4/18/2014

Wyczekiwany Rozdzial XXI

V I O L E T T A :
Budze sie i krzycze. Krzycze bardzo głośno. Jest to krzyk pomieszany z płaczem. Nagle słyszę czyjś szept.
-Ciiii... Już dobrze. Nie bój się.  -Nie potrafię otworzyć oczu. Boję się spojrzeć,  do kogo należy ten głos. Lecz w pewnej chwili zbieram sie na odwage i otwieram oczy. Mam przed sobą idealną twarz. Piękną twarz, która należy do mojego chłopaka. Nie mogę uwierzyć w to, że to wszystko było snem. Wydawało sie tak realistyczne, tak prawdziwe... Z moich oczu nie przestają spływać łzy. Leon obejmuje mnie i uspokaja. Musze dojść do siebie, a gdy to robię,  biegne do pokoju Lenki i szukam jej wzrokiem. Znajduję ją. Śpi tak spokojnie, tak słodko, że mam ochotę ją obudzić. Ale tego nie robię. Chcę by sie wyspała. Stoję nad jej lozeczkiem i sie jej przyglądam. Po chwili czuję czyjeś dłonie na talii. Odruchowo odskakuję. Boję sie, ze to Diego. Odwracam sie i widze Leona. Patrzy sie na mnie ze zmartwieniem.
-Kochanie, co sie dzieje? -Przez chwile zastanawiam sie czy opowiedzieć Leonowi mój sen.
-Leon ja... Miałam okropny sen... -Zaczęłam opowiadać Leonowi wszystko i nie wytrzymalam. Rozplakalam sie.
L E O N :
Biedna Violka. Nie wiem skad ona ma takie sny. Przeciez zadnego horroru nie ogladala...Nie lubię patrzeć, gdy jest smutna, bo wtedy mi robi sie smutno, tak jak w tej chwili.
-Violus, poczekaj tutaj chwilke.- Szepczę jej do ucha i po chwili znikam. Postanawiam zrobic jej niespodzianke
V I O L E T T A :
Stoje i patrzę na Lenke. Jestem szczęśliwa. Bardzo szczęśliwa. Nareszcie mam przy sobie najważniejsze osoby w moim życiu, całe i zdrowe. Leona nie ma. Przed chwilą wyszedł z pokoju, zapewne na dół. Jestem ciekawa po co? Caluję Lenke w główkę i ide do pokoju sie ubrac.
L E O N :
Robię dla Violi sniadanko. Jej ulubione. Naleśniki z bita smietana i owocami, a do tego sok pomarańczowy. Mam nadzieję, że sie jej spodoba. Kiedy wszystko gotowe leży na stole, widzę jak Viola schodzi. Piękna, jak zawsze. Nie umykaja mi również jej rumience, które sie pojawiaja.
-Oooo Leoś! To dla mnie? Skarbie, nawet nie wiesz jak ja Cie kocham. -Podchodzi do mnie powolutku i całuje mnie delikatnie w usta. Mam ochotę na wiecej, jednak ona szybko sie odrywa i z uśmiechem siada do stolu. Po chwili talerz jest pusty.
-Kochanie, to było pyszne.
-Wszystko co najlepsze dla mojej księżniczki.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też,  ptysiu. A ! Bym zapomniał. Zapraszam Cie kochanie dziś na koalcje do Twojej ulubionej restauracji...
-Naprawde? Jesteś wspaniały, ale co z Lenką?
-Nie martw się, Diego sie nia zaopiekuje.
-Co?! -Widzę jak jej kolana zaczynają się trzasc. Widzę,  że jet coś nie tak. Opowiedziala mi swój sen, ale żeby aż tak sie bała?
-Kochanie, chodź usiadz. -Zrobiła to co jej powiedzialem.
-Dobrze, a teraz mnie posluchaj uważnie. Diego jest naszym przyjacielem. Tak samo jak Lu, Fede, Marco, Fran itp. Nie martw sie jestes bezpieczna. Nie pamietasz jak konczylismy Studio On Beat i on nas przeprosił za knucie z Lu. To wszytko o porywaczach i zloczyncach, to był tylko Twój wytwór wyobraźni. Ja nigdzie nie wyjechałem w trasę koncertową i Cie nie zgwalcilem. To było tylko sen. W zeszlym roku skonczylismy nauke w Studio i mieszkamy razem. Jedyne co bylo prawdą w Twoim śnie to to, że Angie i twój tata wyjechali. Tomas żyje, ale wyjechał 2 lata temu do Hiszpani. To było wtedy, kiedy nie wiedzialas którego z nas wybrać. Naprawde nie pamiętasz?
-Zaczyna mi się przypominać wszystko...
Ale ten sen był taki realistyczny. Myślałam, że to wszystko prawda. -Nic nie mówiąc,  przytulilem ją. To naprawde dziwne, że myślała, że ten sen to rzeczywistość. Moja bidulka. Dobrze, że sie jej wszystko przypomina.
Dzień mija dość szybko. Jest już godzina 17:00, a na 17:30 mamy rezerwację. Ja już jestem gotowy, a Viola sie jeszcze przygotowuje. Czekam na Diega i czekam... Powinien już tu być! Zaraz nam rezerwacja przepadnie, a tego nie chcielibyśmy. Nagle słyszę pukanie do drzwi. "Nareszcie!" ~myślę. Podchodzę do drzwi i je otwieram.
-No nareszcie,  stary! Już myślałem, że nie przyjdziesz.
-Nie zrobiłbym tego kumplowi. -Smiejemy się. Diego wchodzi do środka i siada na kanapie. Czekam już tylko na Viole. Patrzę na zegarek 17:20.
-Viola!!! Pośpiesz sie, bo zaraz sie spóźnimy!
-Już schodze! -Po chwili widzę moją dziewczyne. Nie  moge oderwać od niej wzroku. Jest taka piękna...
-Leon zamknij buzię. To co idziemy?
-Idziemy. Pa Diego. -Zamknalem drzwi i ruszyliśmy w stronę samochodu. Jechaliśmy jakieś 10 minut. Byliśmy punktualnie. Zajęliśmy stolik i zamowilismy jedzenie.
-Och kochanie. Pięknie tu. Dziękuję <33
-Skarbie, nie musisz mi dziękować, w końcu dzisiaj jest dzień, w ktorym sie poznaliśmy...
-Naprawde?  Boże misiu zapomnialam. Wybaczysz mi..?
-Oczywiście, że Ci wybacze. Wystarczy mi, że jesteś tu ze mną.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. -Kelner przynosi nam jedzenie, a my sie nim delektujemy. Gdy kończymy jeść, wyciagam z kieszeni pierścionek i klekam przed moją ukochaną.
-Violu, znamy sie już 3 lata, a parą jesteśmy od 2 lat. Kocham Cie i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Lenka jest owocem naszej miłości, dlatego też pytam sie Ciebie dziś w ten szczególny dzień: Violetto Castillo czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? -Widzę jaka jest zaskoczona. Nie wie co powiedzieć, dlatego nic nie mówi tylko całuje mnie namiętnie.
-Tak Leon. Wyjdę za Ciebie. Tak, tak, tak! -Jestem taki szczęśliwy,  że nie potrafię tego opisać. Po kolacji pełnej wrażeń, wracamy do domu. Żegnamy sie z Diego.
-Wiesz Leos, Lenka już śpi, a my musimy uczcić ten szczególny dzień... -Nie daje mi szansy, by odpowiedzieć, tylko podchodzi do mnie, siada okrakiem i całuje bardzo namiętnie. Biorę ją na ręce i razem kierujemy sie do sypialni i przeżywamy długą i upojną noc.Następnie zasypiamy wtuleni w siebie. 

Dziekuje Wam

Chcialam wam podziekowac za tyle komentarzy :* To dZieki wam mam ochote pisac dalej <3333
Pod ostatnim postem pojawilo sie 20 komentarzy i chciałam podziekowac w szczegolnosci:
-Margaret ^^
-Manka007 ;**
-Anonimkom ;3
Dziekuje wam ! Przynajmiej wiem, ze nie pisze tego sama dla siebie. A oraz dziekuje za liczbe wyswietlen! Kocham was ludzie!!! <bez skojarzen :D>
A jesli chodzi o rozdział XX to daruje wam te 10 komentarzy hihihi :D cieszcie sie póki mozecie...
Rozdzial XXI juz prawie skonczylam, wiec sie niedługo pojawi.
Wyczekujecie *_*
Verdaska ;*

4/16/2014

Zła wiadomosc. PRZECZYTAJ!

Bardzo mi przykro ; c Pod ostatnim rozdzialem pojawily sie tylko 2 komentarze, a miało być 10...
Rozumiem, że czesc z was nie ma czasu itp. ale moglibyscie, chociaz nie wiem, no z anonima. Przeciez mozna. W ankiecie zaglosowaly 4 osoby. To jak to mozliwe, ze pod rozdzialem sa tylko 2 komentarze? Eh... no nie wazne. Mam nadzieje ze w ciagu tygodnia pojawi sie hociaz z 7 komentarzy, bo inaczej rozdzial sie nie pojawi. A blog bez rozdzialu, to blog zawieszonny ;/ Naprawde nie cce go zawieszac, ale mam wrazenie ze prawie nikt nie czyta mojego bloga. Z liczba wyswietlen tak samo. Stanela w miejscu i bardzo mi jest przykro z tego powodu.

4/06/2014

Rozdzial XX

V I O L E T T A:
Jestem taka bezdradna. Myślę i myślę. Nie wiem co powinnam zrobić. Z jednej strony muszę oklamac Leona,  bo inaczej Diego go zabije, a tego nie chcę. Ale z drugiej strony, jeśli mu to powiem, to to go zabije. Nie chcę go tak ranić. Zostały mi jeszcze 2 godziny. Nie spalam całą noc. Nie jadłam nic. Nie ruszalam sie z miejsca. Siedzę w kącie i myślę. Myślę, co powiedzieć Leonowi. I nic nie mogę wymyślec. Obojętnie co wybiore, to i tak go zranie. Myśl Violu, myśl...
Byłam tak wyczerpana, że nawet nie wiem kiedy zasnelam.
L E O N :
Wstalem jakąś godzinę temu. Jestem zdenerwowany i podekscytowany. Niedługo idę sie spotkać z Diego. Mam nadzieje, że pomoże mi w odnalezieniu mojej rodziny. Zjadłem śniadanie, ubralem sie i wyszedłem z domu. Cały sie trzęse. Tak bardzo za nimi tęsknię...
Idę w miejsce spotkania i widzę już z daleka Diega, który na mnie czeka. Podbieglem do niego i sie przywitalem. Usiadlem na miejsce i zamowilem sok pomaranczowy. Byłem strasznie zestresowany. Po 2 minutach zacząłem rozmowę.
-Więc chcesz mi napewno pomóc? -Pytam sie jego.
-Oczywiście, że ci pomoge. Jestesmy przecież kumplami. Prawda?
-Dziękuję ci Diego. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. No dobra. Masz może jakiś pomysł na rozpoczęcie tego? -Zauważam, że Diego rozgląda sie za czymś.
-Czekasz na kogos?
-Nie... nie. A dzwonił do ciebie ktoś może?
-Nie. Telefon mam cały czas przy sobie, więc uslyszalbym.
-A. No tak. Zapomniałem. Wiesz co? Chyba jednak mam pomysł. Słyszałem kiedyś coś o starym magazynie. Myślę, że mogliby je tam schować.
-O świetnie!  Masz rację. Możemy od tego miejsca zacząć.
-No to co, idziemy?
-Idziemy. -Zapłaciłem za picie i ruszyłem w strone magazynu.Jechaliśmy niecałe 2 godziny. Diego miał racje. Jest to idealne miejsce dla złoczyńców. Weszliśmy do środka razem, ale w pewnym momencie Diego zniknął. Trochę się wystraszylem, ale postanowiłem, że zaczne go potem szukac, bo przyszedłem tu po Violette. Poszedłem w głąb magazynu, lecz nagle poczułem mocny ból z tyłu głowy i potem miałem już tylko przed sobą ciemność...
V I O L E T T A :
Usłyszałam jak dzwoni mi telefon. Sięgnęłam po niego i odebrałam.
-Violetta?! Miałas zadzwonić do Leona! Okej, czyli wybralas jednak tą drugą opcję. Więc, dobrze. Pozegnaj swojego kochasia, bo nigdy go juz nie zobaczysz.
-Nie Diego! Prosze! Nie rób Leonowi nic, prosze cie. Ja zasnelam i nie zdążyłam... -Chciałam sie wytłumaczyć, ale Diego sie rozlaczyl. Zaczęłam myśleć. Co zrobic..? I wymyśliłam. Pobieglam szybko znaleźć jakieś wyjście i po chwili byłam już na zewnątrz. Nie wiedziałam zbytnio gdzie sie znajduje,  więc podbieglam do najbliższej ulicy i złapałam autostopa. Po chwili byłam już przed komisariatem policyjnym. Wbieglam do środka i podeszlam do jednego z policjantów.
-Przepraszam! Prosze mi pomóc. Mój chłopak... On... On jest w niebezpieczeństwie. Ktoś go porwał i chce go zabić! Prosze pomóżcie mi... Ja byłam... Przetrzymywana i proszę...
-Dobrze. Prosze sie uspokoić. Czy wie może pani gdzie przetrzymuja pani chłopaka? -Przez chwilę sie zastanawialam, az przypomnialam sobie o rozmowie z Diego.
-Ja... Tak. Dzwonił do mnie ten porywacz... I powiedział mi, że zabije mojego chłopaka. Proszę... Pomóżcie.
-Wszystko będzie w porządku. Prosze sie nie martwić. Znajdziemy pani chłopaka. Prosze dac mi pani telefon, to namierzymy tego porywacza.-Zaczęłam grzebać w swojej torebce, aż wkońcu znalazłam. Szybko wreczylam telefon policjantowi, a on gdzieś pobiegł. Po chwili wybiegł z paroma innymi policjantami i pobiegł w strone wyjścia. Szybko pobieglam za nimi i wsiadłam do radiowozu. Nie wiem ile dokładnie jechaliśmy, ponieważ mój umysł zajmował tylko Leon. Kiedy dojechalismy na miejsce,  policjanci wysiedli i pobiegli do jakiegoś starego, magazynu, a mi kazali zostać w aucie. Po chwili zauważyłam jak 3 policjantów zabiera Diega. Kiedy mijał sie ze mną, uśmiechnął sie i szepnął.
-Zaproszisz mnie na pogrzeb? -A ja nie rrozumiejąc o co mu chodzi, wbiegłam do magazynu i zaczelam  sie rozgladac.  Nagle zauwazylam jednego z policjantow, ktory zaczal isc w moją stronę.
-Naprawde nam przykro. Chlopak nie żyje. - Nie chcę dalej słuchać. Uciekam jak najdalej. Szukam wzrokiem Leona. I po chwili go znajduje. Jego ciało. Leżące na ziemi. Pobite. Blade. Martwe...
____________________________________________________________
DAM, DAM, DAM! Dramacik... Nic wam nie zdradze :D czekam na wasze komentarze i mam nadzieje, ze troche ich sie pojawi. Rozdzialy beda pojawialy sie troche rzadziej. No wiecie. NAUKA.
10 KOMENTARZY=NASTEPNY ROZDZIAL