Witam moi kochani! Wiem przepraszam za to, że ostatnio nie dodaje rozdziałów. Dlatego też do was pisze. Następny rozdział ukaże sie niestety dopiero jakoś w nowym roku. Po prostu wyszukujcie nowych postów. Wyjeżdżam na można powiedzieć wakacje :D Do zobaczenia w styczniu ^^
12/16/2013
11/25/2013
Rozdział VII
Minęły już dwa dni. Leon sie obudził jakieś 3 godziny temu. Rozmawiałam już z nim. Jest strasznie wycieńczony, dlatego jeszcze leży w swoim łóżku. Moją głowe zaprzątają myśli, dotyczące listu od Diego. Musze opowiedzieć o nim moim przyjaciołom, ale wieczorem. Ten dzień postanowiłam wykorzystać, spędzając troche wolnego czasu. Poprosiłam Camile o oprowadzeniu mnie po tym domu. Oczywiście sie zgodziła. Spotkałyśmy sie na dworzu, obok chatki o 14:00. Zjawiła sie punktualnie.
-Witaj Violu!
-Czesc Cami. To co idziemy?
-Pewnie. -Zaczęłyśmy od zwiedzania zewnętrznej części. Obeszłyśmy chatke dookoła i powiem szczerze, że gdybym nie wiedziała o tej kryjówce. Dom wyglądał na opuszczony i był prawie cały rozwalony. Połowy dachu brakowało, a ściany były całe podziurawione. Potem weszłyśmy do środka. W środku szczerze mówiąc nic ciekawego nie było. Tylko jedno pomieszczenie, tak zwany hol, gdzie znajdował się stary wazon. Kiedy znalazłyśmy sie pod domem, w naszej "kryjówce" postanowaiłam sie troche ją popytać.
-Cami? Czy łączy cie coś z Maxim? - Ostatnio, właśnie zauważyłam, że jest pomiędzy nimi jakaś chemia.
-Ja..? On? My.. To aż tak widać?
-Może nie tak bardzo, ale przede mną nic nie ukryjesz.
-No dobra. Masz racje. Ja i Maxi jesteśmy parą od 2 miesięcy. -No to dosyć długo ze sobą wytzrymują, bo znając Camile to może być czasem naprawde nieznośna, a co do Maxiego to nigddy nie ustępuje.
-AAAAA!!! To wspaniale! Gratuluje wam.
-Nooo. Bardzo go kocham. Nie potrfie żyć bez niego. A tak wogóle to co tam u ciebie i Leona. -Camila zaskoczyła mnie tym pytaniem. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. No tak rozmawiałam z Leonem, ale nic nie wspominaliśmy o nas.
-Ja nie wiem Camila. Kocham go . On jet dla mnie jak tlen potrzebny do życia, ale narazie nie chce , myśleć o związku. Czekam aż sie ta cała sprawa wyjaśni. Na tą chwile jeteśmy przyjaciółmi. A i jeszcze jedno. Chciałam wam powiedzieć coś ważnego, dotyczącego Diego, ale chciałambym, żeby wszyscy przy tym byli.
-Dobrze. Chodźmy w takim razie. -Poszliśmy do salonu, bo było to takie miejsce spotkań.
-Ej Fran, zwołaj wszystkich. Viola chciałaby coś ważnego powiedzieć.-Kiedy wszyscy już byli w pomieszczeniu, oczywiście oprócz Leona, bo po pierwsze nie chciałam go tym martwić, a po drugiego musiał leżeć w łóżku.
-A więc chiałam wam powiedzieć, że 2 dni temu dostałam list od Diego, w którym pisze, że mamy dostarczyć Leona w ciągu 3 dni. Inaczej będzie go torturowal i przy okazji nas zabije. Oczywiście dobrze wiem, że Diego kłamie i że na 100% nie oddamy im Leona, ale chciałam sie dowiedzieć co robimy? -Przez chwile nastała cisza. Usłyszałam jakiś szelest za mną, ale raczej się przesłyszałam.
-No dobra to tak termin mija jutro. Musimy pilnować Leona w razie co. Ja i Marco wymyślimy plan.
-Fran, a kto ma iść pierwszy do Leona?
-Viola , chciałabym żebyś to była ty. Acha i pod żadnym pozorem nie mówcie o tym Leonowi, bo on to pewnie chciałby uciec. -Po słowach Fran, poszłam do pokoju Leona. Otworzyłam drzwi, a tam było pusto. Zauważyłam też, że ubrania Leona zniknęły. Czyli jednak. Leon musiał usłyszeć to wszystko i uciec.
-Witaj Violu!
-Czesc Cami. To co idziemy?
-Pewnie. -Zaczęłyśmy od zwiedzania zewnętrznej części. Obeszłyśmy chatke dookoła i powiem szczerze, że gdybym nie wiedziała o tej kryjówce. Dom wyglądał na opuszczony i był prawie cały rozwalony. Połowy dachu brakowało, a ściany były całe podziurawione. Potem weszłyśmy do środka. W środku szczerze mówiąc nic ciekawego nie było. Tylko jedno pomieszczenie, tak zwany hol, gdzie znajdował się stary wazon. Kiedy znalazłyśmy sie pod domem, w naszej "kryjówce" postanowaiłam sie troche ją popytać.
-Cami? Czy łączy cie coś z Maxim? - Ostatnio, właśnie zauważyłam, że jest pomiędzy nimi jakaś chemia.
-Ja..? On? My.. To aż tak widać?
-Może nie tak bardzo, ale przede mną nic nie ukryjesz.
-No dobra. Masz racje. Ja i Maxi jesteśmy parą od 2 miesięcy. -No to dosyć długo ze sobą wytzrymują, bo znając Camile to może być czasem naprawde nieznośna, a co do Maxiego to nigddy nie ustępuje.
-AAAAA!!! To wspaniale! Gratuluje wam.
-Nooo. Bardzo go kocham. Nie potrfie żyć bez niego. A tak wogóle to co tam u ciebie i Leona. -Camila zaskoczyła mnie tym pytaniem. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. No tak rozmawiałam z Leonem, ale nic nie wspominaliśmy o nas.
-Ja nie wiem Camila. Kocham go . On jet dla mnie jak tlen potrzebny do życia, ale narazie nie chce , myśleć o związku. Czekam aż sie ta cała sprawa wyjaśni. Na tą chwile jeteśmy przyjaciółmi. A i jeszcze jedno. Chciałam wam powiedzieć coś ważnego, dotyczącego Diego, ale chciałambym, żeby wszyscy przy tym byli.
-Dobrze. Chodźmy w takim razie. -Poszliśmy do salonu, bo było to takie miejsce spotkań.
-Ej Fran, zwołaj wszystkich. Viola chciałaby coś ważnego powiedzieć.-Kiedy wszyscy już byli w pomieszczeniu, oczywiście oprócz Leona, bo po pierwsze nie chciałam go tym martwić, a po drugiego musiał leżeć w łóżku.
-A więc chiałam wam powiedzieć, że 2 dni temu dostałam list od Diego, w którym pisze, że mamy dostarczyć Leona w ciągu 3 dni. Inaczej będzie go torturowal i przy okazji nas zabije. Oczywiście dobrze wiem, że Diego kłamie i że na 100% nie oddamy im Leona, ale chciałam sie dowiedzieć co robimy? -Przez chwile nastała cisza. Usłyszałam jakiś szelest za mną, ale raczej się przesłyszałam.
-No dobra to tak termin mija jutro. Musimy pilnować Leona w razie co. Ja i Marco wymyślimy plan.
-Fran, a kto ma iść pierwszy do Leona?
-Viola , chciałabym żebyś to była ty. Acha i pod żadnym pozorem nie mówcie o tym Leonowi, bo on to pewnie chciałby uciec. -Po słowach Fran, poszłam do pokoju Leona. Otworzyłam drzwi, a tam było pusto. Zauważyłam też, że ubrania Leona zniknęły. Czyli jednak. Leon musiał usłyszeć to wszystko i uciec.
11/24/2013
One Shot z leonettą
W Buenos Aires mieszkała sobie szczęśliwa rodzinka, w której skład wchodzą Leon Verdas-mąż oraz ojciec, Violetta Verdas-żona oraz matka i mała Lara Verdas. Mieszkali oni w dużym domu niedaleko miasta. Lara miała zaledwie 1 roczek. Pewnego dnia, gdy rodzina jechała na ślub swoich przyjaciół Ludmiły Ferro i Tomasa Heredi miała wypadek. Jak to sie stało? Leon, który był za kierownicą na chwilke odwrócił sie do swojej córeczki, ktora powiedziała właśnie pierwsze słówko "tata". Podczas, gdy Leon sie odwrócił Violetta zaczęła krzyczeć. Nie zauważyli zakrętu nad przepaścią i spadli. Przepaść miała około 10 metrów. Karetka, policja oraz straż pożarna przyjehali na miejsce wypadku. Całą trójke zabrało pogotowie. Męszczyzna miał rozbitą czaszkę, połamane żebra oraz złamane obie nogi. Kobieta miała złamaną ręke i kręgosłup. Córeczka była w najlepszym stanie. Lekarze nie wiedzieli dlaczego, ale mała miała tylko skręconą kostke i była cała posiniaczona. Najmniejszą szanse na przeżycie miał zarówno męszczyzna jak i kobieta. Oboje zapadli w śpiączke. Przyjaciele, gdy sie tylko o tym dowiedzieli od razu przyjechali do szpitala. Obiecali sobie, że dopóki rodzice Lary sie nie obudzą to zaopiekują sie nią. Minęły 2 miesiące od wypadku i ani Leon ani Violetta sie jeszcze nie wybudzili z śpiączki. Lekarze coraz częściej mówili, że jest małe prawdopodobieństwo, że sie kiedykolwiek jeszcze obudzą. Leon i Violetta Verdas zmarli 13.11.2015 roku. Lekarze odłączyli ich od maszyn, które utrzymywały ich przy życiu. Stało się to 2 lata po wypadku. Przyjaciele byli załamani. Nie wiedzieli co ze sobą zrobić. Ale obiecali swoim przyjaciołom, że sie zaopiekiją Larą i tak też zrobili. Wychowywali Lare jak własną córke. Ludmiła i Tomas Heredia wychowywali Lare Verdas. Postanowili nie zmieniać nazwiska, ponieważ będą chcieli jej kiedyś opowiedzieć o jej prawdziwych rodzicach...
-----------------------------
Uuu ale jestem zła :D Tak mnie jakoś natchnęło. Tylko mnie nie bijcie !
-----------------------------
Uuu ale jestem zła :D Tak mnie jakoś natchnęło. Tylko mnie nie bijcie !
DZIEKUJE ♥
Chciałam wam po prostu podziękować, za to, że czytacie mojego bloga :D Prowadze fo niecały tydzień i już mam ponad 200 wyświetleń! A i jeszcze jedno nastepny rozdzial pojawi się jutro i jeszcze raz dziekuje xd ^^
Może tak One Shot?
Co myślicie o napisaniu One Shota. Mogłabym go napisać, ale nie wiem czy warto. Napiszcie w komentarzach czy tak zrobić :D
11/23/2013
Rozdzial VI
Komentarze, komentarez i jeszcze raz komentarze!!! Prosze was o komentarze xd
--------------------------------------------------------------------
Moją uwage przykuł list leżący na podłodze. Podeszłam do drzwi i go podniosłam. Czytalam go z przerazeniem.
Droga Violetto,
Zapewne zastanawiasz się jak sie tu znalazłaś. O tusz gdy ty zemdałaś twoi przyjaciele uciekli z tobą i Leonem. Niestety pewnie przeżył dlatego też zwracam się do ciebie z prośbą o dostarczenie go tu. Przynajmiej nie bedzie cierpiał tylko zginie szybko, a jeżeli go nie dostarczycie to i tak my go znajdziemy. Tyle że różnica jet taka że bedziemy go torturować. Ale zrobisz co bedziesz uważała za słuszne.
Ps. Masz 3 dni.
Całuski Diego ♥
Moim ciałem targały różne emocje. Z jednej strony Leon żyje, ale z drugiej chcą go zabić.
Z jednej strony jak im go nie dostarcze zabijã go powoli, ale z drugiej tak czy siak go też zabiją. Przez moment kłóciłam sie sama z sobą. Kiedy sie już otrząsnełam, wyszłam na dwór sie przejść. Po drodze usłyszałam, że ktoś mnie woła. Gdy sie odwróciłam ujrzałam Ludmiłe.
-Violu, Violu! Wszedzie cie szukałam. Chodź za mną i o nic narazie nie pytaj. - Wyglądała inaczej. Była zarazem przestraszona jak i podekscytowana. Tak jak mnie prosiła poszłam za nią. Szłyśmy tak z jakieś 2,5 godziny. Zatrzymałyśmy sie przed jakąś starą drewnianą chatką koło lasu. Znajdowałyśmy sie poza miastem. Weszłyśmy do środka. Z zewnątrz ten dom wyglądał na małą opuszczoną chatke, a w środku wyglądała identycznie. Moją uwage przykuł wazon leżący na małym stoliczku. Ludmiła do niego podeszła i zaczęła coś szeptać. Po chwili podłoga się rozsunęła, a my spadłyśmy na dół. Ale ja nie umarłam, tylko spadłam na jakoeś poduszki porozkładane po całym pomieszczeniu.
-Violetta, tędy. -Wzkazała palce, na metalowe drzwi. Podeszłam do nich i je otworzyłam. Znajdowałam sie teraz w takim jakby salonie. Był piecyk, kanapa, stoliczek, obrazy. Ściany były pomalowane na żółty kolor, co sprawiało, że czułeś sie bezpiecznie. Nagle do salonu weszli Fran, Camila, Marco, Tomas i Maxi. Nie mogłam uwierzyć w to co widze. Wszyscy moi przyjaciele w jednym pomieszczeniu.
-Witaj Violu. Chcieliśmy cie przeprosić za to, że nic tobie nie powiedzieliśmy, ale to był jedyny sposób na to, by cie chronić.
-Dobrze Fran wybazam wam. Później o tym wszystkiem porozmawiamy, a teraz chciałam sie zapytać się gdzie jest Leon.
-Leon leży w innym pokojumi jest bardzo osłabiony, ale wiemy jakie to dla ciebie ważne wiec możesz wejść na chwile do niego. -Powiedziała Fran i wskazała palcem na drzwi, w których znajduje sie Leon. Kiedy weszłam do pomieszczenia i zauważyłam Leona całego bladego i posiniaczonego to prawie sie rozpłakałam. Starałam sie być twarda, ale słabo mi to wychodziło. Dobrze, że Leon jet narazie nieprzytomny.
-Wyjdziesz z tego, kochanie zobaczysz. Pamietaj że zawsze bede prz tobie, a teraz odpoczywaj.Dobranoc. -Mówiąc to pocałowałam go w policzekmi wyszłam z nadzieją, że sie obudzi jak najszyciej.
--------------------------------------------------------------------
Moją uwage przykuł list leżący na podłodze. Podeszłam do drzwi i go podniosłam. Czytalam go z przerazeniem.
Droga Violetto,
Zapewne zastanawiasz się jak sie tu znalazłaś. O tusz gdy ty zemdałaś twoi przyjaciele uciekli z tobą i Leonem. Niestety pewnie przeżył dlatego też zwracam się do ciebie z prośbą o dostarczenie go tu. Przynajmiej nie bedzie cierpiał tylko zginie szybko, a jeżeli go nie dostarczycie to i tak my go znajdziemy. Tyle że różnica jet taka że bedziemy go torturować. Ale zrobisz co bedziesz uważała za słuszne.
Ps. Masz 3 dni.
Całuski Diego ♥
Moim ciałem targały różne emocje. Z jednej strony Leon żyje, ale z drugiej chcą go zabić.
Z jednej strony jak im go nie dostarcze zabijã go powoli, ale z drugiej tak czy siak go też zabiją. Przez moment kłóciłam sie sama z sobą. Kiedy sie już otrząsnełam, wyszłam na dwór sie przejść. Po drodze usłyszałam, że ktoś mnie woła. Gdy sie odwróciłam ujrzałam Ludmiłe.
-Violu, Violu! Wszedzie cie szukałam. Chodź za mną i o nic narazie nie pytaj. - Wyglądała inaczej. Była zarazem przestraszona jak i podekscytowana. Tak jak mnie prosiła poszłam za nią. Szłyśmy tak z jakieś 2,5 godziny. Zatrzymałyśmy sie przed jakąś starą drewnianą chatką koło lasu. Znajdowałyśmy sie poza miastem. Weszłyśmy do środka. Z zewnątrz ten dom wyglądał na małą opuszczoną chatke, a w środku wyglądała identycznie. Moją uwage przykuł wazon leżący na małym stoliczku. Ludmiła do niego podeszła i zaczęła coś szeptać. Po chwili podłoga się rozsunęła, a my spadłyśmy na dół. Ale ja nie umarłam, tylko spadłam na jakoeś poduszki porozkładane po całym pomieszczeniu.
-Violetta, tędy. -Wzkazała palce, na metalowe drzwi. Podeszłam do nich i je otworzyłam. Znajdowałam sie teraz w takim jakby salonie. Był piecyk, kanapa, stoliczek, obrazy. Ściany były pomalowane na żółty kolor, co sprawiało, że czułeś sie bezpiecznie. Nagle do salonu weszli Fran, Camila, Marco, Tomas i Maxi. Nie mogłam uwierzyć w to co widze. Wszyscy moi przyjaciele w jednym pomieszczeniu.
-Witaj Violu. Chcieliśmy cie przeprosić za to, że nic tobie nie powiedzieliśmy, ale to był jedyny sposób na to, by cie chronić.
-Dobrze Fran wybazam wam. Później o tym wszystkiem porozmawiamy, a teraz chciałam sie zapytać się gdzie jest Leon.
-Leon leży w innym pokojumi jest bardzo osłabiony, ale wiemy jakie to dla ciebie ważne wiec możesz wejść na chwile do niego. -Powiedziała Fran i wskazała palcem na drzwi, w których znajduje sie Leon. Kiedy weszłam do pomieszczenia i zauważyłam Leona całego bladego i posiniaczonego to prawie sie rozpłakałam. Starałam sie być twarda, ale słabo mi to wychodziło. Dobrze, że Leon jet narazie nieprzytomny.
-Wyjdziesz z tego, kochanie zobaczysz. Pamietaj że zawsze bede prz tobie, a teraz odpoczywaj.Dobranoc. -Mówiąc to pocałowałam go w policzekmi wyszłam z nadzieją, że sie obudzi jak najszyciej.
Linki ^^
Zapraszam również na blogi, które czytam, są świetne xd
http://parodia-violetta.blogspot.com/
http://newstoryaboutleonetta.blogspot.com/
http://leonetta-by-sama.blogspot.com/
Pozdrowionka julka verdas :*
http://parodia-violetta.blogspot.com/
http://newstoryaboutleonetta.blogspot.com/
http://leonetta-by-sama.blogspot.com/
Pozdrowionka julka verdas :*
11/20/2013
Rozdział V
Chyba zaczęłam krzyczeć, sama nie wiedziałam co sie w tej chwili działo. Był to szok. Leon w jednej sekundzie upadł, łapiąc sie za brzuch. To było straszne. Podbieglam do niego jak najszybciej.
-Leon, Leoś! Słyszysz mnie? Kochanie, wszystko bedzie dobrze, rozumiesz? -Przez jakieś 5min. wpatrywał sie we mnie.
- Plan Diega nie wypalił. Nie umieram w samotności, tylko z moim największym szczęściem na świecie. Tobą Vilu. Pamietaj, kocham cie i nic tego nie zmieni. -Łzy zaczęły mi naplywac do oczu. Nie wiem czy były to łzy smutku, czy wzruszenia, czy złości, czy żalu. Ale to nie było w tej chwili najwazniejsze. W pewnej chwili nie wytrzymalami wybuchlam
-Nie Leon!!! Nie zostawisz mnie. Nie możesz mi tego zrobic. Bo jak to zeobisz to... to... to bede na ciebie zła! -Jego dłoń powedrowala na mój policzek. Spojrzał sie mi w oczy i namietnie pocalowal.
-Żegnaj Violu. - To mnie zabiło od środka. Choc te slowa wcale nie brzmią jak najgorzej, to są one dla mnie najgorszymi słowami na świecie. Dla mnie cały świat przestal wtedy istnieć. Nie kontaktowalam juz. Nie wiedzialam co kto mówi lub robi. Po prostu zamknelam sie w sobie. Stacilam przytomnosc. W moim zyciu ostatnio to standard. Gdy sie obudzilam lezalam w swoim łóżku. Dziwne.. Czyli to byl tylko sen? Bo jak tak to chwała Bogu! Zanm chciala sie zorienowac czy to rzeczywiscie byl sen, zeszlam na dół zrobić sobie sniadanie, poniewaz bylam stasznie glodna. Schodzac zauwazylam list lezacy na podlodze. Ciekawe od kogo on był. ?.
-Leon, Leoś! Słyszysz mnie? Kochanie, wszystko bedzie dobrze, rozumiesz? -Przez jakieś 5min. wpatrywał sie we mnie.
- Plan Diega nie wypalił. Nie umieram w samotności, tylko z moim największym szczęściem na świecie. Tobą Vilu. Pamietaj, kocham cie i nic tego nie zmieni. -Łzy zaczęły mi naplywac do oczu. Nie wiem czy były to łzy smutku, czy wzruszenia, czy złości, czy żalu. Ale to nie było w tej chwili najwazniejsze. W pewnej chwili nie wytrzymalami wybuchlam
-Nie Leon!!! Nie zostawisz mnie. Nie możesz mi tego zrobic. Bo jak to zeobisz to... to... to bede na ciebie zła! -Jego dłoń powedrowala na mój policzek. Spojrzał sie mi w oczy i namietnie pocalowal.
-Żegnaj Violu. - To mnie zabiło od środka. Choc te slowa wcale nie brzmią jak najgorzej, to są one dla mnie najgorszymi słowami na świecie. Dla mnie cały świat przestal wtedy istnieć. Nie kontaktowalam juz. Nie wiedzialam co kto mówi lub robi. Po prostu zamknelam sie w sobie. Stacilam przytomnosc. W moim zyciu ostatnio to standard. Gdy sie obudzilam lezalam w swoim łóżku. Dziwne.. Czyli to byl tylko sen? Bo jak tak to chwała Bogu! Zanm chciala sie zorienowac czy to rzeczywiscie byl sen, zeszlam na dół zrobić sobie sniadanie, poniewaz bylam stasznie glodna. Schodzac zauwazylam list lezacy na podlodze. Ciekawe od kogo on był. ?.
11/16/2013
Przykro mi...
Bardzo mi jest przykro, wchodząc na bloga i widząc 0 komentarzy i bardzo mało wyświetleń jak tak dalej pójdzie to nie wiem chyba zawiesze bloga.. ;c Ale jeszcze nie wiem, bo w końcu dopiero zaczęłam. Mam nadzieje, że pojawią się jakieś komentarze, więc czekam :)
11/13/2013
Rozdział IV
Kiedy się obudziłam, leżałam ubrana w jakąś sukienkę. Z tego co mnie wzrok nie myli znajdowałam się w podziemiu. Nagle zauważyłam czyjś cień, niestety bardzo dobrze mi znany cień.
-Diego... -Nie wiedziałam jak mam zareagować. Więc to on za tym wszystkim stoi. To ten, który się we mnie niby zakochał. Ten, który dokuczał Leonowi i ten, który mnie wkurzał.
-Cieszysz się? -Zapytał z tym swoim chytrym uśmieszkiem.
-Jak śmiesz... -Nawet nie dał mi dokończyć.
-Och, kochanie. Słyszałem, że jesteś niepoinformowana tym co się tu dzieję, więc postanowiłem osobiście ci o tym opowiedzieć.
-A więc słucham.
-To wszystko zaczęło się od trasy koncertowej tego twojego Leona. Kiedy wyjechał poznał tam niejaką Lare, która opowiedziała mu "o nas", a nas mam namyśli Dark Side (Ciemna Strona), którą założyłem. Powiedziała mu trochę za dużo. Bo widzisz, nasza grupa polega na , można powiedzieć "niszczeniu" czystych, czyli takich, którzy są za dobrzy i nie grzeszą. Więc jak nasza ukochana Lara wspomniała, że mamy zamiar cie dopaść, że tak to ujmę, to od razu zgodziła się na bycie jednym z nas, by ciebie chronić. Tak jak już wspomniałem, Leon wstąpił do naszej grupy i codziennie dowiadywał się niezbędnych informacji, dotyczących planów o tobie. Kiedy się dowiedział, że za trzy dni ma ten plan nastąpić, od razu wsiadł w najbliższy samolot do Buenos Aires i poleciał do ciebie. Niestety, był jeden mały problem. Nie mógł ani powiedzieć ci wszystkiego, ponieważ posiada podsłuch. Ani nie mógł zrobić tego dobrowolnie, ponieważ w życiu byś się na to nie zgodziła. Tak więc została mu tylko jedna opcja. Musiał cie wykorzystać. Był załamany. Gdy moi ludzie pojechali po ciebie, był tam tylko Leon, użalający się nad sobą. Wzięli go siłą, jednak nie było im łatwo, bo Leon jest silny, ale jakoś dali sobie rade. -Mówiąc to uśmiechnął się do siebie, a wtedy przypomniała mi się ta krew porozlewana w moim domu. Tak więc to była krew Leona. O BOŻE!!! On chciał mnie chronić, a ja chciałam go zabić. Dlatego pewnie wtedy powiedział, że chce mnie chronić. Wszystko jakoś mi się rozjaśniło. Bynajmniej część.
-Posłuchaj, skoro i tak jesteś już nieczysta to dołączysz do nas i będziesz do końca życia u mojego boku, bo nie jesteś w sumie, aż taka brzydka.
-Prędzej wolałabym zginąć.
-Ach, wiesz co? Jeśli nie chcesz to nie. Moge mieć miliony takich jak ty. Twoja strata. Tobiasz! Przynieś mi tu tego Leona, niech sobie popatrzy na śmierć swojej ukochanej.
-Jak ty możesz być tak okrutny! Leon nic ci takiego nie zrobił, ani ja. Więc nie wiem po co ta głupia gra.
-A właśnie, że się mylisz kochana. Leon mi zrobił i to bardzo dużo. Kiedyś się z nim przyjaźniłem. On zawsze był ten najprzystojniejszy, najlepszy, najbogatszy i najmądrzejszy. Miał bogatą rodzinę, miał talent, miał ciebie, miał urok osobisty, miał przyjaciół, chodził do najlepszego studia na świecie i został najpopularniejszą gwiazdą w Ameryce! Już wtedy, gdy on skończył się ze mną przyjaźnić, starałem się zniszczyć to wszystko co on miał. Zauważyłaś, że jego życie teraz to koszmar? Zmarnował swoją karierę, przyjaciele się od niego odwrócili, nie ma kasy, urody też nie i teraz straci ciebie. -Wtedy nagle przerwał, bo wprowadzono Leona. Wyglądał on okropnie. Był cały posiniaczony i zakrwawiony. Widać było też po nim zero życia. Dlatego Diego powiedział, że nie ma urody. Fakt może nie wyglądał jak najlepiej, ale nadal był piękny. -Ale wiesz co? Dzięki tobie zmieniłem zdanie. Będziesz ze mną czy ci się to podoba czy nie. Więc spójrz Leon twe życie to jakaś masakra. Nie masz pracy, kasy, domu, ani swojej miłości. Jesteś zwykłym zerem! A skoro i tak już się tak czujesz, to znaczy, że dopiąłem swego, więc jesteś już niepotrzebny. -Mówiąc to, strzelił do Leona...
---------------------------------------------------------------------------------
Okej,okej. Zauważyłam, że nie zwracacie uwagi na mojego bloga tak więc zrobie tak: NASTĘPNY ROZDZIAŁ, SIĘ POJAWI JAK ZNAJDE 10 KOMENTARZY.
-Diego... -Nie wiedziałam jak mam zareagować. Więc to on za tym wszystkim stoi. To ten, który się we mnie niby zakochał. Ten, który dokuczał Leonowi i ten, który mnie wkurzał.
-Cieszysz się? -Zapytał z tym swoim chytrym uśmieszkiem.
-Jak śmiesz... -Nawet nie dał mi dokończyć.
-Och, kochanie. Słyszałem, że jesteś niepoinformowana tym co się tu dzieję, więc postanowiłem osobiście ci o tym opowiedzieć.
-A więc słucham.
-To wszystko zaczęło się od trasy koncertowej tego twojego Leona. Kiedy wyjechał poznał tam niejaką Lare, która opowiedziała mu "o nas", a nas mam namyśli Dark Side (Ciemna Strona), którą założyłem. Powiedziała mu trochę za dużo. Bo widzisz, nasza grupa polega na , można powiedzieć "niszczeniu" czystych, czyli takich, którzy są za dobrzy i nie grzeszą. Więc jak nasza ukochana Lara wspomniała, że mamy zamiar cie dopaść, że tak to ujmę, to od razu zgodziła się na bycie jednym z nas, by ciebie chronić. Tak jak już wspomniałem, Leon wstąpił do naszej grupy i codziennie dowiadywał się niezbędnych informacji, dotyczących planów o tobie. Kiedy się dowiedział, że za trzy dni ma ten plan nastąpić, od razu wsiadł w najbliższy samolot do Buenos Aires i poleciał do ciebie. Niestety, był jeden mały problem. Nie mógł ani powiedzieć ci wszystkiego, ponieważ posiada podsłuch. Ani nie mógł zrobić tego dobrowolnie, ponieważ w życiu byś się na to nie zgodziła. Tak więc została mu tylko jedna opcja. Musiał cie wykorzystać. Był załamany. Gdy moi ludzie pojechali po ciebie, był tam tylko Leon, użalający się nad sobą. Wzięli go siłą, jednak nie było im łatwo, bo Leon jest silny, ale jakoś dali sobie rade. -Mówiąc to uśmiechnął się do siebie, a wtedy przypomniała mi się ta krew porozlewana w moim domu. Tak więc to była krew Leona. O BOŻE!!! On chciał mnie chronić, a ja chciałam go zabić. Dlatego pewnie wtedy powiedział, że chce mnie chronić. Wszystko jakoś mi się rozjaśniło. Bynajmniej część.
-Posłuchaj, skoro i tak jesteś już nieczysta to dołączysz do nas i będziesz do końca życia u mojego boku, bo nie jesteś w sumie, aż taka brzydka.
-Prędzej wolałabym zginąć.
-Ach, wiesz co? Jeśli nie chcesz to nie. Moge mieć miliony takich jak ty. Twoja strata. Tobiasz! Przynieś mi tu tego Leona, niech sobie popatrzy na śmierć swojej ukochanej.
-Jak ty możesz być tak okrutny! Leon nic ci takiego nie zrobił, ani ja. Więc nie wiem po co ta głupia gra.
-A właśnie, że się mylisz kochana. Leon mi zrobił i to bardzo dużo. Kiedyś się z nim przyjaźniłem. On zawsze był ten najprzystojniejszy, najlepszy, najbogatszy i najmądrzejszy. Miał bogatą rodzinę, miał talent, miał ciebie, miał urok osobisty, miał przyjaciół, chodził do najlepszego studia na świecie i został najpopularniejszą gwiazdą w Ameryce! Już wtedy, gdy on skończył się ze mną przyjaźnić, starałem się zniszczyć to wszystko co on miał. Zauważyłaś, że jego życie teraz to koszmar? Zmarnował swoją karierę, przyjaciele się od niego odwrócili, nie ma kasy, urody też nie i teraz straci ciebie. -Wtedy nagle przerwał, bo wprowadzono Leona. Wyglądał on okropnie. Był cały posiniaczony i zakrwawiony. Widać było też po nim zero życia. Dlatego Diego powiedział, że nie ma urody. Fakt może nie wyglądał jak najlepiej, ale nadal był piękny. -Ale wiesz co? Dzięki tobie zmieniłem zdanie. Będziesz ze mną czy ci się to podoba czy nie. Więc spójrz Leon twe życie to jakaś masakra. Nie masz pracy, kasy, domu, ani swojej miłości. Jesteś zwykłym zerem! A skoro i tak już się tak czujesz, to znaczy, że dopiąłem swego, więc jesteś już niepotrzebny. -Mówiąc to, strzelił do Leona...
---------------------------------------------------------------------------------
Okej,okej. Zauważyłam, że nie zwracacie uwagi na mojego bloga tak więc zrobie tak: NASTĘPNY ROZDZIAŁ, SIĘ POJAWI JAK ZNAJDE 10 KOMENTARZY.
11/12/2013
Rozdział III
Od razu po tym co zobaczyłam spanikowałam i uciekłam. Nawet się nie przebrałam. Szybko biegłam do domu Francesci, żeby mi wytłumaczyła o co tu chodzi. Byłam już pod jej domem, więc zapukałam.
-Witaj Violu, proszę wejdź. -Wyglądała na dosyć zmartwioną.
-Hej Fran. Posłuchaj proszę wytłumacz mi proszę co się tu dzieje. Najpierw ten przyjazd Leona, potem gwałt. Następnie Ludmiła w czarnym kapturze, a na koniec dom w krwi.
-Okej, już ci to wszystko tłumacze. To nie jest tak jak myślisz. Wiem, że tobie to się wydaje dziwne i słusznie, bo to bardzo pokręcona historia. Opowiem ci to w streszczeniu, bo mamy niewiele czasu.
-Dobrze.
-Więc to wszystko zaczęło się od... -Nawet nie zdążyła dokończyć, bo przeszkodziło jej mocne pukanie do drzwi.
-Violetto, posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie. Nie zadawaj żadnych pytań, tylko leć na górę do mojego pokoju i się nie odzywaj. Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo od razu pobiegłam na górę. Kiedy byłam już w pokoju Fran, usłyszałam jakiś głośny huk. Zapewne ktoś wyważył drzwi. Wyszłam z jej pokoju i podsłuchiwałam.
-Gdzie ona jest?! -Po głosie rozpoznałam, że to mężczyzna.
-Przecież tu jej nie ma. NAPRAWDĘ!
-Zaraz się przekonamy. -Po tym zdaniu usłyszałam strzał pistoletu i pewnie upadek Francesci. Pod wpływem emocji zaczęłam krzyczeć.
-Fran! -Niestety było już za późno na ucieczkę.
-Fran, przepraszam. Po prostu nie mogłam wytrzymać.
-Już dobrze Violu. Mam tylko lekko draśniętą rękę. Nic mi nie jest. -Zaczęłam płakać. Tak płakać jak jeszcze nigdy w życiu nie płakałam. To wszystko mnie po prostu przerosło, no trudno taki urok kobiety. Włożyli mnie i Fran do worka i zanieśli do samochodu. No a jak to ja zwykle robię zemdlałam.
--------------------------------------------------------------------------------
Krótki rozdział wiem :D Ale musze zostawić cały rozdział na najlepsze. Zauważyłam też że mało osób czyta mojego bloga ;/ Jeśli to nie byłby problem, prosiłabym również o kilka komentarzy..
-Witaj Violu, proszę wejdź. -Wyglądała na dosyć zmartwioną.
-Hej Fran. Posłuchaj proszę wytłumacz mi proszę co się tu dzieje. Najpierw ten przyjazd Leona, potem gwałt. Następnie Ludmiła w czarnym kapturze, a na koniec dom w krwi.
-Okej, już ci to wszystko tłumacze. To nie jest tak jak myślisz. Wiem, że tobie to się wydaje dziwne i słusznie, bo to bardzo pokręcona historia. Opowiem ci to w streszczeniu, bo mamy niewiele czasu.
-Dobrze.
-Więc to wszystko zaczęło się od... -Nawet nie zdążyła dokończyć, bo przeszkodziło jej mocne pukanie do drzwi.
-Violetto, posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie. Nie zadawaj żadnych pytań, tylko leć na górę do mojego pokoju i się nie odzywaj. Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo od razu pobiegłam na górę. Kiedy byłam już w pokoju Fran, usłyszałam jakiś głośny huk. Zapewne ktoś wyważył drzwi. Wyszłam z jej pokoju i podsłuchiwałam.
-Gdzie ona jest?! -Po głosie rozpoznałam, że to mężczyzna.
-Przecież tu jej nie ma. NAPRAWDĘ!
-Zaraz się przekonamy. -Po tym zdaniu usłyszałam strzał pistoletu i pewnie upadek Francesci. Pod wpływem emocji zaczęłam krzyczeć.
-Fran! -Niestety było już za późno na ucieczkę.
-Fran, przepraszam. Po prostu nie mogłam wytrzymać.
-Już dobrze Violu. Mam tylko lekko draśniętą rękę. Nic mi nie jest. -Zaczęłam płakać. Tak płakać jak jeszcze nigdy w życiu nie płakałam. To wszystko mnie po prostu przerosło, no trudno taki urok kobiety. Włożyli mnie i Fran do worka i zanieśli do samochodu. No a jak to ja zwykle robię zemdlałam.
--------------------------------------------------------------------------------
Krótki rozdział wiem :D Ale musze zostawić cały rozdział na najlepsze. Zauważyłam też że mało osób czyta mojego bloga ;/ Jeśli to nie byłby problem, prosiłabym również o kilka komentarzy..
11/11/2013
Rozdział II
Obudziłam się w swoim łóżku, ale coś mi nie grało. Byłam cała naga. O matko!!! Leon mnie zgwałcił. Nienawidze go. Nienawidze go za to, że go kochałam. Jak on mógł mi to zrobić? Kiedy obudziłam się z lekkiego szoku, szybko się ubrałam i zeszłam na dół zrobić śniadanie, ale schodząc zauważyłam GO. Siedział sobie na mojej kanapie w samych bokserkach ( nie powiem, że mnie to nie pociągało) i z głową spuszczoną w dół. Chyba nad czymś myślał,ale mnie to zbytnio nie interesowało. Kiedy byłam już na dole, wydarłam się na niego.
-Jesteś potworem! NIENAWIDZE CIE!!! Rozumiesz to? Jak mogłeś to zrobić po tym wszystkim przez co razem przeszliśmy?! -Byłam załamana. Zaczęłam płakać i sie rzucać.
-Violetto to nie tak. Ty nic nie rozumiesz...
-Ja nic nie rozumiem?! Zgwałciłeś mnie Leon. Jesteś chory psychicznie, a teraz mnie zostaw. Idę na policje wznieść na ciebie skarge o gwałt.
-Violetta ja naprawde...
-Nie obchodzi mnie to. Wychodzę!!! -Nie chciałam go wogóle słuchać. Jest nienormalny. Mam tego wszystkiego dość i co ja mam teraz zrobić. Oczywiście, że nie pójde na policje chciałam go tylko zastraszyć. To by było zbyt upokarzające dla mnie. Jeszcze jakby mój tata się o tym dowiedział. Narazie nie chce o tym myśleć. Właśnie przechodziłam przez ulice, kiedy nagle zauważyłam Ludmiłe w czarnym kapturze.
-Ludmiła! To ja Violetta. Poczekaj. -Widocznie mnie nie słyszała, bo zaczęła biec w jakąś inną strone. No trudno, kiedy indziej ją zaczepie. Tylko dziwi mnie jedno. Dlaczego nic nie powiedziała, że przyjeżdża do Buenos Aires. Mogła chociaż napisać. Postanowiłam wrócić do domu. Miałam nadzieje, że Leon już sobie poszedł. Wracając do domu, nagle zadzwonił mój telefon. Zobaczyłam na wyświetlaczu Fran. Jestem ciekawa czego ona ode mnie chce.
V:Halo, Fran?
F:Viola? Jak to dobrze, że nic ci nie jest.
V: A dlaczego miałoby mi się coś stać ?
F: To nie rozmowa na telefon, Violu.
V: Fran, powiedz co jest grane. Słyszałaś już o tym z Leonem?
F: To ty już wiesz o tym wszystkim?
V: Nie rozumiem cie...
F: Dobra nieważne. Spotkajmy sie u mnie za pół godziny, dobrze?
V: Przecież ty jesteś we Włoszech.
F: Nie. Przyleciałam tu wczoraj. Wszystko ci wytłumacze jak sie zobaczymy. Paa.
V: Pa.
Ta rozmowa z Fran troche mnie zmartwiła. To wszystko było dziwne... Postanowiłam wrócić do domu się przebrać. Kiedy weszłam do domu doznałam szoku. Wszystko dookoła było porozwalane, a ściany i podłoga całe we krwi. W głowie krążyło mi cały czas te jedno pytanie: O CO TU CHODZI?!
-Jesteś potworem! NIENAWIDZE CIE!!! Rozumiesz to? Jak mogłeś to zrobić po tym wszystkim przez co razem przeszliśmy?! -Byłam załamana. Zaczęłam płakać i sie rzucać.
-Violetto to nie tak. Ty nic nie rozumiesz...
-Ja nic nie rozumiem?! Zgwałciłeś mnie Leon. Jesteś chory psychicznie, a teraz mnie zostaw. Idę na policje wznieść na ciebie skarge o gwałt.
-Violetta ja naprawde...
-Nie obchodzi mnie to. Wychodzę!!! -Nie chciałam go wogóle słuchać. Jest nienormalny. Mam tego wszystkiego dość i co ja mam teraz zrobić. Oczywiście, że nie pójde na policje chciałam go tylko zastraszyć. To by było zbyt upokarzające dla mnie. Jeszcze jakby mój tata się o tym dowiedział. Narazie nie chce o tym myśleć. Właśnie przechodziłam przez ulice, kiedy nagle zauważyłam Ludmiłe w czarnym kapturze.
-Ludmiła! To ja Violetta. Poczekaj. -Widocznie mnie nie słyszała, bo zaczęła biec w jakąś inną strone. No trudno, kiedy indziej ją zaczepie. Tylko dziwi mnie jedno. Dlaczego nic nie powiedziała, że przyjeżdża do Buenos Aires. Mogła chociaż napisać. Postanowiłam wrócić do domu. Miałam nadzieje, że Leon już sobie poszedł. Wracając do domu, nagle zadzwonił mój telefon. Zobaczyłam na wyświetlaczu Fran. Jestem ciekawa czego ona ode mnie chce.
V:Halo, Fran?
F:Viola? Jak to dobrze, że nic ci nie jest.
V: A dlaczego miałoby mi się coś stać ?
F: To nie rozmowa na telefon, Violu.
V: Fran, powiedz co jest grane. Słyszałaś już o tym z Leonem?
F: To ty już wiesz o tym wszystkim?
V: Nie rozumiem cie...
F: Dobra nieważne. Spotkajmy sie u mnie za pół godziny, dobrze?
V: Przecież ty jesteś we Włoszech.
F: Nie. Przyleciałam tu wczoraj. Wszystko ci wytłumacze jak sie zobaczymy. Paa.
V: Pa.
Ta rozmowa z Fran troche mnie zmartwiła. To wszystko było dziwne... Postanowiłam wrócić do domu się przebrać. Kiedy weszłam do domu doznałam szoku. Wszystko dookoła było porozwalane, a ściany i podłoga całe we krwi. W głowie krążyło mi cały czas te jedno pytanie: O CO TU CHODZI?!
Rozdział I
Dzisiaj jak zwykle wstałam o 7:00, żeby zdążyć na zajęcia, które zaczynają się o 9:00. Ubrałam się, zjadłam śniadanie wyszłam do studio. Pierwszą lekcje miałam z Pablem.
-Witajcie dzieci, przed rozpoczęciem lekcji chciałbym wam kogoś przedstawić. Leon podejdź prosze. - O nie! Tylko nie on. Wszyscy tylko nie on! Dlaczego ja wciąż mam pecha?! Z moich rozmyśleń wyrwał mnie jego styl. Nie był już chłopcem w koszuli, był raczej ubrany jak "huligan" Miał na sobie biały T-shirt, czarną skórzaną kurtkę, czarne jeansy i włosy postawione na żel. Zmienił się nie do poznania. Gdy go zobaczyłam myślałam, że zaraz wybiegnę z klasy z rykiem, jednak tak nie było. Postanowiłam, że w końcu nie będę się użalać nad sobą. Leon to przeszłość.
-Hej śliczna. Pamiętasz może jeszcze tego przystojniaka? -I wskazał palcem na siebie. Już chciałam zacząć się śmiać na cała salę, ale nie chciałam mu sprawić przykrości.Chciałam go sprowokować.
-Aaa... To ty ten z pryszczem na czole. A nie to Tomas. Nie nie kojarze cie. Przepraszam musze iść. -Jego mina. Bezcenna. Lekcja trwała wiecznie! Przez cały czas wszystkie panny się do niego kleiły. Ale najbardziej zainteresowała mnie dziewczyna, która siedziała tuż obok Leona. Przez cały czas się na niego gapiła i szeptała coś na ucho. Potem zaczęła go dotykać. Jej ręce wędrowały wszędzie. Dosłownie wszędzie. Od głowy, coraz niżej i niżej, aż stanęła na jego kroczu, a co dziwniejsze on nie protestował. Przez całą lekcje się tak miziali. Po lekcji z Pablem mieliśmy lekcje z Beto. Pod koniec wszystkich zajęć mieliśmy się spotkać jeszcze z Pablem, bo miał nam coś ważnego przekazać.
-Postanowiłem urządzić małe przedstawienie. Odbędzie się ono w teatrze za tydzień. Główną rolę żeńską będzie grała Violetta, a męską Leon. Reszta robi za tło i chórki. Leon, Violetta podejdźcie tu po wasze scenariusze. Poćwiczcie je sobie razem.
-Ale Pablo ja wolałabym...
-Przykro mi Violetto, ale musisz wytrzymać. Ja tez wolałbym np. być sławną gwiazdą, a jestem nauczycielem -,-
-Dobrze. -Musiałam się zgodzić, robie to dla swojego dobra.Wracając do domu czytałam urywki scenariusza.Nie! Nie,nie,nie. Nie moge w to uwierzyć będę musiała pocałować Leona.
-Posłuchaj kochanieńka, mi też się to zbytnio nie podoba, ale musimy wytrzymać. W sumie nie będzie tak źle, bo przecież wiesz jak cudownie całuję. -Myślałam, że zaraz padnę. Jaki on ma tupet.
-Jesteś niemożliwy i nie mam zamiaru z tobą rozmawiać.
-Nie poczekaj! Masz teraz czas? To poszlibyśmy poćwiczyć.
-Okej. Chodź. - Nie obchodzi mnie to, że to z nim musze właśnie ćwiczyć. Po prostu chce dobrze wypaść na przedstawieniu. Droga wydawała sie krótka, bo po chwili staliśmy juz przed moimi drzwiami. Weszliśmy do domu, a on od razu się rozsiadł na kanapie.
-Chcesz może coś do picia? -Musiałam być przecież uprzejma.
-A może chciałabyś mi coś zaoferować?
-Nie.
Zrobiło się niezręcznie cicho, więc postanowiłam zakończyć ta ciszę.
-To od czego zaczynamy?
-Od pocałunku. -No troche mnie skręciło, nie powiem.
-Okej. -Chciałam mieć wszystko opanowane. Wstał z kanapy i podszedł do mnie. Pchnął mnie na ścianei zaczał całować. Próbował mi włożyć język do ust, ale ja się nie dałam.
-No weź, otwórz usta... -Nie wytrzymałam i wybuchłam.
-Ja mam dość rozumiesz?! Zmieniłeś się i to bardzo. Ja cie tak kochałam, ale to minęło. Dla mnie mój Leon umarł. A teraz wyjdź, muszę pobyć sama.
-Nie. -Chyba się przesłyszałam.
-Jakie nie?! To jest mój dom i masz wyjść.
-Nie wyjdę dopóki nie skończe tego co zacząłem. -Co on ma na myśli? Chyba nie chce mnie zgwałcić.
-Leon wyjdź, ja się ciebie boję..
-I słusznie. - Zaczął się do mnie przybliżać, złapał mnie w talii i zaczął znowu całować. Chciałam sie wyrwać ale był za silny. Zaczął ze mnie zdzierać ubrania. Cała drżałam.
-Muszę cie chronić... - Usłyszałam tylko to ostatnie zdanie, które wypowiedział Leon, a dalej ogarnęła mnie ciemność...
---------------------------------------------------------------------------------
Witam was moi mili! Chciałam was poinformować , że bardzo miłe by były komentarze. Pozdrowionka Julka Verdas :D
-Witajcie dzieci, przed rozpoczęciem lekcji chciałbym wam kogoś przedstawić. Leon podejdź prosze. - O nie! Tylko nie on. Wszyscy tylko nie on! Dlaczego ja wciąż mam pecha?! Z moich rozmyśleń wyrwał mnie jego styl. Nie był już chłopcem w koszuli, był raczej ubrany jak "huligan" Miał na sobie biały T-shirt, czarną skórzaną kurtkę, czarne jeansy i włosy postawione na żel. Zmienił się nie do poznania. Gdy go zobaczyłam myślałam, że zaraz wybiegnę z klasy z rykiem, jednak tak nie było. Postanowiłam, że w końcu nie będę się użalać nad sobą. Leon to przeszłość.
-Hej śliczna. Pamiętasz może jeszcze tego przystojniaka? -I wskazał palcem na siebie. Już chciałam zacząć się śmiać na cała salę, ale nie chciałam mu sprawić przykrości.Chciałam go sprowokować.
-Aaa... To ty ten z pryszczem na czole. A nie to Tomas. Nie nie kojarze cie. Przepraszam musze iść. -Jego mina. Bezcenna. Lekcja trwała wiecznie! Przez cały czas wszystkie panny się do niego kleiły. Ale najbardziej zainteresowała mnie dziewczyna, która siedziała tuż obok Leona. Przez cały czas się na niego gapiła i szeptała coś na ucho. Potem zaczęła go dotykać. Jej ręce wędrowały wszędzie. Dosłownie wszędzie. Od głowy, coraz niżej i niżej, aż stanęła na jego kroczu, a co dziwniejsze on nie protestował. Przez całą lekcje się tak miziali. Po lekcji z Pablem mieliśmy lekcje z Beto. Pod koniec wszystkich zajęć mieliśmy się spotkać jeszcze z Pablem, bo miał nam coś ważnego przekazać.
-Postanowiłem urządzić małe przedstawienie. Odbędzie się ono w teatrze za tydzień. Główną rolę żeńską będzie grała Violetta, a męską Leon. Reszta robi za tło i chórki. Leon, Violetta podejdźcie tu po wasze scenariusze. Poćwiczcie je sobie razem.
-Ale Pablo ja wolałabym...
-Przykro mi Violetto, ale musisz wytrzymać. Ja tez wolałbym np. być sławną gwiazdą, a jestem nauczycielem -,-
-Dobrze. -Musiałam się zgodzić, robie to dla swojego dobra.Wracając do domu czytałam urywki scenariusza.Nie! Nie,nie,nie. Nie moge w to uwierzyć będę musiała pocałować Leona.
-Posłuchaj kochanieńka, mi też się to zbytnio nie podoba, ale musimy wytrzymać. W sumie nie będzie tak źle, bo przecież wiesz jak cudownie całuję. -Myślałam, że zaraz padnę. Jaki on ma tupet.
-Jesteś niemożliwy i nie mam zamiaru z tobą rozmawiać.
-Nie poczekaj! Masz teraz czas? To poszlibyśmy poćwiczyć.
-Okej. Chodź. - Nie obchodzi mnie to, że to z nim musze właśnie ćwiczyć. Po prostu chce dobrze wypaść na przedstawieniu. Droga wydawała sie krótka, bo po chwili staliśmy juz przed moimi drzwiami. Weszliśmy do domu, a on od razu się rozsiadł na kanapie.
-Chcesz może coś do picia? -Musiałam być przecież uprzejma.
-A może chciałabyś mi coś zaoferować?
-Nie.
Zrobiło się niezręcznie cicho, więc postanowiłam zakończyć ta ciszę.
-To od czego zaczynamy?
-Od pocałunku. -No troche mnie skręciło, nie powiem.
-Okej. -Chciałam mieć wszystko opanowane. Wstał z kanapy i podszedł do mnie. Pchnął mnie na ścianei zaczał całować. Próbował mi włożyć język do ust, ale ja się nie dałam.
-No weź, otwórz usta... -Nie wytrzymałam i wybuchłam.
-Ja mam dość rozumiesz?! Zmieniłeś się i to bardzo. Ja cie tak kochałam, ale to minęło. Dla mnie mój Leon umarł. A teraz wyjdź, muszę pobyć sama.
-Nie. -Chyba się przesłyszałam.
-Jakie nie?! To jest mój dom i masz wyjść.
-Nie wyjdę dopóki nie skończe tego co zacząłem. -Co on ma na myśli? Chyba nie chce mnie zgwałcić.
-Leon wyjdź, ja się ciebie boję..
-I słusznie. - Zaczął się do mnie przybliżać, złapał mnie w talii i zaczął znowu całować. Chciałam sie wyrwać ale był za silny. Zaczął ze mnie zdzierać ubrania. Cała drżałam.
-Muszę cie chronić... - Usłyszałam tylko to ostatnie zdanie, które wypowiedział Leon, a dalej ogarnęła mnie ciemność...
---------------------------------------------------------------------------------
Witam was moi mili! Chciałam was poinformować , że bardzo miłe by były komentarze. Pozdrowionka Julka Verdas :D
Prolog +powitanie
Violetta
Mam na imie Violetta i mam obecnie 19 lat. Mieszkam sama odkąd mój tata wraz z Angie wyjechali do Madrytu. Jest to mój ostatni rok w Studio 21. Bardzo dużo się ostatnio zmieniło. Zacznijmy od tego, że moja przyjaciółka Ludmiła wraz z Tomasem wyjechali na studio do Paryża. Fran wyjechała di swojego rodzinnego kraju z powodu problemów finansowych. Cami dostała propozycje o nagraniu płyty, a Leon wraz ze swoim zespołem (Maxi, Broudway, Marco) wyjechał w trasę koncertową, ale słyszałam ostatnio, że Leon się odłączył od zespołu i śpiewa solo. Tak.. Leon. Podobno bardzo się zmienił, puszcza się z pierwszą lepszą. No trudno. Po kilku wypłakanych przez niego miesiącach w końcu zapomniałam o nim. Tak więc zostałam sama w B.A. Oczywiście utrzymuje nadal kontakt z przyjaiółmi, ale to nie to samo ;c
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak taki tam krótki prolog *.* Pisze bloga pierwszy raz i mam nadzieje że troche mnie oszczędzicie i nie będziecie tacy surowi.Mam nadzieje że troche tych wyświetleń i komentarzy będzie. Pozdrawiam Julka Verdas ^^
Mam na imie Violetta i mam obecnie 19 lat. Mieszkam sama odkąd mój tata wraz z Angie wyjechali do Madrytu. Jest to mój ostatni rok w Studio 21. Bardzo dużo się ostatnio zmieniło. Zacznijmy od tego, że moja przyjaciółka Ludmiła wraz z Tomasem wyjechali na studio do Paryża. Fran wyjechała di swojego rodzinnego kraju z powodu problemów finansowych. Cami dostała propozycje o nagraniu płyty, a Leon wraz ze swoim zespołem (Maxi, Broudway, Marco) wyjechał w trasę koncertową, ale słyszałam ostatnio, że Leon się odłączył od zespołu i śpiewa solo. Tak.. Leon. Podobno bardzo się zmienił, puszcza się z pierwszą lepszą. No trudno. Po kilku wypłakanych przez niego miesiącach w końcu zapomniałam o nim. Tak więc zostałam sama w B.A. Oczywiście utrzymuje nadal kontakt z przyjaiółmi, ale to nie to samo ;c
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak taki tam krótki prolog *.* Pisze bloga pierwszy raz i mam nadzieje że troche mnie oszczędzicie i nie będziecie tacy surowi.Mam nadzieje że troche tych wyświetleń i komentarzy będzie. Pozdrawiam Julka Verdas ^^
Subskrybuj:
Posty (Atom)