili poczułem mocny ból
Przeszywający moją klatkę piersiową.
Zorientowałem sie po chwili, że zostałem postrzelony. Nie wyrabialem z bólu. Ujrzałem policyjne radiowozy. "Nareszcie"-pomyślałem.  Wiedziałem, że jest to juz mój koniec, dlatego postanowiłem zrobic coś co zamierzałem zrobic niedługo.
-Ludmiło Ferro, wiem że noe jestem idealny, ale Cie kocham. Chciałem sie Tobie oświadczyć,  ale za każdym razem nie miałem odwagi. Prosze weź ode mnie ten pierścionek zareczynowy. Chce byś o mnie nigdy nie zapomniała.
-Nie Thomas. Ja nie chce byś odszedł.  Ja Cie potrzebuję tutaj! Nie tam, rozumiesz!
-Wybacz mi Ludmi. Pamiętam kocham Cie. Przekaż też naszym przyjaciołom,  że ich przepraszam. Żegnaj. - Popatrzyłem przez chwile na najpiękniejszą kobietę na świecie.  Na moją Super Nową. Zaraz potem nastała ciemność...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zabiłam Thomasa xd Ja to jestem zła HAHAHAH :D Nie gniewajcie sie. Tak jakoś mnie naszło. Nastepny rozdział pojawi sie niedługo. Wyczekujcie xd Aaa. No i zapraszam do udziału w konkursie. Ankiety macie po prawej stronie, wiec głosujcie. 

2 komentarze:

  1. WoW!
    Zabiłaś Tomiego :(
    Innych może też postrzelili?
    Lub brutalnie pobili!
    Fajnie by było :)
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow!
    Zabiłaś go!!!
    Ale akcja!
    Mam nadzieję, że Leosiowi nic nie jest! :(
    Czekam na nexta!

    ~Tini Verdas :*

    PS. Wysłałam Ci pracę na konkurs <3

    OdpowiedzUsuń