Obudziłam się w swoim łóżku, ale coś mi nie grało. Byłam cała naga. O matko!!! Leon mnie zgwałcił. Nienawidze go. Nienawidze go za to, że go kochałam. Jak on mógł mi to zrobić? Kiedy obudziłam się z lekkiego szoku, szybko się ubrałam i zeszłam na dół zrobić śniadanie, ale schodząc zauważyłam GO. Siedział sobie na mojej kanapie w samych bokserkach ( nie powiem, że mnie to nie pociągało) i z głową spuszczoną w dół. Chyba nad czymś myślał,ale mnie to zbytnio nie interesowało. Kiedy byłam już na dole, wydarłam się na niego.
-Jesteś potworem! NIENAWIDZE CIE!!! Rozumiesz to? Jak mogłeś to zrobić po tym wszystkim przez co razem przeszliśmy?! -Byłam załamana. Zaczęłam płakać i sie rzucać.
-Violetto to nie tak. Ty nic nie rozumiesz...
-Ja nic nie rozumiem?! Zgwałciłeś mnie Leon. Jesteś chory psychicznie, a teraz mnie zostaw. Idę na policje wznieść na ciebie skarge o gwałt.
-Violetta ja naprawde...
-Nie obchodzi mnie to. Wychodzę!!! -Nie chciałam go wogóle słuchać. Jest nienormalny. Mam tego wszystkiego dość i co ja mam teraz zrobić. Oczywiście, że nie pójde na policje chciałam go tylko zastraszyć. To by było zbyt upokarzające dla mnie. Jeszcze jakby mój tata się o tym dowiedział. Narazie nie chce o tym myśleć. Właśnie przechodziłam przez ulice, kiedy nagle zauważyłam Ludmiłe w czarnym kapturze.
-Ludmiła! To ja Violetta. Poczekaj. -Widocznie mnie nie słyszała, bo zaczęła biec w jakąś inną strone. No trudno, kiedy indziej ją zaczepie. Tylko dziwi mnie jedno. Dlaczego nic nie powiedziała, że przyjeżdża do Buenos Aires. Mogła chociaż napisać. Postanowiłam wrócić do domu. Miałam nadzieje, że Leon już sobie poszedł. Wracając do domu, nagle zadzwonił mój telefon. Zobaczyłam na wyświetlaczu Fran. Jestem ciekawa czego ona ode mnie chce.
V:Halo, Fran?
F:Viola? Jak to dobrze, że nic ci nie jest.
V: A dlaczego miałoby mi się coś stać ?
F: To nie rozmowa na telefon, Violu.
V: Fran, powiedz co jest grane. Słyszałaś już o tym z Leonem?
F: To ty już wiesz o tym wszystkim?
V: Nie rozumiem cie...
F: Dobra nieważne. Spotkajmy sie u mnie za pół godziny, dobrze?
V: Przecież ty jesteś we Włoszech.
F: Nie. Przyleciałam tu wczoraj. Wszystko ci wytłumacze jak sie zobaczymy. Paa.
V: Pa.
Ta rozmowa z Fran troche mnie zmartwiła. To wszystko było dziwne... Postanowiłam wrócić do domu się przebrać. Kiedy weszłam do domu doznałam szoku. Wszystko dookoła było porozwalane, a ściany i podłoga całe we krwi. W głowie krążyło mi cały czas te jedno pytanie: O CO TU CHODZI?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz