11/20/2013

Rozdział V

Chyba zaczęłam krzyczeć, sama nie wiedziałam co sie w tej chwili działo.  Był to szok. Leon w jednej sekundzie upadł,  łapiąc sie za brzuch. To było straszne. Podbieglam do niego jak najszybciej.
-Leon, Leoś! Słyszysz mnie? Kochanie, wszystko bedzie dobrze, rozumiesz? -Przez jakieś 5min. wpatrywał sie we mnie.
- Plan Diega nie wypalił.  Nie umieram w samotności, tylko z moim największym szczęściem na świecie.  Tobą Vilu. Pamietaj, kocham cie i nic tego nie zmieni. -Łzy zaczęły mi naplywac do oczu. Nie wiem czy były to łzy smutku, czy wzruszenia, czy złości,  czy żalu.  Ale to nie było w tej chwili najwazniejsze. W pewnej chwili nie wytrzymalami wybuchlam
-Nie Leon!!! Nie zostawisz mnie. Nie możesz mi tego zrobic. Bo jak to zeobisz to... to... to bede na ciebie zła! -Jego dłoń powedrowala na mój policzek. Spojrzał sie mi w oczy i namietnie pocalowal.
-Żegnaj Violu. - To mnie zabiło od środka.  Choc te slowa wcale nie brzmią jak najgorzej, to są one dla mnie najgorszymi słowami na świecie. Dla mnie cały świat przestal wtedy istnieć.  Nie kontaktowalam juz. Nie wiedzialam co kto mówi lub robi. Po prostu zamknelam sie w sobie. Stacilam przytomnosc. W moim zyciu ostatnio to standard.  Gdy sie obudzilam lezalam w swoim łóżku. Dziwne.. Czyli to byl tylko sen? Bo jak tak to chwała Bogu! Zanm chciala sie zorienowac czy to rzeczywiscie byl sen, zeszlam na dół zrobić sobie sniadanie, poniewaz bylam stasznie glodna. Schodzac zauwazylam list lezacy na podlodze. Ciekawe od kogo on był. ?.

3 komentarze:

  1. Bardzo fajny blog! Trafiłam tu przypadkiem ale bardzo mi się podoba :) Pisz więcej bo się doczekać nie mogę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. uuu...
    no ciekawe, ciekawe :p
    Taki trochę dramat :-)



    Pozdrawiam
    Fruśka

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeeezu Leoś żyj;cc Dramat!!xd

    OdpowiedzUsuń