Dzisiaj jak zwykle wstałam o 7:00, żeby zdążyć na zajęcia, które zaczynają się o 9:00. Ubrałam się, zjadłam śniadanie wyszłam do studio. Pierwszą lekcje miałam z Pablem.
-Witajcie dzieci, przed rozpoczęciem lekcji chciałbym wam kogoś przedstawić. Leon podejdź prosze. - O nie! Tylko nie on. Wszyscy tylko nie on! Dlaczego ja wciąż mam pecha?! Z moich rozmyśleń wyrwał mnie jego styl. Nie był już chłopcem w koszuli, był raczej ubrany jak "huligan" Miał na sobie biały T-shirt, czarną skórzaną kurtkę, czarne jeansy i włosy postawione na żel. Zmienił się nie do poznania. Gdy go zobaczyłam myślałam, że zaraz wybiegnę z klasy z rykiem, jednak tak nie było. Postanowiłam, że w końcu nie będę się użalać nad sobą. Leon to przeszłość.
-Hej śliczna. Pamiętasz może jeszcze tego przystojniaka? -I wskazał palcem na siebie. Już chciałam zacząć się śmiać na cała salę, ale nie chciałam mu sprawić przykrości.Chciałam go sprowokować.
-Aaa... To ty ten z pryszczem na czole. A nie to Tomas. Nie nie kojarze cie. Przepraszam musze iść. -Jego mina. Bezcenna. Lekcja trwała wiecznie! Przez cały czas wszystkie panny się do niego kleiły. Ale najbardziej zainteresowała mnie dziewczyna, która siedziała tuż obok Leona. Przez cały czas się na niego gapiła i szeptała coś na ucho. Potem zaczęła go dotykać. Jej ręce wędrowały wszędzie. Dosłownie wszędzie. Od głowy, coraz niżej i niżej, aż stanęła na jego kroczu, a co dziwniejsze on nie protestował. Przez całą lekcje się tak miziali. Po lekcji z Pablem mieliśmy lekcje z Beto. Pod koniec wszystkich zajęć mieliśmy się spotkać jeszcze z Pablem, bo miał nam coś ważnego przekazać.
-Postanowiłem urządzić małe przedstawienie. Odbędzie się ono w teatrze za tydzień. Główną rolę żeńską będzie grała Violetta, a męską Leon. Reszta robi za tło i chórki. Leon, Violetta podejdźcie tu po wasze scenariusze. Poćwiczcie je sobie razem.
-Ale Pablo ja wolałabym...
-Przykro mi Violetto, ale musisz wytrzymać. Ja tez wolałbym np. być sławną gwiazdą, a jestem nauczycielem -,-
-Dobrze. -Musiałam się zgodzić, robie to dla swojego dobra.Wracając do domu czytałam urywki scenariusza.Nie! Nie,nie,nie. Nie moge w to uwierzyć będę musiała pocałować Leona.
-Posłuchaj kochanieńka, mi też się to zbytnio nie podoba, ale musimy wytrzymać. W sumie nie będzie tak źle, bo przecież wiesz jak cudownie całuję. -Myślałam, że zaraz padnę. Jaki on ma tupet.
-Jesteś niemożliwy i nie mam zamiaru z tobą rozmawiać.
-Nie poczekaj! Masz teraz czas? To poszlibyśmy poćwiczyć.
-Okej. Chodź. - Nie obchodzi mnie to, że to z nim musze właśnie ćwiczyć. Po prostu chce dobrze wypaść na przedstawieniu. Droga wydawała sie krótka, bo po chwili staliśmy juz przed moimi drzwiami. Weszliśmy do domu, a on od razu się rozsiadł na kanapie.
-Chcesz może coś do picia? -Musiałam być przecież uprzejma.
-A może chciałabyś mi coś zaoferować?
-Nie.
Zrobiło się niezręcznie cicho, więc postanowiłam zakończyć ta ciszę.
-To od czego zaczynamy?
-Od pocałunku. -No troche mnie skręciło, nie powiem.
-Okej. -Chciałam mieć wszystko opanowane. Wstał z kanapy i podszedł do mnie. Pchnął mnie na ścianei zaczał całować. Próbował mi włożyć język do ust, ale ja się nie dałam.
-No weź, otwórz usta... -Nie wytrzymałam i wybuchłam.
-Ja mam dość rozumiesz?! Zmieniłeś się i to bardzo. Ja cie tak kochałam, ale to minęło. Dla mnie mój Leon umarł. A teraz wyjdź, muszę pobyć sama.
-Nie. -Chyba się przesłyszałam.
-Jakie nie?! To jest mój dom i masz wyjść.
-Nie wyjdę dopóki nie skończe tego co zacząłem. -Co on ma na myśli? Chyba nie chce mnie zgwałcić.
-Leon wyjdź, ja się ciebie boję..
-I słusznie. - Zaczął się do mnie przybliżać, złapał mnie w talii i zaczął znowu całować. Chciałam sie wyrwać ale był za silny. Zaczął ze mnie zdzierać ubrania. Cała drżałam.
-Muszę cie chronić... - Usłyszałam tylko to ostatnie zdanie, które wypowiedział Leon, a dalej ogarnęła mnie ciemność...
---------------------------------------------------------------------------------
Witam was moi mili! Chciałam was poinformować , że bardzo miłe by były komentarze. Pozdrowionka Julka Verdas :D
Ojoj...
OdpowiedzUsuńLeón ZBOCZEŃCEM XD