2/16/2014

Rozdział XVII

V I O L E T T A :
Rano obudzilam sie i  zobaczylam mojego Leonka, ktory slodziutko spi.Postanowiłam,  że nic nie powiem mu o tych SMSach. Mam nadzieje, że w końcu ten ktoś mnie zostawi. Zastanawiałam sie przez cały czas kto to może byc, ale nikt mi nie przyszedł do głowy. Pocalowalam Leona w policzek, ubralam sie i zeszlam na dół. Pomyślałam,  że mogłabym zrobić Leosiowi niespodziankę i zrobic mu śniadanie do łóżka. Tak, więc zrobiłam. Gdy nalesniczki z nutellą i soczek pomarańczowy były gotowe, to zanioslam je na tacy do naszej sypialni. Kiedy tam weszlam, to Leon nie spał. Robił coś na telefonie,  lecz gdy ujrzał mnie, to uśmiechnął się tym swoim pięknym usmiechem...
- Witaj mój Królewiczu. Twoja Królowa przyniosła Ci sniadanko do łóżka. -Mówiąc to podałam mu tacę z jedzeniem.
-Kochanie, wiesz że nie musialas. To ja powinienem zrobic Tobie śniadanie do łóżka,  a nie Ty mi.
-Oj już nie marudz. Rolę się odwróciły, a teraz zajadaj.
-Dobrze. Kocham Cie.
-Ja Ciebie też.
Gdy Leos zajadal swoje sniadanko, to ja poszłam sie ubrać do łazienki. Kiedy byłam już gotowa, uslyszalam dźwięk dostajacego SMSa. Odblokowalam swojego iPhona i przeczytałam go.
Myślisz, że dam ci spokój? Prosze cie!  To dopiero początek...
-Kto to może być?  -Zaczęłam myśleć na głos,  aż nagle znów dostałam SMSa.
Moge ci podpowiedzieć.
Klucz.
Klucz? Serio? I w czym to mi ma niby pomóc. To już naprawdę sie robi straszne. Chciałabym o tym wszystkim opowiedzieć Leonowi. On by mi pomógł. Zawsze mi pomaga w takich sytuacjach. Ten "klucz" nie wiem jak, ale widzi mnie. Musi gdzies tu być i to mnie najbardziej przeraża. Gotowa wyszłam z łazienki i poszłam do Lenki. Nakrarmilam ją i ubralam.
-Kochanie co sie dzieje? Od kilku dni chodzisz smutna. Mi możesz wszystko powiedzieć. -No wlasnie że nie moge~pomyślałam.
-Nic sie nie stało naprawde. Tylko mi troche niedobrze. Chyba będę chora.
-Napewno?
-Napewno. Idę na spacer z Lenką. Idziesz z nami?
-Teraz nie mogę,  ale dojde do was jak najszybciej.
-No dobrze. To pa.
-Pa słońce.  -Pocałował mnie w policzek i poszedł do pokoju. Wzięłam wózek i Lenke, a potem wyszłam. Szlam sobie spokojnie parkiem, podziwiając piękną pogodę. Nagle ktoś ubrany na czerwono pchnął mnie lekko idąc.
-Może tak przepraszam?! -Krzyknelam w jego kierunku, ale on nie reagował. Już nie miałam siły go doganiac i wrzeszczec na niego, dlatego dałam sobie z nim spokój. Przechodzilam przez pasy, gdy nagle zza zakrętu wyjechał czerwony samochód,  który jechał w moją stronę i nie zwalniał. Ja tylko stalam na środku ulicy i patrzalam na samochód,  który cały czas przyspieszał. Już miał we mnie wjechać,  gdy nagle poczułam że ktoś bierze mnie oraz wózek i odbiega na chodnik. Widziałam tylko przejeżdżający samochód,  w którym siedziała ta sama osoba co mnie popchnęła. Po chwili sie ocknelam i zobaczyłam, że moim wybawcą jest Leon. Przytulilam go z calej siły i tak przez kilkanaście minut stalismy.
-O Boże, Leon dziekuje. Dziekuje Ci. Uratowales nas.
-Skarbie,  od tego mnie masz.
L E O N :
Zabilbym tego gnoja, który prawie przejechał Violke i Lenke. Dobrze,  że moje przeczucie dało sie we znaki. Gdy siedziałem w pokoju, to przyszedł mi znów SMS
Nigdy sie ode mnie nie uwolnisz. Będę cie nekal całe życie.
-Boże odczep się! - krzyknalem na głos,  a w międzyczasie znów dostałem SMSa.
Nie odczepie sie nigdy. Twoja szczęśliwa rodzinka, niedługo nie będzie taka szczęśliwa...
-Kim ty do cholery jesteś?!
I znów SMS.
Ja jestem twoim cieniem, twoim strachem. Działam na ciebie jak truskawki. Alergicznie... Najpierw nie odczuwasz różnicy,  potem sie dusisz.  Nie możesz oddychać. Starasz sie jakoś przejąć kontrolę, ale z tym nie możesz wygrać i w końcu umierasz...
Kto to może być. Boże,  to już nie jest śmieszne. A jeśli chodzi o uczulenie na truskawki, to wiedzieli o nim tylko Viola i moi najbliżsi przyjaciele. I wtedy coś poczułem. Jakby takie zagrożenie, że moge stracić coś ważnego. Dlatego pobieglem do parku, do Violi. Ja to po prostu przeczulem.
-Chodźmy Vilu. Wracajmy do domu.
-Dobrze.
Gdy doszliśmy do domu,  wzięliśmy Lenke i zanieslismy ją do łóżkeczka. Zaparzylam kawę i usiadlem obok Violi na kanapie.
-Słońce wszystko okej?
-Ttak...
-Ty mówisz coś innego, a Twoje oczy co innego. Powiedz mi.
-Niic nie jest. Ja...-Nie zdążyła dokończyć, poniewaz przerwał jej przychodzący SMS. Wyrwalem jej szybko telefon i przeczytałem treść SMSa.
Jeszcze żyjesz? Co za pech, ale nie bój sie już niedługo nie bedziesz miała tyle szczęścia. Ten twoj Leon też.
Nie mogłem po prostu uwierzyć! Ktoś Violce też przysyła SMSy z pogróżkami. Tylko dlaczego ona mi nie powiedziała o tym.
-Violetto, dlaczego nie powiedziałas mi o tym?
-Leon! Czemu mi wyrwales ten telefon? Teraz on Cie zabije! Nas wszystkich. Czemu? -Rozplakala sie. Moje biedactwo. To dlatego nic mi nie powiedziała. Chciała mnie chronić. Kochana...
-Musze Violu przeczytac wszytkie SMSy od niego. Nie skasowalas ich?
-Nie. -Zacząłem przeszukiwać SMSy. Niewiele sie dowiedziałem, ale lepsze to niż nic. Klucz, klucz... gdzies to już słyszałem. Tylko gdzie? Nie wiem, później sobie przypomnę.
-Violi to nie jest normalne. Musimy iść z tym na policje.
-Nie! Ja napewno nie pójdę. Boję sie Leon. Boję się o naszą rodzinę. A zresztą policja nic z tym nie zrobi. Pomyślą,  że ktoś robi sobie ze mnie żarty.
-Jednemu nie uwierzą, ale dwóm tak. Mi też ktoś przysyła SMSy. Zobacz.-Violetta wzięła z ręki mój telefon i zaczęła czytać.
-Czemu mi nic nie powiedziałeś?
-Z tego samego powodu co Ty.
-Leon wyjedźmy gdzieś. Wyjedźmy jak najdalej. Tam gdzie będziemy bezpieczni. Prosze.
-Violu jeśli ta sprawa sie nie wyjaśni,  to wyjedziemy. Obiecuję Ci to, ale narazie nie chcę wyjeżdżać. Może sie dowiemy kto to jest? Albo ten ktoś przestanie do nas pisać. Chcesz zostawić tu naszych przyjaciol?
-No nie...
-No wlasnie. Będę sie Tobą opiekował. Już Cie nigdy nie zostawie. Będę przy Tobie, obiecuję. A teraz idź na górę,  bo Lenka się obudziła.
-Dobrze. -Powiedziała i poszła, a ja zostałem sam myśląc o osobie,  która nas nęka lub osoby, które nas nękają.
Hmmm... Ta osoba, która jechała tym samochodem, to wszystko było czerwone. O Boże. To. Nie. Może. Być. Prawdą. Zacząłem sobie wszystko przypominać.
"-Lara, podaj piłkę!  -Krzyknąłem. Graliśmy w piłkę. Byłem z Larą w drużynie. Po chwili wygraliśmy!
-Kolor czerwony zawsze wygrywa! -Powiedziała Lara.
-Czemu czerwony? -Zapytałem.
-Bo to jest mój ulubiony kolor. W przyszłości będę się ubierała na czerwono, będę miała czerwony dom, czerwony samochód i ... -Nie dałem jej dokończyć.
-I czerwonego męża. Haha :D
-Ten sie śmieje,  kto sie smieje ostatni. A teraz, berek! -Zacząłem biegać za nią dookoła parku..."
"-Ale ekstra motor! Skąd go masz? -Zapytałem Lary.
-To taty.
-A po co ci te wszystkie narzędzia?
-Do naprawiania tego motoru,  durniu!
- Tyle kluczy?! Nie wystarczyłby jeden?
-Nie!!! Każdy klucz jest wyjątkowy. Ten na przykład jest do... -Zaczęła mi nawijac o tych wszystkich kluczach, więc jej szybkk przerwalem.
-Taa. Ty to normalnie jesteś Super Klucz.
-Nie jestem super. Wystarczy Klucz."
Lara?! To ona za wszystkim stoi? Musze to jak najszybciej powiedzieć Violi. Pobieglem do naszej sypialni, lecz zastałem tam pustkę. Nie było ani Violi, ani Lenki. Było tylko otwarte oknk i karteczka, która leżała na ziemi. Podniosłem ją i przeczytałem.
OSTRZEGAŁEM!!!
Najgorsze było to, że było to napisane krwią...
Mój największy koszmar się spełnił. Musze iść je odnaleźć. Musze.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Ej co sie z wami dzieje?  ;c
Pod rozdzialem XIV było 6 komentarz, a potem było coraz gorzej. Tylko po 2 komentarze! To dla mnie wazne, wiec prosze komentujcie.
5 komentarzy=nastepny  rozdział.
http://te-qiuero-leonetta.blogspot.com/
http://leonetta-na-wieku.blogspot.com/

2/14/2014

wyniki konkursu ^^

A wiec tak. Dziekuje wszystkim za udzial oraz za zaangazowanie xd
Wszystkie prace były doskonale, ale wybralam najlepsze!
I miejsce- Tini Verdas! Gratuluje Ci. Jest to przepiekne opowiadanie.
II miejsce-Nataliaa Comello :* Twoje opowiadanie rowniez było cudowne!
III miejsce-Francesca Love ♥ Twoje opowiadanie dostalam jako pierwsze i bylo wspaniałe ;)
Reszcie dziekuje za udział :) Było naprawde ciężko wybierac, ale te najbardziej mi przypadly do gustu. Zwycieskie opowiadania oraz dyplomy postaram sie opublikowac w najblizszym czasie.
Aha i jeszcze cos. Prosze Francesce Love o  podanie w komentarzu ulubioną postacia bądź gwiazda serialu "Violetta"

2/11/2014

Rozdział XVI

V I O L E T T A :
Co sie dzieje?  Te pytanie zadaje sobie od kilkunastu minut. To... to wszystko sie stało za szybko. Ludmiła,  Thomas, śmierć Thomasa, policja, zalamanie Lu, ciężko ranny Leon i poobijani chłopcy,  karetka, szpital. Tu sie to wszystko narazie kończy.  Tak, jestem w szpitalu, zresztą tak jak wszyscy.Jedyna Lu została w samochodzie, ponieważ zasnela. Bidulka, jest załamana tym co sie stało,  zresztą tak jak wszyscy, lecz to ona cierpi najbardziej, bo był to jej chłopak.  Ba! Przed śmiercią sie jej oświadczył. Będzie mi go brakować. Był to mój przyjaciel. Leon też zapewne sie załamie,  gdy sie dowie o tym. Thomas był jego najlepszym przyjacielem. Ach... I jeszcze Leon. Myśląc o nim splynela mi mimowolnie pojedyncza łza. Tylko Leon jest w stanie krytycznym. Reszta jest lekko poobijana. Dlaczego? Te pytanie również krąży mi w kółko po głowie. Jestem rozstrzesiona. Miało być naprawde fajnie. Lu miała o czymś powiedzieć Thomasowi. Niestety on już sie tego nigdy nie dowie... Życie czasem naprawde wydaje sie niesprawiedliwe. Raz jest dobrze i myslisz,  że tak już bedzie zawsze, aż tu nagle wszystko sie chrzani. No nic, takie życie. W pewnym momencie poczułam wibracje w telefonie, wiec odebrałam go.
-Halo?
-Violetta? Czesc tu Federico.
-Fede! Hej, dawno cie nie słyszałam.
-No wiem i w tym celu dzwonie. Uwaga... Wracam do Buenos Aires!!!
-To wspaniale! Kiedy? 
-Em. Powinienem być na miejscu jutro. Nie wiem jeszcze dokladnie o której, ale zadzwonie jeszcze do ciebie. Musze konczyc pa.
-Pa.
Nie moge w to uwierzyć. Federico do nas przyjeżdża. To jest naprawde świetna wiadomość!  Jest moim najlepszym przyjacielem, lecz odkąd wyjechał w trase koncertową to nie widziałam go. Zauważyłam lekarza, który wychodził z sali Leona.
-Co jest z nim doktorze?
- Udalo nam sie go uratowac. Gdyby pezyjechal tu kilka minut pozniej, to nie wiem czy mialby tyle szczescia.Jest w stabilnym stanie. Ma tylko złamaną noge. Jest wycienczony i osłabiony,  dlatego też zostanie u nas tutaj do jutra.
-Dobrze. Można wejść do niego?
-Przykro mi. Nie dzisiaj. Jutro sie pani z nim zobaczy, przecież go wypisujemy.
-Dziękuję doktorze.
Powiedziałam przyjaciołom o stanie Leona. Powiedzieli, że bardzo sie cieszą,  że nie jest to nic poważnego i pojechali do swoich domow. Lu została ze mną w szpitalu. I tak spała.  Siedzialam tam tak z Lu i Diego, aż nagle ktoś zakrył mi oczy.
-Fede! Miałeś zadzwonić!  -Ucieszyłam sie bardzo że go widzę.
-Wiem, ale chciałem zrobić ci niespodziankę. I co z Leonem?
-Lekarz powiedział,  że jest z nim wszystko dobrze, ale przetrzymają go do jutra dla pewności.
-A spoko. Nie wnikam. Lu zasnela?
- Tak. To nawet lepiej. Nie wiesz nawet przez co ona przeszła. Thomas umarł,  a ona sie załamała. Widziala jak umiera...
- Biedna. Zawieść ją do domu?
- Jak byś mógł. Tylko prosze cie. Ostrożnie.
- Spoko. Wiem gdzie mieszka, wiec jest dobrze, ale musisz dac mi jej klucze.
-Okej, masz. To do jutra.
-Pa -Mówiąc to wziął Lu na rece i poszedł z nią do samochodu.  Jak oni ślicznie razem wyglądają. Zostałam sama z Diego.
-Hej, wszytko bedzie dobrze. Może chcialabys bym cie zawiózł do domu. Odpoczniesz tam, a jutro tu przyjdziesz, co?
-Jesli to nie kłopot...
-No co ty! -Wstałam z krzesła i poszłam z Diego do jego samochodu.
D I E G O :
Gdy zatrzymalem sie pod domem Violi, to zauważyłem,  że zasnela. Wziąłem ją na ręce i zanioslem do domu. Polozylem ją na łóżku i już chciałem wyjść,  ale zauważyłem że Viola sie budzi.
-Przepraszam, że zasnelam. Byłam strasznie zmęczona.
-Spoko. Nic sie nie stało.  -Nagle na dworze mocno zagrzmialo, a Viola podskoczyła ze strachu.
-Emm... Diego mógłbyś tu zostać?  No wiesz Leon zawsze tu był, a teraz jestem sama. -Ja sie tylko do niej uśmiechnąłem. Podszedłem do niej i ją przytulilem. Po chwili znów zagrzmialo, a ona sie  we mnie wtuliła.
-Cii. Idź spać.  Musisz byc wypoczeta, bo jutro Leon wraca. Będę tutaj cały czas, nie bój sie. -Ona tylko pokiwala głową i położyła sie. Okryłem ją kołdrą i sam sie obok niej polozylem.
Przytulilem ją i zasnąłem
*Ranek*
V I O L E T T A :
Obudzilam sie rano sama. Ubralam sie i zeszłam na dół zrobic sobie śniadanie. Gdy byłam w kuchni zobaczyłam jajecznice, która leżała na talerzu. Nagle z ukrycia wyskoczył Diego.
-Witam cie Śpiąca Królewno. Sniadanie na Ciebie czeka. -Usmiechnelam sie do niego i zaczęłam konsumowac danie,  które przygotował Diego. Nie było tak dobre jak Leona, ale też nie było złe. Wzięłam telefon i poszliśmy do samochodum. Gdy zatrzymaliśmy sie pod szpitalem, to pożegnałam sie z Diegiem.
-Dziekuje Ci Diego. Za wszytko. -Mówiąc to pocalowalam go w policzek i wyszłam. W środku zauważyłam Leona z nogą w gipsie. Usmiechnelam sie do siebie i zaczęłam biec do niego.
-Leon! Leon jak ja za tobą tesknilam. Nie rób mi tego. Obiecaj, że mnie nie zostawisz.
-Obiecuję. Nie zostawie was nigdy. -Powiedział i dotknął mojego brzuha. Mimowolnie sie usmiechnelam. Ruszyliśmy szczęśliwi do domu, ciesząc sie sobą.
D I E G O :
Ach. Te życie jest ciężkie kiedy sie zakochasz w zajęte dziewczynie. Tak, mówię o Violetcie. Nie chcę rozwalać ich związku,  poniewaz Leon to mój kumpel, a Viola jet z nim szczęśliwa i niech tak zlstanie. Tylko, że problem jest w tym, że to tak cholernie boli. Gdy Viola mnie pocalowala w policzek, poczułem motylki w brzuchu. Szkoda, że ona ma mnie tylko za przyjaciela. No cóż.  Żyje sie dalej.
10 miesiecy później :
L E O N :
-Leoś, pamietaj że dzisiaj przychodzą nasi przyjaciele na grilla.
-Pamietam skarbie,pamiętam. - Ciesze sie, że mamy dziś tego grilla. Spędzimy przynajmiej ten dzień z przyjaciółmi. Wiele sie zmieniło przez ten czas. Był pogrzeb Thomasa. Było nam naprawde ciężko.  Gdy sie dowiedziałem, że nie żyje, to po prostu... Ah. Brak słów. Był to mój najlepszy przyjaciel. Oswiadczylem sie Violi, ale postanowiliśmy,  że wezmiemy ślub,  wtey gdy będziemy gotowi. Co tu jeszcze... A no i Fede i Lu są parą. Od niedawna, ale są. Federico bardzo pomógł jej z Thomasem. Diego zerwał z Larą. I najwazniejsze. Urodziła nam się córeczka. Tak, nazwaliśmy ją Lenka. Jej przeslodka. Kochamy ją starsznie. Ma dopiero 2 miesiące. Jest taka mała. Naty i Maxi są już po ślubie,  tak samo jak Marco i Fran. A dzisiaj switujemy rozpoczecie lata. Stąd ten grill. Trlche sie martwie o Viole, bo od kilku tygodni ktoś ją przesladowal. Pisał do niej pogróżki,  nekal dzwoniąc codziennie i wybijając szyby w domu. Zgłosiliśmy to na policję,  ale oni nic z tym nie zrobili. Na szczescie od kilku dni jest spokój. Dobra, musze iść sie przygotować,  bo zaraz goście przyjdą.
*Grill*
V I O L E T T A :
Jest super!  Wszyscy wyglądają na zadowolonych. Leon wraz z Maxim, Fede i Marco sie nawalili. Co ja z nimi mam. Jedyny Diego jest trzeźwy. Ja nie chciałam być gorsza,  więc wypilam z 4 butelki, ale nie odczuwam różnicy. Po prostu dobrze sie bawie. Troche mi sie kręci w głowie. Ocho! Lenka sie obudziła.  Musze iść ją nakarmić.
-Zaraz przyjdę. Ide nakarmić Lenke.
-Ide z tobą.  Nie dasz sobie rady. -Powiedział Diego. Poszliśmy na górę do Lenki. Nakarmiłam ją i polozylam do kojca.
-Jesteś wspaniałą mamą.  -Zarumienilam sie.
-Dziekuje.
-Cała jesteś wspaniała. Nie moge wytrzymać Violetto. -Zaczął sie do mnie zbliżać, a ja go odepchnęłam.
-Diego nie. Ja kocham Leona. Ile razy mam ci to powtarzac? Mam z nim dziecko i jestem szczęśliwa. Przepraszam. -Powiedziałam i uciekłam. Biegłam tak, aż wpadłam na Leona. Mocno sie do niego przytulilam. Zeszlismy na dol, Diego mnie przeprosił za swoje zachowanie i bawilismy sie dalej. Tak o około 2:00 w nocy pożegnaliśmy sie z przyjaciółmi i poszliśmy spać.  W nocy przyszedł do mnie SMS.
Jesteś zwykłą szmatą. Zabije cie! Nie zaslugujesz na nikogo, a w szczegolnosci na Leona.
Kto to może być? Boję sie go.
-Musze powiedzieć o tym Leonowi. -Powiedziałam i chciałam już go obudzić,  ale znowu przyszedł mi jakiś SMS
Spróbuj tylko, a nie zobaczysz już swojej rodzinki...
Nie zamierzałam ryzykować, więc polozylam sie spac, myśląc kim może być ta osoba.
L E O N :
W nocy dostałem dziwnego SMSa o treści:
Jesteś żalosny. Nie zaslugujesz na nikogo, a w szczegolnosci na Violette. Zabije cie!- Nie przejalem sie nim zbytbio. ~Pewnie ktoś sobie ze mnie żartuje~pomyślałem i poszedłem spać.
___________________________________________________________
No i oto rozdzial 16. Hehe :D kto moze wysylac te smsy?
Komentujemy!
A teraz cos innego...
W ankiecie zaglosowalo osob 5 na to, ze wezmą udzial w konkirsie, a 2 czy tam 3 ze zobaczą. A dostalam tylko 3 prace! Jest 11.02 a konkurs jest do 14.02 prosze spieszcie sie!!!

2/09/2014

O.S- "Do odważnych świat należy"

"Mój Drogi Pamiętniczku,
Nazywam sie Violetta Castillo. Mam 17 lat i chodze do nudnej szkoly.Jestem zwyczajną nastolatką, która sie niczym nie wyróżnia z tłumu. Nie szczyce urodą i jestem strasznie nieśmiała. Dlatego mam Ciebie. Zapisuję w Tobie wszystkie najważniejsze rzeczy i wszystkie te, których nie mam odwagi zrobic w prawdziwym życiu. Mam najlepszego przyjaciela na swiecie. Kocham go, tak jak  brata. Znaczy, podoba mi sie i to bardzo, ale nie mam odwagi mu tego powiedziec...Muszę kończyć.  Jest już 7:45. Spóźnię sie zaraz do szkoły.
Buziaki Viola ♥ "
No to czas wychodzić. Zamknęłam swój dom, ponieważ mieszkałam sama i poszlam do Studio. Po drodze wpadłam na jakiegoś chłopaka.  Miałam cichą nadzieję, że jest to mój przyjaciel.Spojrzałam w górę i ujrzałam wysokiego szatyna, który sie zaczął śmiać.
-No, no, no. Co my tu mamy... Piękna dziewczyna, która wpada na przystojnego chłopaka. -Ten koleś wydawał sie mi podrywaczem, który uważa,  że jest najprzystojniejszy i może mieć każdą. Nie znosze takich. Chciałam już mu wygarnąć, ale moja nieśmiałosc dała sie we znaki.
-Ee.. Jaa... przepraszam. Nie chciałam. -Miałam zamiar już sobie iść,  lecz on złapał mnie za nadgarstek i szepnął
-Zobaczysz jeszcze będziesz moja,  truskawko. Ślicznie sie rumienisz. -I poszedł.Nareszcie.  Dlaczego ja musze być taka nieśmiała?  Nigdy nie umiem czegoś normalnie powiedzieć bez rumienienia sie. W szkole było jak zawsze. Te same lekcje, te same przerwy i koniec zajęć. Umowilam sie z moim przyjacielem, ze gdy skonczy trening to do mnie przyjdzie.Wyszłam ze szkoły i kierowałam sie w stronę mojego domu, lecz w pewnym momencie poczułam czyjś dotyk na ramieniu, odwróciłam sie i zobaczyłam tego samego szatyna co rano.
-Hej śliczna.  To jak? Idziemy do twojego domu. -Taa jasne. Po moim trupie.
-Ja... nie... Musze... iść juz.
-Nie tak szybko. To nie było pytanie.
-Yhym... -Jak zwykle. Mądra Viola musi wszytko spieszyć.  Skończ ze swoją nieśmiałością! Boże... I teraz ten koleś idzie ze mną.  Super! (Wyczuj sarkazm)
Po chwili byliśmy już u mnie. Rozsiadł sie na kanapie i włączył telewizor. Nie wierze! On sie czuje jak u siebie!
-No to co? Siadaj maleńka obok. Pogadamy troszkę.
-O..k..eej... -Usiadłam sie obok niego tak jak mnie poprosił. Nie to złe słowo. Kazał mi. Tak, teraz lepiej. Zaczął się do mnie zbliżać, a ja od niego oddalać.
-I tak mi nie uciekniesz, mała.  Nie bój sie ja nie gryze. No chyba, że chcesz, żebym zaczął...  
-Ni.e.. -Szybko wstałam z kanapy i zaczęłam biec w stronę wyjścia. Niestety, on wstał i do mnie podbiegł.  Pchnął mnie na ścianę i zaczął całować.  Chciałam sie mu wyrwać,  lecz on był zbyt silny.
Zdarł ze mnie bluzkę jednym ruchem ręki. Zaczęłam płakać. Nie wiedziałam co mam zrobić. Byłam już w samej bieliźnie.  Wyrywalam sie mu, a on zaczął mnie bić.
To było straszne.
-Badź grzeczna, a nic ci sie nie stanie.
Nagle uslyszalam otwierające sie drzwi. Miałam nadzieje, że to mój przyajciel i miałam rację. Ujrzałam go stojącego i patrzacego sie na zaistniałą sytuację. Gdy po chwili sie ocknął zaczął krzyczeć.
-Zostaw ją Diego! Nie widzisz,  że ona tego nie chce!
-Taa... Bo co mi zrobisz Verdas?! -Leon nie wytrzymał i rzucił sie na niego z pięściami. Zaczęli sie bić.  Nie wytrzymałam i wybuchłam.
-Dość! Nie wytrzymam już.  Diego wynos sie stąd rozumiesz?! Nie życzę sobie, byś tutaj przychodził.
-Ale kotku...
-Nie mów do mnie kotku! Bo nim nie jestem. Nie podobasz mi sie, okej? Mi podobał, podoba i bedzie podobał sie Leon Verdas. Zakochałam sie w NIM, a nie w TOBIE! -Diego nic nie mówiąc wyszedł z mojego domu, a Leon tylko stał i sie patrzył. Dopiero teraz zorientowałam sie , co przed chwilą powiedziałam.
-Violu, ty... ja... ci sie naprawde podobam?
-No tak. Wiem, że nie powinnam tego mówić ze względu na naszą przyjaźń,  ale ja już nie moge. Musiałam to tobie powiedzieć. Przepraszam.
-Nie przepraszaj. Ja też sie w tobie zakochałem. Tylko sie wstydzilem o tym tobie powiedzieć... - No pattz. Nie tylko ja bylam taka niesmiala hehe :DNic nie powiedziałam tylko sie na niego rzuciłam  i przytulilam go z całej siły.
-Violetto Castillo, zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak-powiedziałam i go pocałowałam.
~Nie wierzylam w przesądy, az do dziś.  Mieli rację.  Świat do odważnych należy~pomyślałam i pocalowalam mojego chlopaka.

2/02/2014

Rozdział XV

V I O L E T T A :
-Thomas, a gdzie oni wogóle są?
-Nie bójcie sie. Pamiętam drogę. Chodźcie za mną.  - Tak jak Thomas powiedział,  tak też zrobiłyśmy. No nie było to zbyt blisko. Wrecz przeciwnie! Musieliśmy jechać pociągiem.  Nienawidzę jeździć pociągiem. Po jakiś 3 godzinach dojechalismy na miejsce. Dziwne, że z Buenos Aires do Los Angeles przyjechalismy w tak krotkim czasie.To chyba przez ten pociąg. No ale nieważne.  W ciągu tych paru godzin pewnie ci kolesie zdążyli chłopaków gdzies zaprowadzić,  wiec trzeba najpierw iść tam gdzie to wszystko sie zaczęło.
-Thomas. Zaprowadz nas tam gdzie Diego kazał ci biec po nas.
- Dobra, ale przed tym chcialbym wam cos opowiedziec.No bo my mieliśmy plan. Jeden z nas miał zwabic ich i zaprowadzić do tamtego tunelu. My tam czekaliśmy i mieliśmy ich złapać,  no ale cóż.  Los chciał chyba inaczej, bo Leon był za wolny i go złapali.  -O Boże. Leon był przynetą. Moj Leos. Mam nadzieje, że nic mu nie jest.
- No i wtedy Leon zaczął nas wołać.  Diego powiedział mi bym pobiegł po pomoc, bo sami nie damy rady. No , a potem jeszcze ich złapali,  a ja pobieglem po was... -Nagle zaczął dzwonić czyjś telefon.
- Ej dziewczyny, dostałem SMS'a od Maxi'ego. Napisał, że sa za jakimś pubem o nazwie "Dzika gąska". Ktoś wie gdzie to jest?
- Ja wiem! Widziałam go w telewizji. Chodźcie,  tędy. - Camila prowadziła nas dosyć długo.  Jak na moje.
- Ile my juz idziemy?! - Krzyknęłam.
-Viola, idziemy 20 minut,  a będziemy za jakieś... JUŻ!  Jesteśmy na miejscu. Widzicie? -Rzeczywiście byliśmy już na miejsce.  Wyglądało na opuszczone.  Nie wiem gdzie Camila widziała ten pub w telewizji.
-Cami, a jaki ty program oglądałaś, wtedy jak widzialas ten pub?
-W "Najbardziej opuszczone miejsca Los Angeles" - No jo. Czego ja sie niby spodziewalam? Że ukryją ich w wesołym miasteczku? Głupia...
- Dobra cicho. Słyszycie to? - Fran miała racje. Było słychać jakieś szmery.
-Ja słyszę!  Chodźmy tam. Może to oni. -Pobieglismy za głosem.  Schowalismy sie za samochodem i obserwowaliśmy. Widziałam jakiś 2 kolesi, którzy stali przed czymś.  Najwyraźniej tego pilnowali. Dopiero po kilku minutach zorientowałam sie, że to chłopcy.
-Ej patrzcie. To oni! -Krzyknęłam.
-Rzeczywiście... To co mamy zamiar zrobić? - Zapytała Fran.
-Mam plan. Wiem, że to trochę dziwne, ale wydaję sie możliwy. Polega na tym, że ktoś podejdzie do nich i go zaczepi, a oni od razu zaczna go gonić...
-Ale Thomi, był już taki plan. Oni są za szybcy.
-Wiem Lu. Nie dałas mi dokończyć.  Oni mają Cie złapać. My w tym czasie zadzwonimy na policje,  a kiedy policja zobaczy ich, to ich złapią,  a waszych chłopaków uwolnimy. -Plan nie był zbyt dokładny, ale w miare skuteczny.
-Okej. To ja pójdę.
-O nie moja koleżanko! Ty jesteś w ciąży. Ja pójdę.
-Napewno nie Ty Ludmiło Ferro. Jeżeli zamierzasz tam iść to sie grubo mylisz. Wiesz jakie to ryzyjowne. Mógłbym Cie stracić i co wtedy by było.  Bym sie załamał... - W czasie tego wspaniałego monologu Thomasa, Lu nie wiedząc kiedy poszła do nich.
-Thomas, nie chce Ci przerywać,  ale ona już poszła.
-Co?!
-No zobacz. Lepiej nie tracmy czasu i dzwonmy na tą policje. -Mówiąc to Fran wynajęła komórkę i do nich zadzwoniła. Czyli nasz plan zaczął działać. Widziałam jak Lu zaczęła uciekać,  ale oni jak dopadli. Dobra wiadomość-taki był plan. Zła wiadomość-nie bylo ani śladu policji. Lu miała kłopoty. Thomasa zauważając to pobiegł do niej pomóc jej.
T H O M A S :
Świetnie.  Po prostu super. Jak zwykle, zawsze można liczyć na policję. Bo po co sie spieszyć?  Przecież TYLKO giną ludzie. Musiałem wkroczyć do akcji i pomóc mojemu cukiereczku.
-Zostaw ją!  - Kzyknalem i zacząłem popychać jakiegoś wysokiego mężczyzne. Po chwili toczyła sie walka między mną,  a nim. Zaczęliśmy sie brutalnie bić.  Ja miałem skreconą kostke, a on zlamany nos. I oczywiscie inne rany. Nigdzie nie widziałem policji. Miałem nadzieje, że sie wkrótce pojawi, bo nie wiem ile wytrzymam. Zaczynam mieć wątpliwości. Kiedy polozylem tego "goryla" podbiegłem do Ludmiły i ją mocno objąłem. Niestety nasza słodka chwila nie trwała długo,  bo po chwili poczułem mocny ból
Przeszywający moją klatkę piersiową.
Zorientowałem sie po chwili, że zostałem postrzelony. Nie wyrabialem z bólu. Ujrzałem policyjne radiowozy. "Nareszcie"-pomyślałem.  Wiedziałem, że jest to juz mój koniec, dlatego postanowiłem zrobic coś co zamierzałem zrobic niedługo.
-Ludmiło Ferro, wiem że noe jestem idealny, ale Cie kocham. Chciałem sie Tobie oświadczyć,  ale za każdym razem nie miałem odwagi. Prosze weź ode mnie ten pierścionek zareczynowy. Chce byś o mnie nigdy nie zapomniała.
-Nie Thomas. Ja nie chce byś odszedł.  Ja Cie potrzebuję tutaj! Nie tam, rozumiesz!
-Wybacz mi Ludmi. Pamiętam kocham Cie. Przekaż też naszym przyjaciołom,  że ich przepraszam. Żegnaj. - Popatrzyłem przez chwile na najpiękniejszą kobietę na świecie.  Na moją Super Nową. Zaraz potem nastała ciemność...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zabiłam Thomasa xd Ja to jestem zła HAHAHAH :D Nie gniewajcie sie. Tak jakoś mnie naszło. Nastepny rozdział pojawi sie niedługo. Wyczekujcie xd Aaa. No i zapraszam do udziału w konkursie. Ankiety macie po prawej stronie, wiec głosujcie. 

2/01/2014

Konkurs :D

NO wiec tak..
Postanowiłam dzięki waszym głosom zrobić konkurs hehehe xd
Tematyka: Leonetta <3
Może  być typu +18 mi to tam nie przeszkadza :D Termin jest od dzisiaj do ... 14.02.2014r. WALENTYNKI :* A co mi tam :P Jeżeli bedziecie chcieli przedłużyć termin to piszcie w komentarzach.
One Shoty przysyłajcie na ten e-mail: juliaverdas99@tlen.pl
Mam nadzieje, że otrzymam ich chociaż troche.
A oto nagrody:
1 miejsce:
* Opublikowanie One Shota
* Dyplomik
*kolaż z dowolną gwiazdą serialu
*polecanie bloga przez tydzień
2 miejsce:
* Dyplomik
*Opublikowanie One Shota
*polecanie bloga przez 2 dni
3 miejsce:
*Opublikowanie One Shota
*Dyplomik
Pozdrawiam wszystkich czytelników :* <3